środa, 30 grudnia 2020

Moja Choinka 2020

Mój udział w zabawie Choinka 2020 był skromny - pandemia skutecznie odebrała mi chęć do jakiejkolwiek zabawy.

Z tego powodu zrezygnowałam z wszelkich blogowych podsumowań w tradycyjnej słownej formie, bo byłoby to kolejne narzekanie w czarnych barwach. Ograniczę się do podsumowań fotograficznych.

Zrobiłam sześć prac, ale dwie z nich to prawie identyczne obrazki według tego samego wzoru ze żłóbkiem, więc do zestawienia wstawiłam tylko jeden.

Nie zagospodarowałam (jak to się mówi) zrobionych prac - oprócz wspomnianych dwóch, które znalazły się w ramkach... nie miałam zupełnie ani pomysłów ani ochoty...  poczekają do następnych świąt.

Dziękuję Kasi za wspaniałą organizację zabawy i mam nadzieję, że przyszły rok będzie o wiele lepszy i bogatszy w moje robótki.

wtorek, 29 grudnia 2020

Wigilia z dystansem... przy ognisku

Już na początku grudnia wiedziałam, że nie spotkamy się przy wigilijnym i świątecznym stole. To była moja decyzja - ja jestem w rodzinie tą najbardziej bojącą się wirusa. Nie bez podstaw jak się okazało...  Przed świętami pożegnaliśmy na zawsze kogoś bliskiego od wielu lat ... ktoś z rodziny zachorował dzień przed Wigilią...

I tak jak wcześniej zaplanowałam mieliśmy Wigilię w ogrodzie tylko w najbliższym malutkim gronie - z dystansem i z maseczkami zdejmowanymi na czas "spożywania". 

Pogoda była niezwykle sprzyjająca - słońce, temperatura +10. Tym razem cieszyłam się, że nie ma zimy i mrozu.

A po zmroku piękne ciepło dawało malutkie ognisko (oczywiście rozpalone na początku)


i chłopcy mogli wyobrazić sobie jak w czasach dziadków (ja z mężem) wyglądał pewien grudzień... w roli koksownika stanu wojennego wystąpił grill wykorzystany wcześniej do zrobienia pysznych rybnych szaszłyków

To była niezwykła Wigilia... bo też mamy niezwykły czas... ale nie chcę takich następnych.

sobota, 21 listopada 2020

"Choinka 2020" - listopad

Myślałam, że już nie uda mi się w tym roku cokolwiek skończyć ze zbioru wielu rozpoczętych robótek, nie mówiąc o całkiem nowych.

Otaczająca mnie rzeczywistość jest coraz gorsza - zamiast chociażby powoli się poprawiać... dopada mnie coraz większy pesymizm i beznadzieja...

tegoroczne wspólne świętowanie rodzinne stoi pod bardzo wielkim znakiem zapytania i jeśli do niego nie dojdzie to chyba nawet nie wyciągnę choinki, ani innych części świątecznej dekoracji mieszkania... na dziś nie mam zupełnie ochoty na świąteczne klimaty.

To dla mnie szczególnie przykre, bo święta Bożego Narodzenia zawsze były dla mnie najważniejsze, a teraz jest pandemia i coraz więcej pustych na zawsze miejsc przy rodzinnym stole ...

A jednak... zmobilizowałam się na tyle, że rozpoczęłam całkiem nowy haft świąteczny i nawet go zrobiłam do końca! Co prawda to mały i bardzo łatwy wzór (bo jednokolorowy), ale to zawsze sukces w obliczu kilkumiesięcznej blokady robótkowej.

Wymiary samego haftu: 21x12,5 cm

Wzór "Calendrier de l`avent 2017" pochodzi z TEGO bloga.

Przeznaczenie? na razie niewiadome...

Choinka2020

czwartek, 5 listopada 2020

Czytam, bo (nie) muszę

Postanowiłam dołączyć do jeszcze jednej zabawy blogowej. To propozycja Ani na blogu Kreatywna Jacewiczówka.
Nie traktuję tej zabawy w kategoriach wyzwania, że "coś muszę", bo nigdy mój udział w zabawach blogowych  nie wiąże się z żadną formą rywalizacji - nie mam zamiaru ścigać się sama z sobą, ani tym bardziej z innymi uczestniczkami.  To ma być czysta przyjemność.

Dotychczas nie odczuwałam potrzeby liczenia przeczytanych książek, ani tym bardziej sumowania ich stron. Dlatego nie brałam pod uwagę zabaw związanych z liczeniem, które pojawiały się już w blogosferze. Ostatnio jednak zadaję sobie pytanie "ciekawe, ile książek przeczytałam w życiu? ile filmów obejrzałam?". Niestety, tak dokładnie już nie da się tego policzyć, biorąc pod uwagę długość mojego "stażu czytelniczego". Od początku mojego blogowania systematycznie biorę udział w zabawach czytelniczych, więc dodatkowa czynność związana z liczeniem będzie tylko miłym dodatkiem... z pożytkiem dla mnie, bo na koniec roku uzyskam jakiś obraz swojej aktywności.
Zakładam stronę zabawy na tym blogu, ponieważ na książkowym bardzo ograniczyłam swoje wpisy i nie uwzględniam w nich wszystkich przeczytanych książek.  Chodzi tu o współczesne powieści obyczajowe, nazywane protekcjonalne "literaturą kobiecą". Co jakiś czas sięgam po taką lżejszą lekturę, ale raczej o niej nie piszę (przynajmniej na razie).
 
"Czytam, bo (nie) muszę)" - Taki dość enigmatyczny tytuł miał pierwszy post na moim blogu o literaturze.
W 2012 roku założyłam bloga "książkowego", który miał być zwykłym notesem czytelniczym - zeszytem dla mnie i o moich książkach przeczytanych dawno i niedawno. Nie znałam i specjalnie nie szukałam innych blogów o tej tematyce, bo nie interesowały mnie pseudo-recenzje pisane na kolanie i w interesie wydawnictw (często w relacji: pozytywna opinia za darmowe książki). To później trochę się zmieniło, bo żenująco niski poziom tych tekstów zaczął być mocno wyśmiewany w internecie. Nigdy nie określałam swoich uwag i opinii mianem recenzji, bo podchodzę krytycznie do własnych tekstów również na podstawie filologicznego przygotowania zawodowego. 
To fragment tamtego wpisu, wyjaśniający moją miłość do książek, trwającą od dawna.
Maj 2012 r.
"- muszę czytać, bo bez czytania nie wyobrażam sobie życia
- już nie muszę czytać z obowiązku i z nakazu

Czytam książki  całe życie, od chwili kiedy posiadłam tę umiejętność.
Czytam codziennie, z tym większą przyjemnością, że  już nie muszę. Nie muszę czytać tego, czego nie chcę, a kiedyś musiałam. Nie muszę tracić czasu dla niektórych książek tak jak kiedyś na studiach i dla niektórych książek wymaganych w mojej pracy.
Czytam, bo muszę... jako ten mól książkowy. Przymus czytania jest moją drugą naturą... uzależnienie od czytania wyniosłam z rodzinnego domu.

W mojej rodzinie czytają wszystkie pokolenia - poczynając od Pradziadka, który czyta każdego dnia... chociaż wzrok mu to utrudnia, zamiast ułatwiać...
A kończąc na Prawnuczku, który w wieku 2 lat targał wielką i ciężką "książeczkę" dla dzieci,  zapraszając mnie słowami "Bacia - choć... citać".
Niewątpliwie całą miłość do książek zawdzięczam mojemu Tacie (wspomnianemu już pradziadkowi).  On zapełniał książkami nasz rodzinny dom, a ja od najwcześniejszego dzieciństwa czułam i widziałam ich obecność. Zawsze kupował dla mnie książki wybrane z namysłem - wartościowe, uczące i wzbogacające.

Od dawna nie kupuję już nowych książek, bo nie ma dla nich miejsca w moim małym mieszkaniu.  Nie kupuję, bo ich ceny są nie na moją kieszeń. Korzystam z Bibliotek, bo jest tam dla mnie jeszcze dość książek do przeczytania. Nie muszą to być modne nowości, czytając książkę zawsze biorę pod uwagę osobę autora i czas jej powstawania.

Nigdy nie zapisywałam tytułów przeczytanych książek, ani swoich uwag o nich. I trochę mi żal tych nie zapisanych refleksji po moich lekturach. Być może dlatego postanowiłam  założyć ten zeszyt... lepiej późno niż wcale.
Kiedyś byłby to gruby brulion w sztywnej oprawie, w którym pisałabym jednym z ulubionych wiecznych piór (czarnym atramentem). Ale teraz wybrałam ten elektroniczny, z czcionką jak w naszej maszynie do pisania.
Blog... -  z lenistwa?... z chęci zaistnienia kolejnym własnym miejscem?... z chęci dzielenia się własnymi wrażeniami i opiniami? - nie wiem tak do końca dlaczego.
Bardziej zastanawiam się, dlaczego wcześniej nie założyłam tego bloga, skoro powstało kilka innych na inne tematy?

Przeglądałam ostatnio dużo blogów książkowych i doszłam do wniosku, że przeważająca większość z tych odkrytych zawiera bardziej lub mniej amatorskie "recenzje" nowych książek. I są to blogi osób młodych, które rzadko sięgają do "staroci", kojarzących się im z przymusem lektur szkolnych.

Moje ulubione lektury?
Nie lubię opowiadań i nowel, bo są za krótkie. Ja się przywiązuję do bohaterów, ich życia, a tu nagle już koniec...
Lubię długie, najlepiej kilkutomowe powieści-sagi.

Co stoi na moich półkach"
Polska i światowa klasyka, dużo tematyki historycznej, socrealistyczne produkcyjniaki, pereelowskie kryminały "o myślących oficerach milicji" oraz cała twórczość dwóch kobiet - Lucy Maud Montgomery i Joanny Chmielewskiej.
I oczywiście stale korzystam z wypożyczeń bibliotecznych"
Od tamtego wpisu dużo się zmieniło... w ubiegłym roku pożegnaliśmy naszego Przewodnika w świecie książek ... pozostały książki, które zbierał a wielu nie zdążył przeczytać.
W ciągu ostatnich kilku lat moja aktywność blogowa była bardzo ograniczona z różnych przyczyn. Jednak systematycznie brałam udział w akcjach czytelniczych organizowanych na blogach i na portalu Lubimy czytać. Wybierałam starannie, nie rzucając się na wszystko, ponieważ niektóre pomysły na akcje były według mnie naiwne, a czasami wręcz bezsensowne

Ten wpis poświęcam mojemu śp. Tacie, czyli Tatusiowi, bo tak do niego zawsze się zwracałam. Jego  wpływ na moje zainteresowania będę odczuwać już zawsze.


poniedziałek, 2 listopada 2020

Rękodzielnicze Zaduszki

Na początek wyjaśnienie - napisałam tego posta w październiku ubiegłego roku, ale nie opublikowałam go ze względu na nagłą chorobę i odejście mojego Taty. W takich momentach wszystkie inne sprawy tracą znaczenie... można ewentualnie do nich kiedyś wrócić.

Biorąc pod uwagę aktualną sytuację być może mój śp Tata nie dostałby się nawet do szpitala, albo umierał w nim bez potrzebnego sprzętu łagodzącego ból.
 
Poniżej zamieszczam post bez żadnych zmian, bo był gotowy do publikacji.

=============
 
" W myślach przygotowywałam ten wpis już od dłuższego czasu.
Tak to jest, że w pewnym wieku i w szczególnych okolicznościach życiowych następstwem tych przeżyć są myśli o przemijaniu... i wcale nie muszą być związane tylko ze starością... choroby zabierają z tego świata i młodych i starszych... wiek nie ma znaczenia.

Na swoim blogu Inny czas wspominam co roku ludzi kultury... 
W tym roku poświęcam swoje myśli Kobietom z kręgu rękodzieła, które odeszły zbyt wcześnie...
Nie znałam osobiście żadnej z nich, ale niektóre kontakty były szczególne i częste dzięki internetowi.

W 2009 roku odeszła Sanja - Ania


Grób Sanji znajduje się na Starym Cmentarzu w Łodzi, dlatego mogę osobiście zapalić lampkę, gdy przychodzę do naszych rodzinnych grobów.
Brałam udział w zabawie hafciarskiej, którą Ania zorganizowała na Multiply w 2008 roku. Zrobiłam wtedy swój pierwszy hafcik na plastikowej kanwie. Był to "Smok kawosz"


Odnalazłam na dysku zdjęcie zrobione w trakcie zabawy. Niestety nie pamiętam szczegółów - miałam je zapisane właśnie na Mulitply i na swoim blogu na bloxie. Obie moje strony już dawno wyparowały w kosmos.
 
W lipcu 2011 roku  odeszła Małgosia - Bag Lady.
Prowadziła bloga "Bag Lady", który niestety zniknął w czasie likwidacji blogów na bloxie.
Pamiętam Jej ostatni wpis o walce z chorobą...

Na "Babskim forum" pożegnałyśmy:
 
Romualdę - jako awatar wstawiła swoje zdjęcie, dające złudzenie bliższego kontaktu z ciepłą, sympatyczną i uśmiechnięta osobą.

Kundzię 57 - prowadziła blog "Moje zacisze", do którego już nie ma dostępu. Aktualnie wyświetla się adres (na blogspocie) i na moment pojawia się strona główna, która szybko znika.  

Halinkę, znaną na forum pod nickiem "halinaka". Ostatnie lata działania forum to jej zasługa... poświęcała mu wiele godzin - gromadziła wzory, ciekawostki, a krótko po Jej śmierci forum nagle zostało zablokowane. Nie wnikam kto to zrobił i dlaczego... to już nie ma znaczenia, chociaż i ja zostawiłam tam wiele swojego czasu i pracy (jak widać zupełnie niepotrzebnie).
Halinka nie prowadziła bloga, zdjęcia swoich prac wstawiała na różnych hostingach, ale teraz nie umiem ich znaleźć (prowadziły do nich linki z forum). Mam natomiast kilka własnoręcznie wykonanych przez Halinkę kartek, które otrzymałam z różnych okazji. 
Forum już nie ma... kontakty z jego użytkowniczkami rozproszyły się na osobiste blogi, a przede wszystkim na fb, instagram, pinterest. Ja już za nimi nie podążam.
 
Ostatnie pożegnanie w blogowym świecie  w 2019 roku - Krysia.
Prowadziła bloga "W moim kąciku"
To bardzo krótka znajomość poprzez wspólny udział w zabawie "Fotograficzny alfabet", którą w 2018 zorganizowała Jej córka na blogu "Misiowy zakątek"
 
Na pewno nie wspomniałam tu o wszystkich koleżankach i znajomych z kręgu amatorskiego rękodzieła, ponieważ o wszystkich nie wiem.
 
Niech pozostaną w naszej pamięci... 
 

wtorek, 30 czerwca 2020

Gdzie ta keja?... czyli czerwcowe rzuty



Jak to jest możliwe, że mając w najbliższej rodzinie dwóch starych żeglarzy - wiekiem i stażem, do tej pory nie zrobiłam dla nich żadnego morskiego obrazka? ... nie wiem.

Na co dzień, siedząc na lądzie, mój mąż i jego brat swoje pragnienia żeglowania wyrażają w piosenkach, które śpiewają z akompaniamentem gitar i których słuchają w wykonaniach bardziej profesjonalnych. Szanty towarzyszą nam od lat, ale prawdę mówiąc czasami mam dość jednostajnego zawodzenia mającego zachęcić do ciągnięcia lin, albo tekstów, w których oczywiście dominują "męskie marzenia", czyli "jakie czekają nas atrakcje, gdy zawiniemy do portu". Wtedy  odcinam się zamkniętymi drzwiami. Kilka piosenek jednak lubię słuchać, a nawet włączać się ze swoim fałszywym śpiewaniem (natura głosu nie dała). Najbardziej lubię najpopularniejszą polską klasykę w wykonaniu autora Jerzego Porębskiego



Nic więc dziwnego, że gdy w zabawie "Kości zostały rzucone" wylosowałam na czerwiec: pionowo 6, a poziomo 2 i otrzymałam wynik "Motyw męski", tematyka pracy mogła być tylko jedna.


Dane techniczne:
- wymiary haftu: 12,5 x 8,5 cm
- kanwa 16 w kolorze ecru

Pokazuję sam haft, bez oprawy, ponieważ wybierze ją obdarowany (jak już prezent otrzyma, czyli pod koniec lipca)





czwartek, 25 czerwca 2020

Świąteczny kubek



Wśród elementów świątecznych bardzo często pojawia się coś co nie jest ozdobą choinkową, ale częścią dekoracji, świątecznego wystroju mieszkania. 
To kubek... w magicznym ujęciu... z rozgrzewającą czekoladą, z aromatyczną kawą, z pachnącą herbatą. Pojawia się w reklamach, na plakatach filmowych, a także jako istotny fragment na okładkach powieści świątecznych.


Taki wzór pasuje szczególnie do aktualnej pogody za oknem, chociaż to czerwiec a nie grudzień.
 

Wykorzystałam dzisiejszą w miarę dobrą pogodę - jeszcze nie padało!, żeby zrobić zdjęcie. Dotychczasowe zjawiska pogodowe za oknem wykluczały jakąkolwiek sesję w ogrodzie na tle iglaków lub chociażby trawy, a nawet na balkonie. Od kilku dni w całej Polsce pada, leje, wieje i grzmi burzami, a ze światła głównie szarość. Nie będę czekać na poprawę pogody do ostatniej chwili (prognozy przeczą same sobie), a tu już koniec miesiąca za pasem i czas na zgłoszenie swojego czerwcowego udziału w zabawie "Choinka 2020". 

To kolejny haft do zagospodarowania przed świętami, bo teraz nie dałabym rady. Planuję umieścić go na opasce poduszki - taki pomysł od dawna podpatrzony u Splocika czeka na realizację u mnie. Problem w tym, że mimo posiadania co najmniej jednej sprawnej maszyny do szycia nie jest mi z szyciem po drodze. I albo skończy się na szyciu ręcznym, albo przypomnę sobie podstawy szycia maszynowego - obu rodzajów unikam jak mogę. Mam jednak nadzieję na stworzenie grudniowej galerii prac powstałych w ramach tegorocznej zabawy i w tym mieści się szycie w kilku innych projektach
Osoby znające wzór oczywiście od razu zauważą, że został on częściowo tylko wykorzystany. Celowo nie wyhaftowałam dłoni trzymających kubek, bo jakoś nie pasowało mi  - palce wydają się zbyt przytłaczająca, chociaż tworzą wymowną całość z rozgrzewającym kubeczkiem.



poniedziałek, 22 czerwca 2020

Pamiątka I Komunii

Wszystko w czasie trwającej pandemii jest inne niż kiedyś, również uroczystości komunijne. Późniejsze ponad miesiąc, z ograniczoną liczbą dzieci i towarzyszących im rodzin.
Zrobiłam dla rodzinnego dziecka taką bardzo symboliczną pamiątkę - wzór i ramkę wybrali dziadkowie dziecka. Ale nie mam dobrego zdjęcia w ramce, więc wstawiam sam haft.


Haft jest nieduży - 6,5 x 12 cm, a wzór znaleziony w internecie, niestety bez nazwiska autora/autorki. 
Projekt nie był opracowany specjalistycznie (tzn. komputerowo), narysowany ołówkiem na kratkowanym papierze, ale to nie zmienia jego wartości. Podejrzewam jednak, że to amatorska przeróbka, ponieważ trafiłam na bardzo podobne, ale bogatsze w szczegóły wzory firmowe. W końcu to symbol szczególnie popularny, więc wersji obrazkowy jest wiele.

Haft dodaję do czerwcowej odsłony zabawy "Rękodzieło i przysłowia" jako interpretację pierwszego przysłowia  zaproponowanego przez organizatorkę:
 
1. Wszelkie dzieło zaczyna się od małego czynu. 
 
To dla mnie przysłowie najbardziej poważne w porównaniu z innymi (takie najmniej zabawowe).
Powiązanie tej Pamiątki I Komunii z przysłowiem rozumiem na kilku płaszczyznach - czy dziecko w przyszłości będzie dalej rozwijać własną wiarę, którą wybrali mu rodzice? czy pozostanie przy niej, a może wybierze inną? a może określi się jako osoba niewierząca i wybierze ateizm? czy pozostając w wierze będzie w życiu kierować się jej przykazaniami, czy raczej pozostanie katolikiem kulturowym?
Jakie czyny wynikną z przyjęcia tego sakramentu, o którym mówi się, że jest najważniejszy w czasie całego życia?
Wiele jest pytań i niewiadomych... i tylko czas na nie odpowie.

 

sobota, 2 maja 2020

Był taki dzień majowy (3)

Kolejny post "zadaniowy" w zabawie "Rękodzieło i przysłowia" u Splocika wywołał mój dzisiejszy wpis. Ze wszystkich sił staram się myśleć pozytywnie, podchodzić do codzienności z uśmiechem, ale obecnie  to bardzo trudne i nie za bardzo mi wychodzi.
Maj w tym roku będzie miesiącem niezwykłym, nietypowym, innym niż wszystkie poprzednie - określeń można by dać wiele.
Na pewno nie zobaczymy przytulonych par, snujących się po parkach, chociażby dlatego, że teraz tych parków nie odwiedzamy tak tłumnie. Maj jako miesiąc zakochanych rzeczywiście powoli zanika - chyba wraz z zakochanymi parami naszego pokolenia. Dla nowych pokoleń ważne są Walentynki.
Kiedyś był Maj Polskiej Piosenki w radiowej jedynce, której już nie słucham. Było również propagowane w radio Święto Niezapominajki, w dniu imienin Mojej Mamy - to prywatne wspomnienia.
Wspomnienia ogólne to przede wszystkim  "Dni Oświaty, Książki i Prasy" z ulicznymi kiermaszami, atrakcyjnymi w czasach prawdziwego głodu książki. Dziś całkowicie trudne do wyobrażenia.

W pierwszych majowych dniach tam gdzie jesteśmy wywieszamy flagę.
Mamy szacunek dla flagi i nie uznajemy bazgrania i malowania na niej czegokolwiek. 
Robiliśmy to również w czasie wyjazdów do Leśnego Domku.


To już niestety zamknięty rozdział naszego życia. 
Rodzinna działka w środku lasu została sprzedana (nie była naszą własnością, ale korzystaliśmy z niej do woli) i teraz będzie cieszyć nowych właścicieli. To jest piękne miejsce, bez tłoku, bez uciążliwych sąsiadów, za to z przyrodą na wyciągniecie ręki. Ale pozostały zdjęcia i wspomnienia...

czwartek, 30 kwietnia 2020

Dzianie i czytanie

Meyer von Bremen "Strickendes lesendes Mädchen" (1863)

 

W czasie własnego "robótkowania" nie lubię ciszy... wyjątkiem jest towarzystwo przyrody - w ogrodzie lub na werandzie Leśnego Domu. Wtedy jednak też nie ma absolutnej ciszy, za to jest kojący nerwy głos natury.
W domu zawsze słucham radia (oczywiście muzyki, a nie propagandowego ględzenia politycznego) lub oglądam wybrane programy telewizyjne (najczęściej historyczne).
Posiadana od kilkudziesięciu lat umiejętność robienia na drutach pozwala na podzielność uwagi, ale jednak nie do tego stopnia, żeby jednocześnie czytać. Byłam zaskoczona, gdy o tym przeczytałam na drucianym forum... są dziewiarki, które nie patrzą na druty i mogą sobie swobodnie czytać. Podziwiam!
Okazuje się jednak, że to nie jest wynalazek  naszych czasów, o czym świadczy ten obrazek czytającej przy drutach dziewczynki. Jak widać robi ona skarpetkę na pięciu drutach, a tej sztuki ja nigdy nie opanowałam, choćbym nie wiem jak pilnie wpatrywała się w te cienkie i krótkie druty. Zawsze któryś i tak wyskoczy z przerabianych oczek.

Oryginalny post - na blogu "Inny czas" w 2017 roku

wtorek, 28 kwietnia 2020

Rzuty na kwiecień

Rzuty kwietniowe w zabawie u Ani dały wynik z wieloma możliwościami:
pionowo - 1, poziomo - 5, czyli KOKARDA. Ja najchętniej w zabawach blogowych wybieram haft krzyżykowy. Pozostając jeszcze w trochę w klimacie świąt (chociaż takich jak w tegorocznym wydaniu nie chciałabym już powtarzać), zrobiłam takie urocze jajeczko. Hafcik jest maleńki, więc sam na zdjęciu wyglądałby mało atrakcyjnie.
Ponownie kanwa 16 w kolorze kremowym, ale taką wykorzystuję najchętniej.


Do zdjęcia jajeczko pozuje w wersji prowizoryczniej (dodatkowe elementy nie są przyklejone), bo teraz nie chcę kończyć całości - nie wiadomo jak będę chciała to zrobić za rok. Te urocze drobiazgi trochę czekały na swój czas, ale się doczekały. Są tak delikatne, że pasują tylko do delikatnej kompozycji.
W tabelce brakuje jednego zadania, bo nie zaliczyłam marcowego - to był "element wycięty dziurkaczem". Ale marzec jak wiadomo był szczególnie złym miesiącem, bez  warunków do swobodnej zabawy. A ja nie mam bogatego warsztatu narzędziowego i do dyspozycji tylko zwykły dziurkach biurowy.

Do haftu wykorzystałam wzór Aliolki 





niedziela, 26 kwietnia 2020

Choinka 2020 / 4


To "Gwiazdkowe drzewko" powstawało prawie cztery miesiące. Wydaje się, że to łatwy i szybki wzór, a jednak zajął mi więcej czasu niż przewidywałam. Zaczęłam w nowym roku, ale ciągle zbyt dużo było przeszkód, żeby haftować spokojnie. Kilka razy musiałam tamborek odkładać, kilka razy wypruwałam i poprawiałam błędy.
Kanwa 16 w kolorze kremowym
 

To jest wersja do zagospodarowania - w tej chwili nie mam żadnego pomysłu, więc robótka dołączy do innych w pudełku (to jest duże pudełko, więc spokojnie się zmieszczą jeszcze następne bez pomysłu).

Haft zrobiony w ramach zabawy "Choinka 2020"


sobota, 25 kwietnia 2020

Gabriel Nicolet "Portrait of a Nurse from the Red Cross"

Dokładna data powstania obrazu nie jest znana - źródła podają między 1914 a 1915, czyli czas I wojny światowej.

 źródło

czwartek, 23 kwietnia 2020

Trudno o pozytywne myślenie

Zgłosiłam się do zabawy "Pozytywnik z charakterem" w zupełnie innej rzeczywistości. Potrzebowałam również wzmocnienia pozytywnego myślenia we własnym działaniu (coś w rodzaju osobistej terapii).

To, co nas teraz otacza... w jakim świecie żyjemy ... nijak się ma do tak niedawnego czasu sprzed kilku tygodni.
Na znajomym blogu przeczytałam: "Czekam na normalność" - według mnie ta normalność, którą znamy już nie wróci. Oby dość szybko zapanowała jakaś inna normalność, a nie jeszcze większy chaos, zagrożenie i niepewność. 

Marzec był pierwszym miesiącem pandemii w pełnym wymiarze, więc trudno się dziwić, że do świata robótkowego też przyszedł zły czas. Początkowo myślałam, że jestem w tej mniejszości, która nadmiernie panikuje - głównie z powodu wieku i znalezienia się w grupie podwyższonego ryzyka wraz z "chorobami współistniejącymi". Swoją drogą ten nowotworek językowy zyskał w mediach niezwykłą popularność, stając się jednocześnie swego rodzaju zasłoną dymną dla prawdziwości statystyk. Myślałam, że przesadzam ze zniechęceniem, brakiem zainteresowania dla robótkowej twórczości, brakiem skupienia itd. Jednak coraz częściej trafiam na wpisy w podobnym tonie, że wiele z nas nie może dać sobie rady z tą niespodziewaną sytuacją.

Ja zawiesiłam niektóre blogowe projekty", bo nie jestem w stanie pisać w oderwaniu od rzeczywistości ogólnej... o powodach wolę nie wspominać, bo nie chcę się "wyrażać", a tylko niecenzuralne słowa cisną się na klawiaturę.

Nie zrezygnowałam (na razie) z udziału w rozpoczętych zabawach blogowych, ale być może zawieszę swój udział w niektórych. Tego dziś nie jestem w stanie przewidzieć.

ównie chodzi o "Pozytywnik z charakterem". Od początku było to dla mnie dość duże wyzwanie (ze względu na słabą kreatywność własną), ale miałam nadzieję na osobisty rozwój w trakcie. Nie umiem jednak bawić się tak swobodnie z pozytywnym myśleniem w tle, skoro wszystko co pozytywne uciekło, a pozostały negatywne emocje i wszelkie niezrozumiałe do końca strachy.

Nie powiem, starałam się w marcu coś zrealizować, ale to było tak bardzo działanie na siłę, że nic z tego nie wyszło. Podobnie jest w kwietniu. Dlatego ten mój kwietniowy cytat będzie ostatnim przed przerwą, zawieszeniem w czasie mojego udziału w zabawie. Co będzie dalej nikt dzisiaj nie wie i ja również niczego nie mogę planować. Na blogu Ani nie znalazła się żadna notka dotycząca tej zabawy w marcu, więc prawdopodobnie nie tylko ja nic nie zgłosiłam.

Kwietniowa kartka jest pozytywno-negatywna, ale odzwierciedla w pewnym stopniu mój obecny stan ducha


Ta pożółkła kartka z rozwiązaną krzyżówką, która posłużyła jako tło dla cytatu, została wybrana zupełnie przypadkowo. Mam kilkadziesiąt archiwalnych czasopism szaradziarskich, więc nie myślałam o szukaniu odpowiedniej kartki pod kątem treści, ale pod kątem formatu. Dopiero, kiedy ją przykleiłam i zastanawiałam się, w którym miejscu nakleić  mniejszą karteczkę, dotarło do mnie jakim dziwnym przypadkiem niektóre wyrazy (apokalipsa, Azja, ekologia, Europa) i samo rozwiązanie krzyżówki łączą się  z obecną pandemią, która również jest wyrazem do odgadnięcia.
Niezwykły zbieg okoliczności.

czwartek, 16 kwietnia 2020

Marcowe "Rękodzieło i przysłowia"

Marcowe propozycje w zabawie "Rękodzieło i przysłowia"  wydawały mi się lekkie, łatwe i przyjemne... tak mi się wydawało 1 marca, gdy je przeczytałam. Później już było tylko gorzej... z wiadomych przyczyn.

1. Kobieta zrobi z niczego kapelusz, sałatkę i scenę małżeńską.
2. Kiedy żurawie wysoko latają, prędkiej się wiosny ludzie spodziewają.

Przez cały miesiąc bezskutecznie usiłowałam cokolwiek znaleźć do realizacji wybranego przysłowia. Od początku nastawiłam się na pierwsze i miał to być haftowany kapelusik. Kiedyś miałam zapisanych sporo wzorów "kapeluszowych", bo organizowałam na forum zabawę "Damskie motywy" (w 2011 roku). Ale schematy nie dały się znaleźć, a ja dość niemrawo szukałam czegoś odpowiedniego, aż przyszedł koniec miesiąca.

W ostatnim dniu zmieniłam zdanie i zdecydowałam się na drugie przysłowie. Jak nigdy tym razem podeszłam do niego dość wybiórczo i ogólnikowo, rezygnując od razu z ptaków (nie miałam żadnego ładnego wzoru). Poszłam trochę na łatwiznę i wybrałam z całości wyraz "wiosna". Na zielonym wiosennym tle posadziłam motyla (Pierwsze gatunki motyli dziennych pojawiają się już wczesną wiosną, na przełomie lutego i marca. Można je spotkać na osłoniętych od wiatru, nasłonecznionych drogach leśnych, porębach, leśnych polanach - czytamy w internecie.)

i tak powstała ta bardzo luźna interpretacja przysłowia


Wymiary haftu: 6 x 6,5 cm
Kanwa 14

Na razie hafcik podzieli los większości, czyli trafi do szuflady. Teraz zupełnie nie mam pomysłów na ich wykorzystania.


Przy okazji sprawdzania dokładnej daty tamtej hafciarskiej zabawy wyciągnęłam na światło dzienne jej baner... takie sentymentalne wspomnienia minionego czasu


poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Serwetko-podkładki

W lutym powróciłam po dłuższej przerwie do serwetek robionych  na drutach - pierwszą była TA czerwona serwetka, zrobiona w ramach zabawy "Kości zostały rzucone".
Robienie na drutach jest dla mnie największą przyjemnością robótkową, ale od dawna już nie robię dla siebie nic z odzieży, bo wszystko mnie gryzie. Mam duże zapasy starych włóczek, jeszcze z minionych czasów, ale są dla mnie zupełnie nieprzydatne  (bardziej pasuje tu określenie "nieprzyjazne" dla mojej skóry). Kilka razy w ostatnich latach co prawda kupiłam nowe włóczki, ale te z niższej półki cenowej, więc te robótki też leżą rozgrzebane z wiadomego powodu. Może doczekają się form swetropodobnych dla mojej córki, ale to melodia przyszłości.
Teraz skłaniam się do form użytkowych, czyli właśnie serwetek. Ale nie chcę kolejnych leżących ozdóbek (mam dużo takich szydełkowych). Zaplanowałam komplet grubszych serwetek (z podwójnej nitki), które chciałam przygotować na świąteczny stół. Miały być podkładkami pod talerze, dlatego grubsze zrobione z podwójnej nitki kordonka. Zdążyłam nawet zakupić kilka motków w wiosennych kolorach zanim zamknięto sklepy... zrobiłam dwie pierwsze, ale z każdym dniem coraz bardziej było wiadomo, że z rodzinnego świątecznego śniadania w tym roku nic nie wyjdzie. Nie spotkamy się...
Smutek z tego powodu odebrał mi chęć dalszego machania drutami, więc na razie odłożyłam robótkę na później.

Jak pisałam w poście o czerwonej serwetce, nie zależy mi na idealnym napięciu i wymodelowaniu serwetki po upraniu, więc obie są lekko koślawe i nieforemne.

Niebieska, a właściwie błękitna jak wiosenne niebo ma średnicę 25 cm
jest zrobiona według tego samego schematu co czerwona, tylko z jednym rządkiem ząbków


Pomarańczowa to już fantazyjna twórczość własna "z głowy", 
więc wygląda jeszcze bardziej chaotycznie. Ta serwetka jest mniejsza - ma średnicę 17 cm, ponieważ została zrobiona z cieńszych nici (jeszcze ze starych zapasów, mają jakieś 30 lat).
Obie serwetki zrobiłam na drutach nr 4.