wtorek, 31 grudnia 2019

Czekam na nowy rok

Czekam nie na ten jeden pierwszy dzień czyli Nowy Rok, ale na nowe 366 dni (luty ma 29)... niech mijający rok już wreszcie przeminie... jeden z najgorszych w moim życiu.
Staram się jak najmniej wracać do niego myślami... staram się patrzeć w przyszłość z nadzieją na lepsze...

Czas przedświąteczny już nie jest u mnie taki jak kiedyś, gdy wypisywałam wiele życzeń na skromnych  kartkach. Wtedy nie przyszło mi do głowy, że przecież można robić takie karteczki samodzielnie. W końcu jakieś podstawowe materiały papiernicze były do kupienia i dałoby się stworzyć niepowtarzalne kompozycje. Ale nie było takiej mody, zwyczaju - chyba nawet otrzymanie takiej kartki mogły być źle odebrane przez niektóre osoby... jako coś w rodzaju lekceważenia. Oczywiście nie ma porównania z obecną ofertą materiałów "do działań kreatywnych", a świetnie podsumowuje to rozmowa dwóch pań przy stoisku z cudami typu sztuczny śnieg do przyklejania (usłyszałam przypadkowo):
- Ile to ja się natłukłam bombek, żeby mieć brokat! Człowiek był młody ... ech
Zdobywałam więc te kartki, pracowicie wypisywałam i wysyłałam w świat (dosłownie, bo również do dawnej szkolnej koleżanki w Australii). A w ostatnich latach przyszła moda na życzenia telefoniczne i co gorsza esemesowe, których absolutnie nie uznaję i mocno zniszczyła ten piękny zwyczaj. Uważam hurtowe wysyłanie tego samego tekstu właśnie za lekceważenie odbiorcy. Powoli wykruszyło się grono znajomych i rodziny... pozostała w pudełku pamięć w kartkach od nich otrzymanych... to dla mnie cenna pamiątka.

Na szczęście wśród otrzymanych ostatnio życzeń są te szczególnie miłe, bo wykonane własnoręcznie - takie jak kartka od Splocika, za którą jeszcze raz dziękuję.


sobota, 28 grudnia 2019

Mój haft krzyżykowy 2019

Niewielki jest mój hafciarski dorobek z mijającego roku, dlatego zebrałam wszystkie prace na jednym zdjęciu. Nie rozdzielam na poszczególne zabawy, w których brałam udział, bo to udział nieregularny i niesystematyczny. 
 
 
Ten post nie jest jeszcze moim powrotem do prawdziwego blogowania... to tylko krótka notka. 
Co będzie w przyszłym roku to się dopiero okaże... niczego nie planuję, ale mam nadzieję na dużą aktywność robótkową w domowym zaciszu. 

środa, 16 października 2019

"Zimowe miasteczko", czyli zwodnicze cuda fotografii

Zrobiłam ten hafcik z przeznaczeniem na świąteczną dekorację w moim mieszkaniu. Chociaż nie zawiera typowo świątecznych elementów, to jednak pierwsze skojarzenie było bardzo świąteczne (gdy zobaczyłam wzór w gazetce). Była to zresztą pierwsza gazetka dotycząca haftu krzyżykowego, którą kupiłam - "Hafty polskie" 12/2007.


To mój październikowy udział w zabawie Choinka 2019


Planowałam szeroki opis mojej długotrwałej przygody z tym wzorem, ale żeby nie zanudzać czytelników napiszę/postaram się krótko.
Było to dawno, na początku mojej drogi hafciarskiej.
Kupiłam gazetkę w kiosku, bo bardzo spodobał mi się ten obrazek.
Nabyłam kanwę (drobniejszą od tej, którą teraz wykorzystałam).
Kupiłam mulinę dokładnie według numeracji podanej w gazetce.
Zaczęłam haftować z wielkim zapałem, który ostygł, kiedy przyjrzałam się powstałemu fragmentowi.
Zamiast  oczekiwanego uroczego obrazka na tamborku był ohydny smutas wpędzający mnie w depresję hafciarską (kolor kanwy nie ma tu znaczenia). 
To co powstało nijak się ma do zdjęcia gotowego obrazka w gazetce.
Odrzuciłam w kąt na lata, a powinnam wtedy pójść z gazetką do pasmanterii i po prostu dobrać inne kolory do radosnego schematu. Nie miałam jednak żadnego doświadczenia, a tym bardziej nie miałam jeszcze żadnego zbioru mulin, żeby coś dobrać w domu i nawet nie pomyślałam o takim rozwiązaniu.
Nie wyprułam jeszcze  haftu, żeby odzyskać materiał, dlatego teraz mogłam zrobić to zdjęcie. 




Po latach, mając już troszkę doświadczenia, zaczęłam pracę od początku.

Coraz rzadziej mogę pokazać całkowicie gotowy haft wraz z oprawą... w sumie robiłam to głownie w przypadku hafcików prezentowych w gronie rodziny i przyjaciół. Większość moich hafcików trafia teraz do szuflady, bo właściwie są one swoistymi ćwiczeniami (zawsze mam dużo zastrzeżeń do własnej pracy ) i osobistym relaksem... a jaki będzie ich los w przyszłości, kiedy już nie będę miała na to wpływu?  One dla mnie mają wartość, ale ...

poniedziałek, 30 września 2019

Wrześniowa Choinka 2019 i kolejne doświadczenia

Już myślałam, że nie zaliczę  wrześniowego udziału w zabawie Choinka 2019
Co z tego, że hafcik (bardzo prosty i przyjemny w realizacji) był gotowy już w połowie września. Wydawało mi się wtedy, że wyjątkowo mam dużo czasu na uszycie zawieszki i zaprezentowanie gotowej pracy. Niestety... kiedy przyszło do prasowania przed szyciem, nastąpiła baaardzo niemiła niespodzianka. Połączenie zimnej wody z rozgrzanym żelazkiem dało fatalny efekt w postaci czerwonej plamy pod skrzydłami i pupką aniołka. Wkurzyłam się maksymalnie, bo to nie pierwszy raz kiedy mulina tej firmy (szczególnie czerwona) farbuje kanwę. 
I jak tu mówić o gotowaniu haftu, które polecają niektóre hafciarki? Wyobrażam sobie efekt!

Właściwie powinnam wyrzucić wszystkie posiadane muliny, ale szkoda mi tych zapasów, bo wtedy pozostałabym kompletnie bez nitek. Wiele z nich dostałam od różnych osób, nie musiałam ich kupić. Najlepsze markowe materiały to jednak wydatek,  kupuję okazjonalnie małą ilość, a jak widać powinnam przyjąć starą zasadę  - "nie stać mnie na kupowanie byle czego".
Na pewno nie będę już używać tej muliny w mocnych kolorach (czerwień, fiolet, granat, czarny) na dużych fragmentach i na jasnym tle.

Trochę trwało zanim udało mi się (przy użyciu różnych środków) usunąć zabrudzenie... z nerwów odłożyłam haft na kilka dni, więc w rezultacie robiłam zdjęcie dzisiaj - przy fatalnej pogodzie (wichura, ulewy, ciemności za oknem). A robótka poczeka do grudnia, kiedy zaplanowałam prace wykończeniowe haftów powstałych w zabawie. Przy okazji muszę poprawić część gwiazdy, do której wykorzystałam złotą mulinę DMC. W dwóch miejscach użyłam powtórnie wyprutą nitkę i to był błąd - jak widać zabrudziła się na tyle, że nie powinna być drugi raz użyta. To też kolejna nauczka.



czwartek, 19 września 2019

"Hafty i przysłowia" we wrześniu

Tym razem nie miałam żadnych problemów z interpretacją wrześniowego przysłowia w zabawie u Splocika

1. Smutek jest jak morze - utoniesz w nim bezpowrotnie, upór jest jak łódka - wsiądziesz do niej i przepłyniesz. 
2. Tylko ktoś inny może powiedzieć ślimakowi, jak wygląda jego muszla. 

Wybrałam pierwsze przysłowie nie dlatego, że odnosi się do morza (chociaż to też ma duże znaczenie w moich upodobaniach), ale przede wszystkim dlatego, że jest w pewnym sensie refleksją związaną z moją aktualną sytuacją życiową.


Wzór był od dawna w zbiorze "do zrobienia" i teraz nie musiałam specjalnie szukać odpowiedniej ilustracji do przysłowia. 
Łódka zacumowana przy brzegu jest gotowa do wypłynięcia na szerokie wody... tylko postawić żagle...


Haftowanie tego wzoru to sama przyjemność. 
Większa część to półkrzyżyki, które bardzo lubię, no i te kolory... również moje ulubione.
Kanwa w rozmiarze najczęściej przez mnie wykorzystywanym - 16 ct, a muliny to mieszanka Ariadny, DMC i Anchor.
Wymiary haftu: 8,5 x 9 cm


  

sobota, 31 sierpnia 2019

Na ochłodę choineczka

Wiem... to iluzoryczna ochłoda, ale chociaż trochę podbuduję sobie psychikę w trakcie powrotu do zabawy "Choinka 2019". Czas letni był dla mnie stracony w temacie choinkowym, ale teraz patrząc z nadzieją na kalendarz - kiedy wreszcie będzie normalna jesień?!!! - zmobilizowałam się do udziału. Cztery miesiące przerwy w zabawie to już stanowczo za dużo!

Ponieważ mobilizacja nastąpiła wczoraj,  musiałam wybrać maleństwo, które da się zrobić szybko - patrz: w jeden dzień.
Na szczęście mam w zapasach pod tytułem "Pomysły, inspiracje" mnóstwo wzorów do zrobienia (oczywiście nie zrobię ich w tym życiu), więc nie było problemu z wyborem. Jedynie realizacja wymagała trochę mocniejszego wytężenia wzroku, bo nie miałam schematu, a tylko zdjęcie gotowego haftu. Czyli jak to mówi się w robótkowym internecie - odgapiłam wzór. Nie znam nazwiska projektantki, a być może to twórczość własna hafciarki (też nie podpisana), bo wzór jest naprawdę niezwykle prosty. Prosty, ale jednocześnie ma swój urok w detalach. Jeśli znacie nazwisko autora/autorki to proszę o komentarz, oczywiście uzupełnię informacje.


Trochę zmieniłam kolory - na zdjęciu gotowej pracy ramka, gwiazda na czubku i podstawa choinki były czerwone. A może w oryginale były jeszcze inne.

Dane techniczne:
- kanwa 16 ct biała
- mulina zielona i ciemnozielona Ariadny
- mulina stare złoto DMC
- wymiary haftu: 6,5 x 8 cm

To maleństwo przeznaczone jest na kartkę, ale o tym pomyślę później.
Kartki nie są moją specjalnością, nie mam oprzyrządowania jakie widzę nieraz na blogach, więc sięgnę do najprostszych materiałów i narzędzi.


A tak przy okazji obserwuję na blogach rosnącą tendencję wybierania małych wzorów oraz  produkcji kartek z wykorzystaniem haftu krzyżykowego, która w jakiś sposób ilościowo wypiera hafty o większych wymiarach. To tak jakby nastąpiło zmęczenie materiału, a hafciarki mają coraz mniej cierpliwości do wielomiesięcznego dłubania i tracenia wzroku przy wymyślnych kombinacjach typu "skomplikowane hafciarskie akrobacje z tryliardem ćwierćkrzyżyków", jak to trafnie ujęła Magda z Mniej słów. A z małym haftem mały problem i  szybko widać efekt. 
Ja jednak wolę większe formy, tylko z realizacją jest u mnie coraz gorzej.

piątek, 30 sierpnia 2019

"Porcellane & Company" (3)

Wyjątkowo szybko (jak na moje tempo hafciarskie) pokazuję kolejne drobiazgi, które przybyły w samplerze. To są elementy z tych najłatwiejszych, więc skoro ostatnio wyciągnęłam sampler z mroków zapomnienia, to teraz z rozpędu uzupełniłam go trochę. Zaczęłam nawet kolejny element (to ostatnie naczynie na pierwszej półce), ale w tym upale tak bardzo mocno się pomyliłam, że muszę wypruć prawie wszystko. Nic dziwnego, że na razie odechciało mi się dalszego ciągu i sampler na dłużej trafi do szuflady.
Tym bardziej, że chcę podgonić choinkowe motywy i zakończyć niektóre hafty dawno czekające w kolejce.
Dodałam zieloną filiżankę i ornament na dole (zaznaczone różową kreską). 


W ornamencie pominęłam jeden kolor, bo moje zniecierpliwienie kolorystycznym nadmiarem jeszcze nie minęło. Może później (po kolejnej przerwie) będzie lepiej i nic nie będę zmieniać w oryginalnym wzorze.

Dla porównania poprzedni etap


Te małe hafciki idealnie pasują do zabawy u Mary - Smalls SAL 2019

wtorek, 27 sierpnia 2019

"Hafty i przysłowia 2 seria" w sierpniu

Tegoroczne lato nie sprzyja moim robótkom - mówiąc krótko jest jeszcze gorzej niż było. Nic nowego nie powstaje, a próby "popchnięcia" haftów dawno rozpoczętych choć trochę do przodu kończą się zniechęceniem po kolejnych pomyłkach w liczeniu i koniecznością wypruwania mniejszych lub większych fragmentów.

Mój udział w nielicznych zabawach blogowych ma wakacyjną przerwę, a ja staram się jakoś zmobilizować i wrócić do ulubionego hobby.

1. Póty komar koło głowy brzęczy, póki niedźwiedź łapy nie podniesie
2. Rozlanej wody nie zbierzesz z powrotem
uznałam, że nie podejmę się realizacji przysłów. Kompletna pustka w głowie i brak najdalszego nawet skojarzenia. Coś mi kołatało w głowie w rodzaju kałuży, ale bez dalszego ciągu. I tak sobie trwałam w tej pustce dwa tygodnie, aż nagle coś mi zaświtało. Dzięki oglądanym gazetkom, które wyciągnęłam z szafki po wielu miesiącach ich bezproduktywnego leżakowania w owej szafce. Nie pamiętam już kiedy ostatni przeglądałam moje gazetki tak bez konkretnego celu.

W gazetce "Point de Croix" z 2006 roku znalazłam serię wzorów łazienkowych przedstawiających dawne przybory do mycia, a wśród nich miski z dzbankami. I wtedy mnie oświeciło!

Wychowałam się bez łazienki z bieżącą wodą (studnia była w ogrodzie) i nie było w socjalistycznej rzeczywistości takich pięknych porcelanowych kompletów jakie teraz możemy oglądać w angielskich  filmach, więc problem oszczędności wody znam od dziecka. Już o tym wcześniej  pisałam - pod tym względem nie muszę być edukowana na starość.
Umiem korzystać z wody tak, aby nie wychlapać większości przy okazji mycia... się lub zmywania naczyń lub prania (mam jeszcze w piwnicy tarę, której używała moja Mama).
Jak wychlapiesz to już nie masz... co odczuwasz szczególnie dotkliwie w zimie, gdy wychlapiesz ciepłą wodę, podgrzaną na kuchennym piecu.

I w ten sposób doszłam do przysłowia, które wybrałam do realizacji - to przysłowie drugie.
A tak wygląda moja ilustracja przysłowia  Rozlanej wody nie zbierzesz z powrotem

Dane techniczne:
- kanwa 16 ct
- mulina Ariadna z baardzo starych zapasów
- wymiary samego haftu: 11x11 cm

Teraz pozostało mi zdobycie i ewentualne pomalowanie na odpowiedni kolor szerokiej drewnianej ramki, podobnej do tych proponowanych w gazetce

wtorek, 20 sierpnia 2019

"Porcellane & Company" ciąg dalszy

Minęło ponad pięć miesięcy od czasu, gdy wyciągnęłam z zapomnienia sampler kuchenny rozpoczęty w 2016 roku. W tym poście pokazywałam na jakim etapie był wtedy haft. Nie udało się zrealizować planów zapełnienia półek w ciągu miesiąca, ale jednak sporo przybyło do maja.
Później jednak upały pozbawiły mnie sił do tego stopnia, że nie robiłam zdjęć na bieżąco i nawet nie pomyślałam o pokazywaniu postępów. Teraz w sierpniu zrobiłam jako ostatnie dwa naczynia na pierwszej półce (z prawej strony), a całość tego etapu wygląda tak


W trakcie fotografowania zauważyłam pomieszanie  w filiżankach - czerwonej i zielonej, ale nie mam zamiaru nic poprawiać. Zielona zostanie wyhaftowana jako ostatnia.
A kolor kanwy na zdjęciu jest inny niż w rzeczywistości - haftuję na kanwie w kolorze ecru. To najczęściej przeze mnie wybierany kolor, wolę go od białego. 

Tak częste zmiany kolorów trochę mnie zaczęły męczyć i chyba w niektórych miejscach nie będę tak zgodna z wzorem. Jak na moją cierpliwość to projektanci za bardzo poszaleli - a może to tylko moje zmęczenie wpływa na taką ocenę. W mojej robótce nadmiar nitek źle wpływa na samą kanwę - trochę zaczęła się marszczyć w miejscach zakończenia nitek. Po prostu jest ich za dużo w jednym miejscu, bo unikam przeciągania nitek po całej kanwie (żeby nie powstała sieć rybacka). Mam nadzieję, że po zakończeniu całości (i wypraniu), da się wyprasować na gładko.

Zaczynając pracę nad tym wzorem nie myślałam, że będzie tak żmudna i długotrwała. 
Ale teraz już nie odpuszczam... kiedyś przecież (chyba) skończę.

Edycja 
Dodaję zdjęcia z gazetki, dla porównania ile jeszcze przede mną :

Całość proponowanego wzoru


i możliwości jego wykorzystania

środa, 10 lipca 2019

Róża błyskawiczna

Tak mogę nazwać ten hafcik prezentowy, który zmobilizował mnie do działania w tym ciężkim czasie upałów. Zrobiłam go pod koniec czerwca według wykorzystanego już raz wzoru DMC - w tej róży.
To mój jedyny urobek hafciarski ostatnich tygodni.
Jako ramka został wykorzystany tamborek i w tej wersji wręczony jako skromny upominek dla pani domu przy okazji rodzinnego obiadu.


Wzór chyba zostanie wykorzystany jeszcze nie raz, bo świetnie nadaje się jako "kwiatek" (w sensie ogólnym),  ale na pewno w innych wersjach kolorystycznych - nie lubię powtarzać tego samego, jeśli nie ma szczególnej potrzeby. To byłby przymus, a nie przyjemność.

piątek, 5 lipca 2019

Chwila ulgi... oby jak najdłuższa

Upał zelżał, temperatury spadły, powiał wiaterek, a u mnie za oknem zapanowała błoga cisza i po dwóch tygodniach odzyskaliśmy ciepłą wodę - prawie pełnia szczęścia. Podobnie jak w ubiegłym roku zafundowano nam pod oknami (mam z trzech stron bloku) koszmarne hałasy, huk przerzucanym rur kanalizacyjnych, warkot ciężarówek, wywrotek i spychaczy, cięcie płyt chodnikowych - ARMAGEDON! i oczywiście brak ciepłej wody w tych koszmarnych upałach.  Ja co prawda jestem przyzwyczajona do spartańskich warunków, bo całe dzieciństwo miałam do dyspozycji jedynie miskę z ciepłą wodą, ale w babciowym wieku już gorzej gimnastykować się nad garnuszkiem wody. Potrafię także docenić wodę jako bogactwo i nigdy nie szafowałam nią bez sensu po tym, gdy do budowy nowego domu musiałam wozić wózkiem bańki z wodą z hydrantu na sąsiedniej ulicy. Robiłam takich kursów czasami nawet kilkanaście dziennie. A byłam wtedy w szkole podstawowej.

Niestety deszczu nadal brak, więc trawniki w mieście wyglądają koszmarnie żółto.
Brak wody odczuwają zwierzęta - koty ogrodowe omijały miskę z jedzeniem korzystając jedynie z miski wodnej. A na balkonie naszego mieszkania pojawiały się sikorki pijące chłodną wodę z podstawki doniczki stojącej w cieniu.  Zdjęcia zrobione zza firanki, żeby nie płoszyć ptaszka.







niedziela, 26 maja 2019

Dalie dla mojej Mamy


Kwiaty, które przez wiele lat Mama uprawiała w naszym rodzinnym ogrodzie.
Kiedy odeszła kwiaty w ogrodzie zmarniały...

czwartek, 23 maja 2019

Kolejna wersja i trochę blogowych wspomnień

Jest maj... wiosna... teraz deszczowa, ale to akurat bardzo lubię... a u mnie kolejny robótkowy zastój, którego nie mogę pokonać. Chęci są, schematy do "zabawowych" haftów wybrane, ale na tym się kończy. Nawet nie mogłam dodać kwietniowego maleństwa w zabawie u Splocika, chociaż zostało mi niewiele do końca. Tylko, że wyszło jak zwykle, czyli okazało się, że znowu pomyliłam się w liczeniu i musiałam wypruć praktycznie połowę robótki. Wyprułam i odłożyłam...  Dodatkowo smutno mi, że nie mam już komu zrobić upominek na Dzień Matki. Takie smutki i smuteczki ze wszystkich stron.

Mam jednak coś do pokazania, co już od stycznia czeka na swoją kolej. Po wielu próbach zrobienia jakiegoś sensownego zdjęcia poprzestałam na tym co mam (już mi się nie chciało ściągać ze ściany przy okazji słonecznego dnia).

Nasza rodzinna zakupoholiczka systematycznie, przy różnych okazjach, obdarza mnie ramkami. Cieszą mnie te prezenty, szczególnie od osoby, która najbardziej i właściwie jako jedyna w rodzinie docenia moje hafciki - dlatego też ma ich najwięcej. Ramek (różnego rodzaju) mam już spory zapas, ale często okazuje się, że i tak muszę kupić ramkę odpowiednią do powstałego haftu.

Po świętach Bożego Narodzenia, w ramach terapeutycznego działania robótek, zaczęłam dopasowywać rodzaj wzoru do dość dużej ozdobnej złotej ramki (dostałam ich kilka w różnych rozmiarach). Doszłam do wniosku, że to ramka najbardziej odpowiednia do tego wzoru


(zdjęcie zrobione przy fatalnym zachmurzeniu, ale jeszcze będzie okazja do wymiany).

Dane techniczne:
- kanwa 14 ze złotą nitką
- mulina DMC  nr 729 (złoty średni)

Ten haft zrobiłam dla siebie, a  jest to już moja czwarta wersja wzoru Małgorzaty Piotrowskiej z 2008 roku. Wzoru, który krąży w internecie we wszystkich możliwych miejscach.  Ja go pobrałam z bloga M.Piotrowskiej, która nam go wtedy udostępniła. Tamten blog (wtedy jeszcze na bloxie), był jednym z pierwszych instruktażowych miejsc w raczkującej blogosferze robótkowej. Każdy nowy post był wyczekiwany, czytany, komentowany. To były inne czasy - na blogu działało coś w rodzaju forum, gdzie komentujący rozmawiali, a nie klikali bezmyślnie jak to jest dzisiaj. M.Piotrowska zorganizowała w 2008 roku zabawę-konkurs choinkowy, która była moją pierwszą zabawą blogową.




Tak niewiele było wtedy blogów robótkowych, że zdjęcia prac były łatwo rozpoznawalne. Pamiętam sytuację, gdy blogerki bardzo szybko namierzyły dziewczynę, która po prostu ukradła zdjęcie pracy M.Piotrowskiej i wstawiła u siebie jako własną pracę. Nic więc dziwnego, że decyzja M.Piotrowskiej o likwidacji bloga wywołała wtedy emocjonalną dyskusję na forum gazetowym. Niestety, dyskusja poszła w złym kierunku, bo wiele wypowiadających się osób miało pretensje! do autorki, że nie uprzedziła o swoich zamiarach - "bo przecież można było skopiować posty instruktażowe". 
Jakie to typowe dla dzisiejszych czasów - brać i nie powiedzieć nawet "dziękuję", a jeszcze mieć pretensje, że się nie zdążyło wziąć. Oczywiście nie jestem  w stanie powtórzyć dosłownie swojego komentarza, ale wyraźnie napisałam: "to była jej własność intelektualna i mogła zrobić z tym co chciała".

Mam zdjęcia dwóch prac według tego wzoru - z roku 2008 i 2011. Trzeci obrazek zrobiłam na białej kanwie czerwoną muliną, ale nie mam jego zdjęcia (poleciał do Katalonii). Przy kolejnych wersjach doszłam do wniosku, że ten wzór najlepiej wygląda na kanwie ze złotą nitką, haftowany muliną w odcieniach brązu lub złota.

sobota, 4 maja 2019

Wielkanocny stół

Kilka migawek z rodzinnego wielkanocnego śniadania (zrobionych na pamiątkę).
Na mnie w tym roku wypadło przygotowanie obiadu w drugi dzień Świąt, więc oczywiście nie miałam zupełnie czasu na zrobienie zdjęć. Ale jak przeszukam swoje archiwum to na pewno coś znajdę z poprzednich lat i wstawię jako swoją pamiątkę-inspirację. 







czwartek, 25 kwietnia 2019

Zagadki przyrodnicze

Od wielu lat (około 40-tu), rośnie na naszej rodzinnej działce w lesie coś, co zawsze kojarzyło mi się z zielonymi ozdobami koszyczków na Wielkanoc. Tworzy piękny dywanik, który z każdym rokiem rozrasta się coraz bardziej.


Ta roślina kwitnie zawsze razem z forsycją i wygląda szczególnie pięknie na tle łysych badylków bez liści. Ostatnio miałam nawet zamiar zapytać o nazwę w jakiejś ogrodniczo-działkowej grupie, ale przedtem znalazłam odpowiedź w tym wpisie u Natanny. To "barwinek", czyli jak sama nazwa wskazuje powinien być rośliną barwiącą. Podobno barwi jajka na zielono - taką informację znalazłam w komentarzach do posta.

A drugą zagadką są dla mnie te kwiatki


 rosną tuż obok barwinka.

Edycja:
Dzięki pomocy Niny kwiatki zostały zidentyfikowane.
To miesiącznica roczna, albo judaszowe srebrniki.
Późnym latem mają takie charakterystyczne owocniki


sobota, 20 kwietnia 2019

piątek, 19 kwietnia 2019

Wielkanocna kartka od Splocika

Świąteczne życzenia przyniósł ten uroczy zajączek.


Do zdjęcia pozuje na serwetce, którą kiedyś również dostałam od Splocika.
Bardzo dziękuję za pamięć i życzenia.

piątek, 29 marca 2019

W prezencie od Mikołaja

Dostałam pod choinkę ślicznie zapakowaną paczuszkę, a w niej schemat i mulinki do niego. Ze względu na cieniowane nici nazwałam wzór "Róża czterech pór roku" (chociaż ma inną nazwę firmową) i zaraz po świętach zaczęłam wyszywać ten obrazek dla siebie. Dla samej przyjemności haftowania i posiadania.


Jedyną zmianą w stosunku do wzoru jest wydłużenie bocznych linii ramki, bo w oryginale jakoś tak mi się wydawały za bardzo ściśnięte.


Wzór jest mały, bardzo łatwy i prosty, więc idealnie nadaje się do zabawy  "Smalls SAL 2019", a jednak hafcik powstawał trzy miesiące. Mam za mało czasu... a za dużo stresów. Dobrze, że można oderwać się od nich dzięki robótkom.

Na razie włożyłam hafcik do złotej, ozdobnej ramki, ale chyba jest dla niego zbyt ozdobna i przytłacza swoim bogactwem. Raczej widzę ramkę prostą i z wąskimi bokami. Ale taką miałam i chwilowo hafcik wisi sobie (trochę krzywo) w przedpokoju w towarzystwie łapacza snów.



czwartek, 28 marca 2019

Marcowo choinkowo

W marcu - wiadomo "jak w garncu" - teraz kolejne ochłodzenie i straszenie śniegiem z nieba, więc bez problemu mogę pozostawać jeszcze w świątecznych klimatach zabawy Choinka 2019
W tym miesiącu moim udziałem w zabawie jest bombka haftowana na plastikowej kanwie. 


Użyłam mulinę w kolorach: ciemnoczerwony, złoty i biały.
Na razie bombka poczeka na więcej ozdób, z których planuję coś w rodzaju łańcucha. Ewentualnie każda z ozdób znajdzie się na choince pojedynczo - to zależy od wielkości poszczególnych wzorów.


Praca na plastikowej kanwie bardzo mi się spodobała już od pierwszego razu, czyli bałwanka. Później powstał jeszcze aniołek w "Anielskiej zabawie blogowej" u Antoniny w 2009 roku


Dlaczego więc wracam do plastikowej kanwy dopiero po dziesięciu latach, skoro ten materiał tak przypadł mi do gustu? Teraz myślę, że chyba w tamtym czasie powodem był brak ładnych wzorów - takich, które mnie się podobają. Wtedy miałam do dyspozycji tylko polskie gazetki, z siermiężnymi wzorami. Ten mój pierwszy bałwanek (i pozostałe w tej serii),  był tak naprawdę jedyny w miarę ładny - reszta wzorów to koszmarki w różnym stopniu koszmarności estetycznej (szczególnie aniołki były mocno odstraszające). Dopiero później odkryłam gazetki zagraniczne, z wzornictwem na innym poziomie. 
Oczywiście, że bardzo chętnie korzystałabym z polskich gazetek, nie męcząc się z obcymi (dla mnie) językami. Ale nie będę udawać zachwytów nad czymś, co uważam za mało gustowne a w dodatku szkodliwe. Szkodliwe, bo kształtujące bezguście w narodzie. Widziałam prace wyhaftowane według tych wzorów i to były naprawdę monidła wołające o pomstę do nieba. I w tym przypadku nie przemawia do mnie argument, że o gustach się nie dyskutuje. Czasami trzeba...

A na zdjęciu pierwsze hafciki na plastikowej kanwie z lat 2008-2009


środa, 20 marca 2019

Marcowe przysłowia z zaskoczenia

1. Fortuna kołem się toczy; temu tyłem, a temu zajrzy w oczy.
2. Gdzie bocian na gnieździe, tam piorun nie uderzy.

To przysłowia w marcowej odsłonie zabawy  "Hafty i przysłowia 2 seria"
- zupełnie inne niż te najbardziej kojarzone z miesiącem i których można było się spodziewać (typu w marcu jak garncu). Przyznaję, że miałam z nimi bardzo duży kłopot - do tego stopnia, że zniechęcona chciałam zrezygnować z marcowego udziału.  Z każdym przysłowiem problemy były nieco inne.

Kompletnie nie wiedziałam jak "ugryźć" pierwsze - żadnej koncepcji do przełożenia na haft, nawet mglistej i w zarysach.
Z drugim inny problem - miałam wizję małego sielskiego obrazka typu "wiosna, domek na wsi, bocianie gniazdo na stodole". Niestety, poszukiwania odpowiedniego wzoru nic nie dały. Znalezione bociany zupełnie nie pasowały do tego, co chciałam zrobić. Z tego powodu przysłowie drugie odpadło.

Spróbowałam z pierwszym od zupełnie innej strony - zastępując w skojarzeniach słowo "fortuna" słowem "szczęście".
Małe gusła i zabobony towarzyszą nam od najwcześniejszych lat - która z nas w dzieciństwie nie szukała czterolistnej koniczyny? A takie sympatyczne przesądy jak wiara w to, że zgubiona przez konia podkowa przyniesie szczęście znalazcy lub małe słoniki (koniecznie z trąbą do góry) ułatwiają wzbogacenie się? Przetrwały w naszej świadomości, ale chociaż nie zawsze przyznajemy się do tych słabości, to skąd w takim razie obecność wielu takich symbolicznych elementów w damskiej biżuterii?
I w ten oto sposób doszłam baaardzo dalekimi drogami do takiego obrazka dla pierwszego przysłowia

Dane techniczne:  
Kanwa 16, biała
Wymiary samego haftu: 5,5 x 6 cm

Na hafcie moja wyobraźnia skończyła i nie mam na razie żadnego pomysłu na jego zagospodarowanie. Jak poleży to może sam dojrzeje.

Edycja 2.04.2019

Haft długo nie poleżał - w kartce urodzinowej poleciał (samolotem) do Katalonii.