niedziela, 12 kwietnia 2009

Wielkanocny koszyczek

Mój koszyczek do święcenia jest zawsze prosty i skromny - nie oceniam go pod względem artystycznym.
Jak pisałam wcześniej zwyczaj chodzenia do kościoła i święcenia pokar
mów ma dla mnie wymiar religijny, nie staram się jakoś szczególnie stroić koszyczek.

Koszyczek jest mały - kupiony w pierwszych latach naszego małżeństwa (w minionej epoce trudności zaopatrzeniowych).
Kupiłam taki, jaki udało mi się zdobyć - wyboru nie był
o. Mam jednak do niego sentyment, wiec nie wymieniam na lepszy model.

Do przykrycia używana jest serwetka szydełkowa (tylko do tego przeznaczona).
Jest bardzo stara i nie wiem, kto ją zrobił. Była u nas w domu odkąd pamiętam i wzięłam j
ą, gdy przeprowadzałam się do swojego mieszkania.




Do święcenia wkładam jak zawsze:

- jajka - barwione w liściach cebuli
- chleb - kromka chleba pszennego
- wędlina - plaster gotowanej szynki
- chrzan - w szklanej miseczce

- sól i pieprz - w drewnianych dwojaczkach




Wielkanoc najbardziej mi się kojarzy z gałązkami borówki - pamiętam je z dzieciństwa i sama tradycyjnie ozdabiam nimi swój koszyczek.




Przygotowuję również prostą dekoracje na stół - w innym (płaskim) koszyczku.
Są w nim pisanki drewniane, świeże jajka barwione,cukrowy baranek, kurczaczek oraz dwojaczki z solą i pieprzem.




Do obu koszyczków są włożone piękne szydełkowe serwetki.
Mogę je chwalić, bo nie są mojego autorstwa. 
Kiedyś wykonał je własnoręcznie mój mąż - jako mężczyzna pracujący, który żadnej pracy (rękodzielniczej) się nie boi.