piątek, 31 stycznia 2020

Pozytywnik z charakterem - początek zabawy


Początek, debiut, próba? ... Nie wiem jak nazwać ten mój pierwszy krok w zabawie "Pozytywnik z charakterem", którą zaproponowała Ania z Kreatywnej Jacewiczówki.
Piszę posta i wysyłam zdjęcie dosłownie w ostatniej chwili, bo termin mija o północy.
Teraz napiszę w skrócie, a w kolejnym poście trochę szerzej. 
Po znalezieniu zaproszenia do tej zabawy dużo czasu poświęciłam na szukanie informacji w internecie - oglądałam, czytałam o art i junk jurnal , zbierałam odpowiadające mi cytaty. To trwało najdłużej, szczególnie, że w trakcie styczniowej choroby. Kiedy już zdecydowałam się na ten konkretny cytat, nie miałam odpowiedniego nastroju do jakiejkolwiek pracy twórczej z powodu niepokoju o wyniki badań (w innej sprawie).
Na szczęście dzisiaj zmartwienia odgoniłam, ale zanim zeszło ze mnie całe napięcie zrobiło się bardzo późno. Dlatego zdjęcie takie sobie, ale nie mam wyjścia.
To moja jedyna próba "w temacie" ...


środa, 29 stycznia 2020

"Rękodzieło i przysłowia" - styczeń

Dziś rano, gdy zaczęłam pisać tego posta, padał śnieg!!! ... pierwszy śnieg od poprzedniej zimy. Niestety wiedzieliśmy z prognoz, że temperatura nie pozwoli na dłuższe utrzymanie się śnieżnej pokrywy, śnieg przeszedł w deszcz i taki smutny koniec. Dobrze, że chociaż nasze rodzinne dzieci miały kilka godzin niesamowitej frajdy.

W zabawie "Rękodzieło i przysłowia takie są przysłowia styczniowe do wyboru: 
1. Ci lekko tańczą, którym dobry los przygrywa. 
2. Każdy śnieg jest biały, ale nie wszystko, co białe jest śniegiem.

Pierwsze przysłowie, związane z tańcem, nie idzie w parze z moimi aktualnymi smutnymi emocjami.
Natomiast drugie... drugie wywołało  u mnie najpierw dużo rozmyślań... o tym, jak wbrew pozorom dużo jest białego koloru wokół nas - przede wszystkim w naturze, z której jest punktem odniesienia i porównań. Już wieszcz Mickiewicz przecież pisał o gryce, jak śnieg białej.
A oprócz natury biały kolor towarzyszy nam w otoczeniu właściwie niezauważalnie... dopiero po zastanowieniu widzimy go w wielu miejscach. Ma symboliczne znaczenie nie tylko w przedmiotach, ale także w naszej kulturze - najbliższy przykład "ślubny welon".
Nieopatrznie zapytałam mojego osobistego specjalistę od barwników, jak to jest z kolorami i naraziłam się na długi wykład tematyczny, z którego dość szybko uciekłam :)
Mówiąc w skrócie biały jako kolor podstawowy króluje. 
Nie wnikając w dalsze szczegóły (nie chcę zanudzać czytelniczek), zaraz na początku miesiąca zdecydowałam się na interpretację wybranego przysłowia. Wiedziałam, że chcę wykorzystać biała mulinę w hafcie krzyżykowym, ale nie na kolorowej kanwie, tylko na lnie.
Od dawna próbuję opanować len jako materiał do haftu, ale po jednej poważnej próbie na białym lnie (Piwonia w 2016 roku)  następnych nie było.
Teraz wzięłam mały ciemny kawałek - wymiary 11 x 11 cm, z gotowego zestawu firmowego, który kiedyś dostałam w prezencie. Zestaw zawiera wszystko co trzeba: materiał, igłę, mulinę i schemat do obrazka, którego nigdy nie wyszyję... bo bardzo mi się nie podoba.  Ale mulinę i materiał wykorzystam, chociaż  nie w jednym hafcie.
Dziś mogę pokazać tylko fragment pracy 




Dlaczego pokazuję zdjęcie nie skończonej pracy?
Z powodu wcześniejszych doświadczeń z odkładaniem na później. "Jak się sprawę odłoży, to się położy" jak mawiał mój śp. Tata.
Mam takie niechlubne zaległości w zabawie u Splocika,  szczególnie jeden hafcik, który latem może obchodzić 2 urodziny, jeśli nie wezmę się za niego  - brakuje dosłownie kilku oczek ściegu dodatkowego.

A mam tylko część haftu z powodu prawie miesięcznej walki z wirusem - na szczęście nie chińskim. Drugim powodem jest baaardzo wolne tempo mojej pracy - idzie mi ciężko, bo ciągle liczę nitki, a do tego jeszcze potrzebuję silnego powiększenia. Mam taką starodawną lupę dwuoczną, zakładaną jak okulary, ale nie mogę zbyt długo z nią pracować, bo zaczyna mnie boleć głowa i oczy. Kilkanaście krzyżyków na jedno posiedzenie i konieczna przerwa. 
A skoro hafcik pokazany to będzie mnie mobilizował do systematycznego uzupełniania. 
Traktuję ten wzór jako ćwiczenie, coś w rodzaju próbnika - wszystkie części wzoru są takie same.  Jak całość będzie gotowa, zgłoszę zdjęcie do zabawy.



wtorek, 28 stycznia 2020

W kwadracie

Chociaż bardzo ograniczyłam swój udział w blogowych zabawach (bo nie chcę być pod presją wielu zasad i terminów), to jednak tej zabawie na blogu "Kreatywna Jacewiczówka" nie mogłam się oprzeć.
Od kiedy pamiętam uwielbiałam wszelkie gry, chociaż wybór był niewielki - zarówno planszowe (Chińczyk) i karciane (Piotruś), jak i zręcznościowe (bierki, pchełki, gry z metalową kulką). "Stety" albo niestety dotknięta brakiem rodzeństwa, najczęściej grałam sama z sobą i musiałam  w czasach szkolnych zadowalać się krótkim pobytem w szkolnej świetlicy oraz grą "w tysiąca" z kuzynkami na wakacjach. Na szczęście teraz mamy epokę rozkwitu gier planszowych, a ja kolejne pokolenie w rodzinie z którym mogę pograć (dokładając do kompletu jeszcze Scrabble).
W naszych pierwszych latach małżeństwa sporo graliśmy w różne gry karciane (w większym i mniejszym gronie), przy pomocy książki Lecha Pijanowskiego "Przewodnik gier" (do brydża nigdy nie dorosłam) i wtedy też poznałam grę w kości.
Mam jeszcze w szufladzie stare kości i kubek z dawnych czasów, a nawet notesik z wydrukowanymi tabelkami do zapisu (na kolejny miesiąc je wyciągnę). Ale teraz wykorzystałam świeżutki zestaw, tzn. nasz wspólny prezent znaleziony pod choinką w minione święta



Każdą kostką rzuciłam osobno, ale i tak pokazały się takie same cyferki, więc nie miało znaczenia do której linii rzut należał (czy w pionie czy w poziomie.


A z przecięcia linii na tabelce otrzymałam zadanie: "figura geometryczna", co mnie bardzo rozśmieszyło, bo z matematyką i geometrią nigdy mi nie było po drodze.


Powstał taki mały hafcik, na razie jeszcze "nie zagospodarowany", chociaż myślę o wykorzystaniu go do igielnika. Ale z powodu choroby większość stycznia mi uciekła, więc na razie prezentacja wylosowanej do realizacji figury. 



Niestety mój aparat już ciągnie resztkami sił, więc kolor muliny oczywiście w naturze jest inny niż na zdjęciu - żywy turkusowo-niebieski


środa, 15 stycznia 2020

Markiza Pompadour i robótki

Lubię rokokowe bogactwo i przepych, ale ... oglądać. Nigdy nie chciałabym żyć w tamtych czasach i w tamtych warunkach. Te ciężkie stroje i peruki (już to widzę na sobie w czasie upału!!!), brak podstawowych wygód i warunków do dbania o higienę - nawet bogate damy nie miały takich możliwości, udogodnień, a przede wszystkim kosmetyków jak dzisiaj każda z nas.


Jednak na tym obrazie niezbyt mnie interesuje bogaty strój i sama osoba markizy, ale piękne i drogie zapewne krosno 


oraz stolik podręczny - prawdopodobnie wykorzystywany również jako "niezbędnik robótkowy"... nieodzowny mebel w pokoju damy lubiącej robótki.



poniedziałek, 13 stycznia 2020

Choinka 2020 / 1 - mój początek

Jeszcze jesteśmy w świątecznych klimatach... jeszcze choinki nie rozebrane... jeszcze nas otaczają dekoracje świąteczne... jeszcze po zmierzchu światełka ozdabiają okna i balkony. Oczywiście nie wszędzie tak jest, ale u mnie jeszcze nic nie schowane. Głównie dlatego, że dopiero dochodzę do siebie po silnej infekcji, która mnie zaatakowała w ostatnim dniu starego roku. Ale ten poświąteczny nastrój znakomicie przedłuża chęć tworzenia prac w tej tematyce.
Mój styczniowy udział jest skromny (siły niewiele), ale wzór bardzo mi się podobał już od dawna.

Znalazłam go na blogu Palko i chyba to nie będzie ostatnia wersja.
Nie dodałam nic do wzoru, który jest malutki - 5,5 x 5,5cm (wykorzystałam dwa odcienie złotej muliny), a taką dość prymitywną ramkę wybrałam celowo. Chciałam poprzez ten surowy i niedoskonały drewniany kształt nawiązać do dawnego czasu, którego obrazek jest symbolem.



piątek, 10 stycznia 2020

Pod ekonomiczną presją (chociaż nie tylko)

Przełom starego i początek nowego roku to od kilku lat wysyp różnych zabaw blogowych.
Kiedyś takim miejscem były fora robótkowe... teraz całkowicie wyparte przez blogi osobiste.
Mój udział w tych zabawach z każdym rokiem jest mniejszy, chociaż w tym roku główny powód jest inny. To powód finansowy.
W tym roku nie planuję konkretów, ale zamierzam...

Zamierzam ograniczyć do minimum zakupy nowych materiałów robótkowych na rzecz wykorzystania dość sporych różnorodnych zapasów, które zgromadziłam w ciągu kilku dziesiątek lat robótkowania. Oczywiście nie myślę tylko o hafcie krzyżykowym, bo to dość młoda u mnie technika (ma 10 lat), ale o drutach i szydełku. Zapasy leżą, zajmują miejsce, mimo opakowania jednak się kurzą i są dużym finansowym wyrzutem sumienia. Do tego dochodzi kilkadziesiąt!!! rozpoczętych hafcików, które wreszcie udało mi się uporządkować i zebrać w segregatorach.

Dlatego  rok 2020 musi być rokiem oszczędności i widocznego zmniejszenia ZetPeTów (Zbiorów Tworów Porzuconych). Nie będę kupować ani nowych gazetek, ani mulin, ani włóczek i innych nitek także z powodu szoku cenowego żywności, lekarstw oraz  innych opłat, jakiego doznaje moja emerycka kieszeń. Hobby z wolna staje się kosztownym luksusem. 
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla niektórych aktywnych zawodowo kobiet, to o czym piszę jest jakąś kosmiczną abstrakcją.

Zadeklarowałam udział w dwóch całorocznych zabawach - "Rękodzieło i przysłowia" oraz "Choinka 2020", być może coś po drodze mnie szczególnie zainteresuje, ale w każdej zabawie będę bazować na tym, co mam w domu.

A to jeden z pierwszych nie zagospodarowanych hafcików z początków mojej hafciarskiej przygody - powstał w pierwszej zabawie, którą organizowałam na blogu (jeszcze na bloxie). 
Każda z uczestniczek zabawy otrzymała do hafciarskiej interpretacji schemat filiżanki, który opracowała komputerowo moja Córka  (również baner zabawy to jej projekt).
To zdjęcie mojej filiżanki zostało zrobione zaraz po zakończeniu zabawy, gdy nie miałam pomysłu "co dalej" i hafcik trafił do szuflady na 10 lat.




środa, 8 stycznia 2020

Robótki w malarstwie - "Koronczarka" Jana Vermeera

Od lat fascynują mnie obrazy, które są zapisem dawnej rzeczywistości. Zapisem, a właściwie malarską fotografią. Twórca portretujący model z największą starannością i dokładnością mimo woli przekazuje nam coś jeszcze... coś co w założeniu było tłem, dodatkiem. A my teraz, w zupełnie innej rzeczywistości dostajemy dokumentację epoki.
Na swoim książkowym blogu "Inny czas" publikuję cotygodniowe wpisy związane z malarstwem - zebrało się ich już 133. Wśród różnorodnych obrazów znalazło się kilka z motywami robótek ręcznych, ale tam jest za mało miejsca dla nich. A czy blog robótkowy nie jest idealnym miejscem dla takiej tematyki? Tym bardziej, że mam w swoich zbiorach zdjęcia robótek nie tylko w malarstwie, ale także w rzeźbie, w porcelanie, filmie itd.
Te wcześniejsze wpisy także tu się pojawią.
Dzisiejszy wpis nie jest pierwszy na tym blogu... wcześniejsze oraz wszystkie następne można będzie znaleźć pod etykietą "Robótki w sztuce"

Jan Vermeer "Koronczarka" ( ok. 1669-1671)



wtorek, 7 stycznia 2020

Zamiast plastikowej...

I czy taka choinka nie jest ciekawsza? 
Na pewno oryginalna i niepowtarzalna.

źródło zdjęcia - Pinterest

środa, 1 stycznia 2020

2020

Nowy rok ... nowe nadzieje...