czwartek, 30 czerwca 2011

Blogowo i robótkowo

Czas mija, lecz nie do końca leczy rany.
Mało piszę, trochę odwiedzam znajome blogi, ale i tam rzadko się odzywam.
Trochę więcej na forum, ale to też tylko pozory beztroski.
Pierwszy raz chętniej korzystam z emotek, niż piszę "własnymi słowami"...
Myśli wracają ciągle do minionych tygodni i miesięcy... bronię się jak mogę przed ich złym wpływem na moją psychikę.
Podobną blokadę mam w robótkach, prawie nic nie powstaje.
Stół i jego okolica, wraz z moim ulubionym fotelem, są zarzucone rozpoczętymi robótkami, a ja niewiele mogę z siebie wykrzesać.
Jednak nie chcę się poddawać, jestem potrzebna moim najbliższym.
Zaczynam więcej pisać na blogach i sięgam po robótki.

To teraz czas na mały remanent z frontu robótkowego...

Na pierwszy ogień druty.
Mój wymarzony wyjazd nad morze na początku czerwca zorganizował się tak nagle, że nie miałam czasu wcześniej odpowiednio się wyposażyć.
Chodzi o cienką osłonę skóry przed opaleniem się na prosiaczka pierwszego dnia pobytu (później też).
Zaczęłam więc szybko robić chustę, którą skończyłam już nad morzem.
Chusta jest mała, ale akurat na szyję i kark.
Oczywiście nie jest blokowana (jeszcze tego nigdy nie robiłam) i wymaga przedłużenia (co się zrobi w wolnej chwili).
Ale na ten raz była akurat.
Zrobiłam ją ze starych zapasów bawełny zerówki.
A tak chusta  pozowała na parzącym piasku


kamienie były niezbędne, bo wiatr był bardzo silny


jeszcze jedno zbliżenie

Siedziałam sobie na plaży i cieszyłam takimi widokami


Co się dzieje na tamborkach? -  stawiam różne krzyżyki w różnych robótkach z różną częstotliwością.

Ostatni pobyt na działce to krzyżyki w robótce SAL-owej.
Zabawa już dawno się zakończyła, ale jeszcze kilka serduszkowych robótek jest nieskończonych ( w tym moja).
Zatarło mi się w pewnym momencie z powodu braku muliny.
Nie mogłam kupić tego koloru - pani w pasmanterii przestraszyła mnie lekko komunikatem, że muliny tej firmy już brakuje  w hurtowniach.
Na szczęście znalazły się jeszcze potrzebne motki (ostatnie dwa w sklepie).
Wypatrzyła je nieoceniona  Kinia , a Poczta Polska dostarczyła.
Kiniu - jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.
Robótka posunęła się trochę - skończyłam przedostatnie serduszko.
 


A tak wygląda całość, rozwinięta do umocowania tamborka dla następnej literki - oczywiście to wersja robocza, więc wygniecenia są zrozumiałe.



To dla mnie wyjątkowo miły hafcik - sięgam po niego z przyjemnością, nie śpieszę się...

Pozdrawiam stałych i nowych gości...
I odezwijcie się czasem...