wtorek, 27 listopada 2018

Psia natura

Mam bardzo mało psich zdjęć i mało psich obiektów do fotografowania w otoczeniu rodzinnym - dokładnie jeden. Oczywiście spotykam wiele psów, dużych i małych, na ulicy, w parku, a także na schodach naszego bloku, ale wcale nie jest łatwo utrwalić kadr odpowiadający tematowi.

A temat "Psia natura" zaproponowała Splocik, dając mi niezłą zagwozdkę.
Kiedyś była w moim rodzinnym domu epoka psia - w ciągu kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu lat, pieski (oczywiście kundelki) biegały sobie swobodnie w ogrodzie. Jednak w pewnym momencie, gdy wszystkie odeszły, nowe już się nie pojawiły, a puste miejsce szybko zagospodarowały koty.
Zdjęcia do aktualnego tematu zabawy jednak znalazłam - z naszego mazurskiego żeglowania. Na co dzień nie robię psu zdjęć, bo kiedy się spotykamy mam ręce zajęte tarmoszeniem uszu i głaskaniem do wypęku (aż pies będzie zadowolony - jeśli nie jest to szczeka i się dopomina).

A jak się objawia jego psia natura?
Przeróżnie, co najlepiej widać na spacerach, ale wybiorę dwa inne rodzaje zachowań.
Przede wszystkim łasowanie przy stole - ciężkie do zwalczenia, szczególnie przy mięsnych smakołykach, chociaż każda okazja jest dobra, żeby szturchać człowieka mokrym nosem. W takich momentach pies jest niewidzialną, niesłyszalną i bezgłośną zjawą pod obrusem.

A miska dla mnie??? 



Żywotność... w sytuacjach ekstremalnych kończąca się przymusowym przywiązaniem w celu ratowania życia. Inaczej pies biegałby po mokrych wąskich brzegach jachtu w czasie największych przechyłów. Ale wcale nie jest wdzięczny... jest bardzo niezadowolony i obrażony.

 



poniedziałek, 26 listopada 2018

"Hafty i przysłowia" - listopad

Ostatni miesiąc zabawy... ostatnie nasze hafciki. 
Ja jeszcze bardzo chcę dołączyć chociaż jeden z kilku zaległych (w jednym niewiele mi zostało, nawet ścieg dodatkowy już zrobiony!) i mam nadzieję, że zdążę jeszcze w końcówce miesiąca - dlatego nie robię jeszcze zbiorczego zdjęcia swoich prac.

W listopadzie miałyśmy do wyboru takie przysłowia:

1. Uprzejmość jest cennym kluczem, który otwiera wszystkie drzwi.  
2. Nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Ściegiem dodatkowym jest..., a właściwie są dwa ściegi wybrane z dwóch różnych zadań całego cyklu zabawy.

Wybrałam pierwsze przysłowie kierując się przy wyborze tylko jednym słowem: "klucz", bez analizy całego przysłowia. Bo bardzo lubię kształty starych kluczy i od dawna chciałam po prostu wyhaftować klucz/klucze. Zebrałam trochę wzorów i mówiąc szczerze czekałam tylko na okazję... no i okazja się nadarzyła. Na hafty bez okazji mam coraz mniej czasu.




Kanwa 16, biała.
Do haftu wykorzystałam cieniowaną mulinę w jesiennych odcieniach, która pozostała mi po wyhaftowaniu jesiennego liścia z wykorzystaniem wzoru AAN
Niestety, cieniowanie jest dość słabe i chociaż to markowa mulina z najwyższej półki to w tym przypadku chyba producentowi nie za bardzo się udała.
Wzór  klucza autorstwa Penelopis - dostępny na blogu
Korzystałam z tych wzorów nie pierwszy raz - zdjęcie mojego woreczka jest w blogowej Galerii... miałam również okazję "poznać" autorkę bloga na forum.
Niestety, ostatni wpis na blogu pochodzi z 21 października 2011 roku, a wzory żyją własnym życiem między innymi na Pintereście. Dobrze chociaż, że z zachowanym adresem bloga.

Ściegi dodatkowe...  
wybrałam te odmiany, których wcześniej nie próbowałam - to jeszcze moje dodatkowe ćwiczenie nowości. A więc do haftu krzyżykowego dołączył sznureczek nr 3 z października oraz przeplatanka nr 2 z czerwca.

  

niedziela, 25 listopada 2018

Niedziela z fotografią w grudniu


Psia natura
to temat dla najbliższej Niedzieli z fotografią, zaproponowany przez Splocik.

Grudzień jest ostatnim miesiącem naszej zabawy...
to miesiąc świąteczny, najbardziej wymagający ze wszystkich w roku.
Z tego względu podaję już teraz wszystkie pozostałe tematy w zabawie.
Może ten terminarz choć trochę ułatwi Wam zadanie
i pozwoli oszczędzić czas (tak cenny przed świętami).

Zapraszam :)

2.12. - Psia natura
9.12. - Słodkie.
16. 12 - Stare i nowe.
23.12. - Na okrągło.
30.12. - Chcę pokazać...

Niedziela z fotografią (17)


W bramie





Temat kolejnej niedzieli
?
czyli wybór tematu należy do Was.

Dopiero teraz zauważyłam własną pomyłkę - 
w październiku proponowałam tematy 4 razy zamiast 3
i w ten sposób przesunęłam ostatnią niedzielę na pierwszą w miesiącu
(zaburzając własny ustalony porządek).
Trudno, stało się...  nie jest to wielka zmiana, 
ale nie lubię takich własnych potknięć.

Ustawiam moderację komentarzy i zachęcam
do zgłaszania swoich  propozycji tematów, 
a informacje o tym podam w osobnym poście.
Zapraszam :)

czwartek, 22 listopada 2018

W bramie

"W bramie" to temat siedemnastej "Niedzieli z fotografią".
Zebrałam sporo różnych wcześniejszych zdjęć, trochę zrobiłam nowych i po długich wahaniach wybrałam te, które prezentuję poniżej. Tym razem bez szerszego rozpisywania się, niech zdjęcia mówią same za siebie.





 

wtorek, 20 listopada 2018

"Fotograficzny Alfabet" - finał


Zabawa "Fotograficzny Alfabet" (tu Podsumowanie organizatorki) zakończona i bardzo żałuję, że nie będzie dalszego ciągu. Bawiłam się świetnie... to był bardzo dobry relaks, odstresowanie, odskocznia od problemów codzienności.

Najlepszy wynik osiągnęła Splocik - tu jej osobiste podsumowanie, a ja z mojego wyniku również bardzo się cieszę, bo zmieściłam się "na pudle".

A takie są ostateczne wyniki wszystkich uczestniczek zabawy



niedziela, 18 listopada 2018

Niedziela z fotografią (16)


Czarno-biała współczesność





Przed nami już 17 "Niedziela z fotografią"
do której proponuję temat:

W bramie

Zapraszam :)

sobota, 17 listopada 2018

Czarno-biała współczesność

Wychowałam się w świecie czarno-białej fotografii... na czarno-białych zdjęciach obserwując swojego Tatę i jego amatorską fotografię wraz z całym atelier w domowych warunkach (wiadomo - ciemnia w łazience niedostępnej dla domowników). Od dzieciństwa znałam takie słowa jak "światłomierz", "koreks", "powiększalnik", "wywoływacz", "utrwalacz", gdy raz zrobionego zdjęcia nie można było już poprawić, zmienić, ulepszyć, a przede wszystkim usunąć, żeby zrobić miejsce dla następnego. Klisza miała określoną ilość zdjęć do wykorzystania, a efekty widziało się dopiero po wywołaniu i zrobieniu odbitek - sam negatyw pokazywał ogólnie czy w ogóle zdjęcie "wyszło:"
Jednak przede wszystkim od urodzenia żyłam w świecie czarno-białych obrazów - one były wszędzie... To ilustracja w książce dla dzieci, zdjęcie w gazecie, prymitywna reklama sklepowa, pocztówki z wakacji, telewizor z malutkim ekranem i czarno-białym filmem, nawet reprodukcje malarstwa były często czarno-białe (mamy taki album z obrazami Matejki)... wszechobecna szarość.

Fotografia czarno-biała pozbawia obraz wielu szczegółów, co szczególnie widać na starych zdjęciach poddanych współcześnie rekonstrukcji cyfrowej.
Z drugiej strony obraz czarno-biały bardziej uwidacznia niektóre obiekty - drobne detale nie rozpraszają uwagi.

Do aktualnej Niedzieli z fotografią wybrałam temat jakby odwrotny - jak wygląda nowoczesna współczesność w wersji czarno-białej w czasach gdy na co dzień otacza nas kolor w najwyższej jakości.

Najbardziej odpowiednim obiektem wydał mi się nowy dworzec Łódź- Fabryczna. Od początku do końca nie podobał mi się sam pomysł zburzenia zabytkowego dworca i zastąpienia go taką płaszczką.
Można całą inwestycję podsumować krótko - przerost formy nad treścią.
Dworzec jest zimną, pustą przestrzenią, bardziej przyszłością niż teraźniejszością.
Nie ma tu życia charakterystycznego dla starego zatłoczonego dworca. Zdobyto przestrzeń, ale na razie nie wykorzystaną. Zrobiłam kilkadziesiąt zdjęć w całkowitej pustce i nie są to jakieś specjalnie wybrane godziny, żeby pasażerowie nie wchodzili w kadr. Zdjęcia zrobiłam latem, tuż po przyjeździe pociągu z Warszawy.
A ten mały człowiek na drugim zdjęciu tylko wygląda tak samotnie, bo po prostu badając śliskość podłogi wysunął się przed szereg reszty rodziny, po którą właśnie przyjechałam na dworzec.







wtorek, 13 listopada 2018

Różowe wykopalisko



Dosłownie wykopane z czeluści wersalki, w której trzymam włóczkowy dorobek. Ile lat tam leżało? Na pewno ponad 30. Zaczęłam z tej włóczki - wtedy najbardziej dostępnej polskiej tzw. "anilany", sweterek dla mojego osobistego dziecka. Nie skończyłam (dziecko w tym czasie szybko rosło), sprułam i zaczęłam robić sweterek dla siebie, którego część widać na zdjęciu, ale robótka podzieliła los wielu innych i dołączyła do ZePeTu, czyli mojego Zbioru Porzuconych Tworów.


Dziś już nie przyda się w tej formie - przede wszystkim nie te wymiary u mnie, a dziecko nie uznaje różowości w ubraniu. Szkoda, że się nie przyda, bo w efekcie sprucia włóczka straciła swoją miękkość.
Zrobiłam zdjęcie z sentymentu i na dowód, że żaden wzór nie był mi straszny. Umiem zrobić na drutach każdy ścieg, tylko od dawna nie mam okazji. Ile to już lat minęło od czasu, gdy zrobiłam dla siebie jakiś sweter czy bluzkę? Też pewnie kilkadziesiąt. Nie robię, bo nie mogę nosić. Kiedyś byłam odporniejsza, ale teraz niestety wszystko mnie gryzie.
Jednak coś zaczęłam w ramach przerabiania resztek (w połączeniu z ciemnoniebieskimi) - luźny sweter, który może dam radę nosić zimą.
 

poniedziałek, 12 listopada 2018

Fotograficzny alfabet - litera Ż czyli koniec


To już ostatnia odsłona zabawy, która dostarczyła mi wiele miłych chwil i była przyjemną odskocznią od codziennych problemów. Tym razem również nic nie kombinowałam, wysłałam zdjęcia wybrane jako pierwsze. Moje wyniki jak zwykle, czyli gdzieś po środku - tym razem przez żurek i brak bonusów za trafienia wyrazów u organizatorki zabawy.

 1. Jedzenie - Żurek


 2. Flora i fauna - Żubr


3. W domu - Żyłka
w postaci mojej starej siatki na zakupy (ma pewnie ze 40 lat),  
która teraz nagle się znalazła


4. Na ulicy - Żagiel



Przy tej okazji nie mogę sobie odmówić przyjemności wstawienia zdjęcia jeszcze jednego załoganta - rodzinnego piesa, który uwielbia żeglować i wystarczy mu do tego najmniejszy nawet kawałek jachtu


niedziela, 11 listopada 2018

Niedziela z fotografią (15)


W tak szczególnym świątecznym dniu 
bardzo mi miło, że mogę przedstawić zdjęcia związane z tematem

Ślady przeszłości

W dzisiejszej odsłonie Galerii każdy blog reprezentowany jest przez jedno zdjęcie,
ale zachęcam do odwiedzania poszczególnych blogów i  obejrzenia pozostałych zdjęć.
Linki z tytułami blogów są aktywne (dodałam jeszcze słowo "klik").






W kolejną niedzielę wracamy z przeszłości
i proponuję temat

Czarno-biała współczesność 

Kolorowymi fotografiami świat cieszy się tak naprawdę niezbyt długo
w porównaniu z całym okresem rozwoju fotografii.
Mam na myśli szeroką i powszechną dostępność koloru w fotografii amatorskiej, 
bo znane są kolorowe zdjęcia już z początku XX wieku (na przykład z carskiej Rosji).
Przez długie lata na co dzień znaliśmy tylko fotografię czarno-białą,
która z jednej strony zaciera wiele szczegółów dostrzeganych dopiero w kolorze,
ale z drugiej ma swój własny klimat.

Dlatego zachęcam Was do małej zabawy technicznej
i zamianę wersji kolorowej na czarno-białą.
Ciekawa jestem efektów, gdy nowoczesność XXI wieku pokażemy w starej technice.

Zapraszam :)

sobota, 10 listopada 2018

Ślady przeszłości

O tym, co każdy indywidualnie rozumie pod hasłem "Ślady przeszłości" można by napisać całkiem obszerną książkę... Być może najczęstszym jest szerokie kwalifikowanie wszystkiego z przeszłości co nas otacza... ponieważ niezależnie od tego, czy myślimy o dniu wczorajszym, czy o dawnych stuleciach jest to przeszłość.

Przeszłość jest materialna i duchowa... mieszka w naszych domach w drobnych formach, otacza nas na ulicy lub polnej drodze... Jest na wpół zatartym napisem rosyjskim z czasów zaborów na starej kamienicy... jest fotografią sprzed II wojny światowej, która posłuży do współczesnych projektów... jest przedwojennym brukiem, po którym chodzę prawie codziennie, a który zachował się na zdjęciach z czasu wojny i okupacji.
Łódź jest młodym miastem - nie mamy ruin zamków, średniowiecznej zabudowy, ani tym bardziej starożytności rzymskich i greckich, ale w porównaniu ze zniszczeniami Warszawy mamy dużo przedwojennych śladów.

Ślady przeszłości dostrzegam wszędzie...
I jest mi z tym dobrze, bo wolę dawną architekturę, niż współczesny  zimny szklany futuryzm... wolę filiżanki mojej babci... wolę swoje pianino... i wszystkie rzeczy zgromadzone przez nas w ciągu kilkudziesięciu lat naszego małżeństwa...

Do kolejnej  "Niedzieli z fotografią" wybrałam dwa miejsca, które mijam prawie codziennie 

Dziewczynka z fotografii  

Mural na ulicy Berlińskiego (dawniej Pieprzowa), w projekcie "Dzieci Bałut - murale pamięci", do którego wykorzystano postać dziewczynki ze zdjęcia Włodzimierza Pfeiffera z 1936 roku (Archiwum Państwowe w Łodzi)




Plac targowy uwieczniony na zdjęciu znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej i istnieje do dziś wraz z otaczającą go starą zabudową. Ale dziś to już tylko parking
Mural umieszczono na kamienicy pamiętającej czasy przedwojennego zdjęcia



A z drugiej strony placu, na wprost widocznego na archiwalnym zdjęciu naszego parafialnego kościoła pod wezwaniem  WNMP,  częścią ulicy jest przedwojenny (podobno) bruk. Takie informacje znalazłam przy okazji poznawania zdjęć z czasu wojny, gdy ta część miasta została zamieniona w Litzmannstadt Ghetto




czwartek, 8 listopada 2018

"Hafty i przysłowia" - październik

Październikowy hafcik zmieścił się w terminie, ale ścieg dodatkowy znowu odsunął finisz. Nie wiem dlaczego prawie za każdym razem podchodziłam do ściegów dodatkowych z taką niechęcią, nie znając nawet stopnia ich trudności. Jakiś diabełek tym kręcił i przeszkadzał w spróbowaniu. Robiłam więc najpierw to co najprzyjemniejsze, czyli część krzyżykową, a dopiero potem ścieg dodatkowy. W jednym tylko przypadku zaczęłam od dodatkowego, bo potrzebowałam dokładnego wyliczenia, ile na ramkę, a ile na wzór. Ten hafcik dopiero pokażę, bo jest jeszcze nieskończony. Może uda mi się nadrobić przynajmniej ten jeden brakujący (w sumie mam ich kilka)

Na ten przedostatni miesiąc zabawy Splocik zaproponowała takie przysłowia:
1. W październiku, gdy liść z drzewa niesporo opada, późną to wiosnę zapowiada. 
2.W krótkie dzionki października wszystko z pola, z sadu znika.

Bardzo męczyłam się z decyzją, jaki wzór wybrać, bo do obu przysłów znalazłam wzory, które wyszywałabym z przyjemnością, ale cóż... były dużo za duże do tej zabawy (a reguł trzeba przestrzegać). Raczej do nich nie sięgnę (przynajmniej w tym roku), bo zupełnie nie zmieszczą się w moim i tak mocno napiętym kalendarzu (życiowo-robótkowym).

Wybrałam drugie przysłowie, a do ilustracji wykorzystałam fragment wzoru kalendarzowego firmy DMC. Ścieg dodatkowy to sznureczek nr 1, który okazał się bardzo łatwy (i było się czego bać?... mówiąc popularną polszczyzną ). Sznureczek podwójny umieściłam na dole obrazka.

 W krótkie dzionki października wszystko z pola, z sadu znika


 



wtorek, 6 listopada 2018

"Fotograficzny alfabet" - litera Z

Koniec zabawy już widać za zakrętem - przedostatnia litera za nami. Moje wyniki tym razem... cieniutkie, ale swoje propozycje dałam bez żadnego kombinowania, takie jakie pierwsze przyszły do głowy.
Jednak wcale nie było tak łatwo, bo dopadło mnie jakieś zaćmienie, szczególnie w kategorii domowej.
Zlew, ziemniaki, zapałka... mam pod ręką, a dopiero ze zdjęć innych uczestniczek zabawy dowiedziałam się o tym :)