sobota, 30 lipca 2016

Dobroszka na jesienne chłody

Czas na dokładniejszą prezentację Dobroszki - chusty, o  której wspomniałam w poprzednim wpisie. Koszmarne upały, które mnie jak co roku dobijają zdrowotnie, nie są oczywiście najlepszą porą na grube i grzejące dzianiny, ale jakoś dałam radę (robota krótka czasowo).


Test chusty wypadł teraz, a nie później, a ja miałam ochotę zrobić sobie właśnie ten konkretny model. Mogłam zrobić wersję letnią proponowaną przez autorkę, ale to byłoby robienie dla samego robienia, bo nigdy nie potrzebuję takiej ochrony latem - mnie zawsze jest gorąco.


Zrobienie tej chusty to okazja do nauczenia się czegoś nowego - pikotki. Nie szukam specjalnie ściegów i wzorów, żeby tak po prostu je opanować. Nie mam zupełnie na to czasu, ani też ochoty. Uczę się kiedy sytuacja tego wymaga. Po raz kolejny przy tej okazji przekonałam się, że wolę swoje stare sprawdzone źródła nauki - książki, stare gazetki. Wszelkie filmiki nie sprawdzają się - za szybko i gadają w obcych językach. Obejrzałam kilka znalezionych w sieci i tak mnie zagotowały ze złości, że biegiem prawie rzuciłam się do robótkowych staroci książkowych. A tam wszystko zrozumiale wyłożone wraz z rysunkami co i jak...


Podobne problemy mam z korzystaniem z wzorów angielskojęzycznych w internecie.
"Wychowałam się" na książkach i gazetkach polskich, rosyjskich i niemieckich (znałam wtedy niemiecki wystarczająco do takich celów). Mam też kilka gazetek włoskich i francuskich - można je było kupić w MPiK-u w tamtych "strasznym" (teraz dla wielu)  ustroju...