czwartek, 30 kwietnia 2020

Dzianie i czytanie

Meyer von Bremen "Strickendes lesendes Mädchen" (1863)

 

W czasie własnego "robótkowania" nie lubię ciszy... wyjątkiem jest towarzystwo przyrody - w ogrodzie lub na werandzie Leśnego Domu. Wtedy jednak też nie ma absolutnej ciszy, za to jest kojący nerwy głos natury.
W domu zawsze słucham radia (oczywiście muzyki, a nie propagandowego ględzenia politycznego) lub oglądam wybrane programy telewizyjne (najczęściej historyczne).
Posiadana od kilkudziesięciu lat umiejętność robienia na drutach pozwala na podzielność uwagi, ale jednak nie do tego stopnia, żeby jednocześnie czytać. Byłam zaskoczona, gdy o tym przeczytałam na drucianym forum... są dziewiarki, które nie patrzą na druty i mogą sobie swobodnie czytać. Podziwiam!
Okazuje się jednak, że to nie jest wynalazek  naszych czasów, o czym świadczy ten obrazek czytającej przy drutach dziewczynki. Jak widać robi ona skarpetkę na pięciu drutach, a tej sztuki ja nigdy nie opanowałam, choćbym nie wiem jak pilnie wpatrywała się w te cienkie i krótkie druty. Zawsze któryś i tak wyskoczy z przerabianych oczek.

Oryginalny post - na blogu "Inny czas" w 2017 roku

wtorek, 28 kwietnia 2020

Rzuty na kwiecień

Rzuty kwietniowe w zabawie u Ani dały wynik z wieloma możliwościami:
pionowo - 1, poziomo - 5, czyli KOKARDA. Ja najchętniej w zabawach blogowych wybieram haft krzyżykowy. Pozostając jeszcze w trochę w klimacie świąt (chociaż takich jak w tegorocznym wydaniu nie chciałabym już powtarzać), zrobiłam takie urocze jajeczko. Hafcik jest maleńki, więc sam na zdjęciu wyglądałby mało atrakcyjnie.
Ponownie kanwa 16 w kolorze kremowym, ale taką wykorzystuję najchętniej.


Do zdjęcia jajeczko pozuje w wersji prowizoryczniej (dodatkowe elementy nie są przyklejone), bo teraz nie chcę kończyć całości - nie wiadomo jak będę chciała to zrobić za rok. Te urocze drobiazgi trochę czekały na swój czas, ale się doczekały. Są tak delikatne, że pasują tylko do delikatnej kompozycji.
W tabelce brakuje jednego zadania, bo nie zaliczyłam marcowego - to był "element wycięty dziurkaczem". Ale marzec jak wiadomo był szczególnie złym miesiącem, bez  warunków do swobodnej zabawy. A ja nie mam bogatego warsztatu narzędziowego i do dyspozycji tylko zwykły dziurkach biurowy.

Do haftu wykorzystałam wzór Aliolki 





niedziela, 26 kwietnia 2020

Choinka 2020 / 4


To "Gwiazdkowe drzewko" powstawało prawie cztery miesiące. Wydaje się, że to łatwy i szybki wzór, a jednak zajął mi więcej czasu niż przewidywałam. Zaczęłam w nowym roku, ale ciągle zbyt dużo było przeszkód, żeby haftować spokojnie. Kilka razy musiałam tamborek odkładać, kilka razy wypruwałam i poprawiałam błędy.
Kanwa 16 w kolorze kremowym
 

To jest wersja do zagospodarowania - w tej chwili nie mam żadnego pomysłu, więc robótka dołączy do innych w pudełku (to jest duże pudełko, więc spokojnie się zmieszczą jeszcze następne bez pomysłu).

Haft zrobiony w ramach zabawy "Choinka 2020"


sobota, 25 kwietnia 2020

Gabriel Nicolet "Portrait of a Nurse from the Red Cross"

Dokładna data powstania obrazu nie jest znana - źródła podają między 1914 a 1915, czyli czas I wojny światowej.

 źródło

czwartek, 23 kwietnia 2020

Trudno o pozytywne myślenie

Zgłosiłam się do zabawy "Pozytywnik z charakterem" w zupełnie innej rzeczywistości. Potrzebowałam również wzmocnienia pozytywnego myślenia we własnym działaniu (coś w rodzaju osobistej terapii).

To, co nas teraz otacza... w jakim świecie żyjemy ... nijak się ma do tak niedawnego czasu sprzed kilku tygodni.
Na znajomym blogu przeczytałam: "Czekam na normalność" - według mnie ta normalność, którą znamy już nie wróci. Oby dość szybko zapanowała jakaś inna normalność, a nie jeszcze większy chaos, zagrożenie i niepewność. 

Marzec był pierwszym miesiącem pandemii w pełnym wymiarze, więc trudno się dziwić, że do świata robótkowego też przyszedł zły czas. Początkowo myślałam, że jestem w tej mniejszości, która nadmiernie panikuje - głównie z powodu wieku i znalezienia się w grupie podwyższonego ryzyka wraz z "chorobami współistniejącymi". Swoją drogą ten nowotworek językowy zyskał w mediach niezwykłą popularność, stając się jednocześnie swego rodzaju zasłoną dymną dla prawdziwości statystyk. Myślałam, że przesadzam ze zniechęceniem, brakiem zainteresowania dla robótkowej twórczości, brakiem skupienia itd. Jednak coraz częściej trafiam na wpisy w podobnym tonie, że wiele z nas nie może dać sobie rady z tą niespodziewaną sytuacją.

Ja zawiesiłam niektóre blogowe projekty - w tym nowy blog "Dziennik...", bo nie jestem w stanie pisać w oderwaniu od rzeczywistości ogólnej... o powodach wolę nie wspominać, bo nie chcę się "wyrażać", a tylko niecenzuralne słowa cisną się na klawiaturę.

Nie zrezygnowałam (na razie) z udziału w rozpoczętych zabawach blogowych, ale być może zawieszę swój udział w niektórych. Tego dziś nie jestem w stanie przewidzieć.

ównie chodzi o "Pozytywnik z charakterem". Od początku było to dla mnie dość duże wyzwanie (ze względu na słabą kreatywność własną), ale miałam nadzieję na osobisty rozwój w trakcie. Nie umiem jednak bawić się tak swobodnie z pozytywnym myśleniem w tle, skoro wszystko co pozytywne uciekło, a pozostały negatywne emocje i wszelkie niezrozumiałe do końca strachy.

Nie powiem, starałam się w marcu coś zrealizować, ale to było tak bardzo działanie na siłę, że nic z tego nie wyszło. Podobnie jest w kwietniu. Dlatego ten mój kwietniowy cytat będzie ostatnim przed przerwą, zawieszeniem w czasie mojego udziału w zabawie. Co będzie dalej nikt dzisiaj nie wie i ja również niczego nie mogę planować. Na blogu Ani nie znalazła się żadna notka dotycząca tej zabawy w marcu, więc prawdopodobnie nie tylko ja nic nie zgłosiłam.

Kwietniowa kartka jest pozytywno-negatywna, ale odzwierciedla w pewnym stopniu mój obecny stan ducha

Ta pożółkła kartka z rozwiązaną krzyżówką, która posłużyła jako tło dla cytatu, została wybrana zupełnie przypadkowo. Mam kilkadziesiąt archiwalnych czasopism szaradziarskich, więc nie myślałam o szukaniu odpowiedniej kartki pod kątem treści, ale pod kątem formatu. Dopiero, kiedy ją przykleiłam i zastanawiałam się, w którym miejscu nakleić  mniejszą karteczkę, dotarło do mnie jakim dziwnym przypadkiem niektóre wyrazy (apokalipsa, Azja, ekologia, Europa) i samo rozwiązanie krzyżówki łączą się  z obecną pandemią, która również jest wyrazem do odgadnięcia.

czwartek, 16 kwietnia 2020

Marcowe "Rękodzieło i przysłowia"

Marcowe propozycje w zabawie "Rękodzieło i przysłowia"  wydawały mi się lekkie, łatwe i przyjemne... tak mi się wydawało 1 marca, gdy je przeczytałam. Później już było tylko gorzej... z wiadomych przyczyn.

1. Kobieta zrobi z niczego kapelusz, sałatkę i scenę małżeńską.
2. Kiedy żurawie wysoko latają, prędkiej się wiosny ludzie spodziewają.

Przez cały miesiąc bezskutecznie usiłowałam cokolwiek znaleźć do realizacji wybranego przysłowia. Od początku nastawiłam się na pierwsze i miał to być haftowany kapelusik. Kiedyś miałam zapisanych sporo wzorów "kapeluszowych", bo organizowałam na forum zabawę "Damskie klimaty" (w 2011 roku). Ale schematy nie dały się znaleźć, a ja dość niemrawo szukałam czegoś odpowiedniego, aż przyszedł koniec miesiąca.

W ostatnim dniu zmieniłam zdanie i zdecydowałam się na drugie przysłowie. Jak nigdy tym razem podeszłam do niego dość wybiórczo i ogólnikowo, rezygnując od razu z ptaków (nie miałam żadnego ładnego wzoru). Poszłam trochę na łatwiznę i wybrałam z całości wyraz "wiosna". Na zielonym wiosennym tle posadziłam motyla (Pierwsze gatunki motyli dziennych pojawiają się już wczesną wiosną, na przełomie lutego i marca. Można je spotkać na osłoniętych od wiatru, nasłonecznionych drogach leśnych, porębach, leśnych polanach - czytamy w internecie.)

i tak powstała ta bardzo luźna interpretacja przysłowia


Wymiary haftu: 6 x 6,5 cm
Kanwa 14

Na razie hafcik podzieli los większości, czyli trafi do szuflady. Teraz zupełnie nie mam pomysłów na ich wykorzystania.


Przy okazji sprawdzania dokładnej daty tamtej hafciarskiej zabawy wyciągnęłam na światło dzienne jej baner... takie sentymentalne wspomnienia minionego czasu


sobota, 11 kwietnia 2020

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Serwetko-podkładki

W lutym powróciłam po dłuższej przerwie do serwetek robionych  na drutach - pierwszą była TA czerwona serwetka, zrobiona w ramach zabawy "Kości zostały rzucone".
Robienie na drutach jest dla mnie największą przyjemnością robótkową, ale od dawna już nie robię dla siebie nic z odzieży, bo wszystko mnie gryzie. Mam duże zapasy starych włóczek, jeszcze z minionych czasów, ale są dla mnie zupełnie nieprzydatne  (bardziej pasuje tu określenie "nieprzyjazne" dla mojej skóry). Kilka razy w ostatnich latach co prawda kupiłam nowe włóczki, ale te z niższej półki cenowej, więc te robótki też leżą rozgrzebane z wiadomego powodu. Może doczekają się form swetropodobnych dla mojej córki, ale to melodia przyszłości.
Teraz skłaniam się do form użytkowych, czyli właśnie serwetek. Ale nie chcę kolejnych leżących ozdóbek (mam dużo takich szydełkowych). Zaplanowałam komplet grubszych serwetek (z podwójnej nitki), które chciałam przygotować na świąteczny stół. Miały być podkładkami pod talerze, dlatego grubsze zrobione z podwójnej nitki kordonka. Zdążyłam nawet zakupić kilka motków w wiosennych kolorach zanim zamknięto sklepy... zrobiłam dwie pierwsze, ale z każdym dniem coraz bardziej było wiadomo, że z rodzinnego świątecznego śniadania w tym roku nic nie wyjdzie. Nie spotkamy się...
Smutek z tego powodu odebrał mi chęć dalszego machania drutami, więc na razie odłożyłam robótkę na później.

Jak pisałam w poście o czerwonej serwetce, nie zależy mi na idealnym napięciu i wymodelowaniu serwetki po upraniu, więc obie są lekko koślawe i nieforemne.

Niebieska, a właściwie błękitna jak wiosenne niebo ma średnicę 25 cm
jest zrobiona według tego samego schematu co czerwona, tylko z jednym rządkiem ząbków


Pomarańczowa to już fantazyjna twórczość własna "z głowy", 
więc wygląda jeszcze bardziej chaotycznie. Ta serwetka jest mniejsza - ma średnicę 17 cm, ponieważ została zrobiona z cieńszych nici (jeszcze ze starych zapasów, mają jakieś 30 lat).
Obie serwetki zrobiłam na drutach nr 4.