środa, 27 lipca 2011

Trochę blogowo - o wyróżnieniach i prośbach

Kilka dni temu dostałam od Barboorki wyróżnienie.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, bo to zawsze jest miłe, kiedy przeczytamy na swoim blogu takie słowa.
Jednak dalej go nie przekażę, zgodnie z własnym postanowieniem, o czym napisałam tutaj - pod znaczkiem widocznym na bocznym pasku bloga.

Napiszę jeszcze o drugiej sprawie (niestety niemiłej), również poruszanej na blogach co jakiś czas.
Doszłam do wniosku, że napiszę otwarcie co mnie denerwuje i w ten sposób zamykam sprawę mojej pomocy innym.
Otóż prawdopodobnie każda z nas miała już  (a jak jeszcze nie, to na pewno będzie miała) do czynienia z prośbami typu: proszę Panią o schemat, czy możesz mi wysłać schemat, potrzebuję schemat itd
Poświęcamy swój czas, szukamy (krócej lub dłużej),  wysyłamy - ja zawsze dbam o porządną formę listu.
A później...  możemy sobie czekać w nieskończoność na jedno słówko "Dziękuję".
W momencie wysłania schematu kończy się jakikolwiek kontakt.
Czytam o tym na blogach, więc nic nowego i odkrywczego nie piszę, ale..
To "dzięki" takim osobom tracimy chęć pomocy innym, bezinteresowność, otwartość.
Właściwie powinnam pisać tylko w swoim imieniu, więc zmienię formułę.
Odechciało mi się, mam dość i ogłaszam, że od tej chwili nie wysyłam żadnych materiałów, wzorów, schematów osobom nieznajomym.
Nie będę również odpowiadać na takie maile.
W późniejszym czasie wstawię taką informację na pasku bloga.
Ech... szkoda słów...

sobota, 9 lipca 2011

Pierwsze koty za płoty i znowu wspomnienia

... w temacie biżuteryjnym...
Dotychczas nic nie zrobiłam  - mam na myśli te ostatnie 3 lata blogowego i robótkowego ożywienia z mojej strony.
Bardzo lubię wszelkie damskie ozdoby i mam ich na tyle dużo, że nie odczuwałam potrzeby samodzielnego tworzenia.
Nie biorę też pod uwagę twórczości zarobkowej, bo do tego potrzeba czasu, umiejętności technicznych, talentów artystycznych - nic z tego nie posiadam.
Co prawda oglądam dużo stron i blogów z biżu, bo bardzo to lubię, ale nie ciągnęło mnie za bardzo do próbowania.
Natomiast zbierałam się od dawna do drobnych prac "remontowych".

Aż tu nagle na Babskim forum konkurs!
Taki letni, pod hasłem "Stwórz letnią biżuterię, zwiewną, słoneczną i pełną radości!"
I nagle mnie też zachciało się coś zrobić.
Przyznaję, że kompletnie nic nie wiem o szczegółach technicznych.
Moje dokształcenie się na potrzeby zabawy polegało na oglądaniu kolczyków, bransoletek, korali.

Wybrałam się do ulubionej pasmanterii, po głębokim namyśle wybrałam trochę potrzebnych elementów i z zapałem zabrałam się do pracy.
To miały być korale, ale kupiłam za mało gumki.
W dodatku ta gumka okazała sie bardzo niesforna, więc skończyło się na bransoletce.
Między koralikami zrobiłam specjalnie takie grubsze, nierówne supełki, żeby było tak bardziej na luzie.

Wiem - to jest robótka na poziomie dziewczynki z podstawówki, ale bawiłam się przy tym bardzo dobrze (a takich chwil mi teraz bardzo potrzeba).
I przy tym nawlekaniu koralików przypomniały mi się lekcje prac ręcznych w szkole, kiedy robiłyśmy korale z mydła.
Potrzebne było mydło glicerynowe (wtedy było takie w sprzedaży) - przezroczyste, o pięknym bursztynowym kolorze.
Kroiło się to mydło w kostkę i nawlekało na nitkę, przy pomocy grubej igły groszówki.
Pamiętam, że później malowałyśmy korale bezbarwnym lakierem do paznokci.
Czy ktokolwiek nosił takie korale, pracowicie przez nas wykonane?

A to moje pierwsze dzieło w nowej epoce...