poniedziałek, 19 lipca 2010

Blackwork - moje pierwsze próby

Ja znowu o upałach, ale nie mogę inaczej.
Dzisiaj jest pierwszy naprawdę chłodniejszy dzień od kilkunastu dni.
Niebo zachmurzone, temperatura ciut spadła.
Sucho jest nadal, bo wszędzie padało, tylko nie u nas (jak zwykle).
Oczywiście mury nagrzane do niemożliwości nie staną się nagle chłodniejsze, ale jakoś można oddychać powietrzem z zewnątrz,
Bo przedtem nie było żadnej różnicy między mieszkaniem a tzw. "świeżym powietrzem".

Od upału można zgłupieć, co u mnie objawiło się między innymi tym, że kompletnie nie mogłam się na nic zdecydować w temacie robótkowym.
Chciałam coś sobie podziubać, siedząc na fotelu, ale co wybrać?
Z każdą robótką było za gorąco - doszłam do stanu, że nawet krzyżyki mnie grzeją.

Kilka dni temu trafiłam na forum Kaiem na temat o technice haftu Blackwork.
Widziałam hafty w tej technice już wcześniej na naszych polskich blogach.
Ale jakoś nie myślałam, żeby spróbować.
A teraz nagle szast-prast, zainteresowałam się bliżej, bo ten haft z cienkich nitek jest dla mnie "lżejszy i chłodniejszy" (ale mam skojarzenia!).

Nie rzucałam się od razu na głęboką wodę z dużą robótką.
Zaczęłam od krótkich ćwiczeń, a to efekt dwóch wieczorowych posiedzeń (sobotnio-niedzielnych).


Wyszywa się bardzo przyjemnie, praca posuwa się szybko.

Podstawowym ściegiem jest ten nieszczęsny backstich (bo wolałabym posługiwać się polską nazwą), a pracuje się tak jak w hafcie dwustronnym.
W jednym kierunku wkłuwamy się w co drugi ścieg,

 a w stronę powrotną wypełniamy wolne miejsca


W ten sposób powstaje mój mały próbnik, wzornik.

 

A wśród oglądanych wzorków wypatrzyłam kilka, na które nabrałam wielkiej ochoty...

czwartek, 15 lipca 2010

Nasi pod Grunwaldem


Powieść Henryka Sienkiewicza czytaliśmy wielokrotnie (co widać na tym egzemplarzu), kilka razy też obejrzeliśmy film "Krzyżacy" w reżyserii Aleksandra Forda.
Moim zdaniem film zupełnie nieźle wytrzymał próbę czasu, szczególnie końcowe sekwencje samej bitwy.

Od kilku dni rocznica bitwy pojawia się w mediach, na forach,  nawet na  naszych blogach robótkowych i kulinarnych.
Świętujemy jak możemy - nam najbliższe są osiągnięcia hafciarek, a pracowitość Gryni  znanej m.in. z Babskiego forum podziwiałyśmy już od dawna.
Swoją drogą jak zwykle u nas w Polsce nie wykorzystuje się takich okazji.
Mogę się założyć, że w innych krajach (na przykład u naszego wielkiego sąsiada) obchody na wielką skalę byłyby już miesiąc przed i miesiąc po rocznicy.
A w USA na pewno powstało by kilkanaście filmów fabularnych, kilka seriali, komiksy, a masa gadżetów dla dzieciaków zalałaby całkowicie rynek.

Na to jednak my nie mamy wpływu, wiec wrócę na własne podwórko.
Wcześniej nie pisałam na tym blogu o zainteresowaniach i hobby mojego Męża.
A trochę tego jest, za co go zawsze ceniłam.
Człowiek , który poza pracą zawodową, nie potrafi zainteresować  się czymkolwiek, jest  duchowo o wiele uboższy od innych.
Ale przy tak ważnej okazji postanowiłam trochę się nim pochwalić.
Mój M. od kilku lat aktywnie interesuje się Średniowieczem i jest członkiem historycznej grupy rekonstrukcyjnej.
Mogę powiedzieć, że w jego przypadku jest  to dogłębne zainteresowanie epoką, a nie powierzchowne uleganie modzie, żeby sobie  tylko pomachać mieczem na pokaz i "podzwonić blachami" (jak nazywana jest zbroja).
Nie jest rycerzem, bo koszt konia i całego wyposażenia zbrojnego rycerza jest zbyt wysoki jak na naszą kieszeń.
Nie będę tu opisywać zbyt szczegółowo tematu, bo potrzebowałabym do tego celu założyć osobny blog. 
Pokażę kilka drobiazgów, które obfociłam przy wczorajszym pakowaniu.
dzisiaj rano dostałam wiadomość od naszego współczesnego posłańca (czyli sms), że już dojechali i są w obozie.
Mój M. swoje stroje szyje  własnoręcznie, włącznie z butami - starając się to robić z użyciem dawnych technik.
Zrobił również większość drobnych przedmiotów użytkowych - za wyjątkiem elementów metalowych, które robią fachowcy na zamówienie.
A oto kilka fragmentów wyprawowego bagażu :
Skóry do spania - jako przykrycie służy duży płaszcz-peleryna


We wnętrzu kosza podróżnego przedmioty pierwszej potrzeby: buty, bukłak, miska i łyżka, pucharek, czerwony habit, tabliczki-notes


Skórzana torba na drobiazgi



A w torbie między innymi
solniczka z koreczkiem (zrobiona z rogu)

Nożyczki z pochewką

Tabliczki woskowe do pisania wraz z rylcem.

Płaski koniec rylca służy do wygładza powierzchni wosku

 Paternoster (do odmawiania modlitwy  Ojcze Nasz)

Skórzana torebka z cynowymi ozdobami .

Zrobiona przez rzemieślnika

A te przedmioty, wraz ze strojami i zapasami jedzenia pojechały w tym wiklinowym koszu podróżnym

I jeszcze jeden akcent - bardziej robótkowy
Krajki


i warsztat do ich robienia - to też rękodzieło mojego M.

Szkoda, że historia jako przedmiot szkolny była straszną nudą, plątaniną dat i nazwisk nic nie mówiących biednym uczniom.
To fascynująca dziedzina, dla mnie szczególnie pod kątem realiów życia codziennego, a nie wielkiej polityki.
I tak się złożyło, że ja sama po wielu latach od opuszczenia murów interesuję się historią dla  własnej przyjemności.
Chociaż nie w tak aktywnej formie jak mój M...