czwartek, 18 października 2012

Choinkowe klimaty zbliżają się...

Robótkowe życie ogranicza się u mnie do minimum, bo czasu i siły jak na lekarstwo.
A tu kalendarz się zmienia, piękna jesień za oknem i już niedługo nadejdą święta.
Ze względu na brak indywidualnych mocy przerobowych nie biorę udziału w żadnych zabawach i moja aktywność forumowa jest niewielka. Jednak mam nadzieję zrobić coś choinkowego, bo świąteczne klimaty (te z okresu Bożego Narodzenia) są dla mnie szczególnie ważne.
Wyciągnęłam więc bloga ubiegłorocznej zabawy "Pod choinkę - SAL 2011" wpisując propozycję kontynuacji w tym roku.
Po szczegóły zapraszam tutaj



niedziela, 7 października 2012

"Inspirujemy kolorem" - część 2

Opracowałam trochę zdjęcia z wystawy (pierwsza część relacji w poprzednim poście). Nie na wiele to się zdało, nie poprawiłam zbytnio ich poziomu. Dlatego uważam, że nie mogą być ilustracją osiągnięć technicznych ich autorek, czy poziomu umiejętności hafciarskich. Te moje zdjęcia pokazują jedynie jakie wzory zostały wykorzystane, czasami pomysły na wykorzystanie gotowego haftu - są w tym albumie

Prace zgłoszone do konkursu zostały wykonane różnymi technikami haftu: 
krzyżykowy         

 tradycyjny

geometryczny



Starałam się zrobić jak najwięcej zdjęć prac, które mi się podobały bardziej lub mniej.
Nie ma tu fotek kilku prac, które mi się nie podobały. Ale także nie ma kilku pięknych haftów, które  wstawiłabym w pierwszej kolejności, ale mimo prób nie udało mi się zrobić ani jednego zdjęcia nadającego się do pokazania. Niektóre prace były tak umieszczone i tak źle oświetlone, że sam haft ginął  za szybą w odbiciach świateł i oglądających go ludzi. Praktycznie nie byłoby co oglądać.

Wahałam się, czy wpisać szerzej swoje uwagi o wystawie. Początkowo chciałam się rozpisać szeroko "na temat". Potem zrezygnowałam całkowicie, bo właściwie kogo to obchodzi. W rezultacie napiszę tylko o tym, dlaczego nie umieściłabym niektórych haftów na tej wystawie. Pewnie się tym narażę niektórym osobom, ale trudno, tak uważam.

Nie chodzi mi o to, żeby do wystawienia po konkursie były dopuszczone tylko te najpiękniejsze prace. Wręcz przeciwnie - niech będzie zróżnicowanie. Poziom zaawansowania technicznego powinien być różny i prace osób początkujących też niech będą prezentowane. To przecież są konkursy dla wszystkich amatorów, nie tylko tych z wysokim poziomem umiejętności. One też powinny motywować mniej zaawansowanych do rozwijania swojego warsztatu.
Problemem nie jest technika hafciarska. Problemem  według mnie są wzory.
Moim zdaniem komisja dopuszczająca prace do wystawy ma za zadanie nie tylko rozdawać nagrody.
W pewnym sensie ma wpływ na kształtowanie się gustów odbiorców.
Fakt, że ktoś się bardzo napracował nie powinien mieć znaczenia w przypadku badziewnego wzoru.
To jest konkurs, ostra konkurencja i nie wszyscy wygrywają. Oczywiście to jest przykre, gdy gust autorki pracy nie spotyka się z uznaniem. Ale nie bądźmy też nieszczerzy i nie udawajmy, że wszystko, co powstaje na tamborkach to sztuka wysokiego lotu godna rozpowszechniania i propagowania.
Niestety, kiedy widzę coś bardzo zbliżonego do monidła nie będę się zachwycać.
Być może byłoby trochę inaczej, gdyby wzory w polskich gazetkach równały bardziej do poziomu światowego. Dodatkowo nie każdego stać na koszmarnie drogie zagraniczne gazety w empiku, no i internet też nie trafił pod wszystkie polskie strzechy...

piątek, 5 października 2012

"Inspirujemy kolorem"


W mocno napiętym terminowo dzisiejszym dniu udało mi się dotrzeć na otwarcie wystawy w kolejnej edycji konkursu "Inspirujemy kolorem". Teraz tylko relacja na gorąco, a może w następnym poście bardziej szczegółowo.

Co prawda nie byłam na początku, ale pewnie ominęła mnie część artystyczna (tak było poprzednim razem). Dołączyłam w trakcie rozdawania nagród i raczej przy następnej okazji już sobie ten początek daruję. Nie biorę udziału jako uczestniczka, więc emocje związane z nagrodami mnie nie dotyczą. Interesowała mnie sama wystawa, byłam ciekawa zgromadzonych w tym roku prac.

Ogólne wrażenia nie są zbyt entuzjastyczne.
Gdy byłam pierwszy raz na takiej wystawie, wtedy z zachwytem oglądałam wszystkie prace. Teraz, po kilku takich okazjach, patrzę bardziej obiektywnie (chyba). Oglądając prace widziałam większość znanych mi wzorów i w tym zakresie nic nie powalało na kolana. Znalazłam dla siebie kilka pomysłów do wykorzystania, ale całość można by podsumować słowami... "wszystko już było..."

Teraz, kiedy sama coś dłubię krzyżykowo i troszkę się nauczyłam tego i owego, jeszcze bardziej doceniam trudność techniczną i wkład pracy włożony w wiele prezentowanych haftów.



Było dużo pięknie wykonanych prac, ale też wypatrzyłam takie, które na tej wystawie nie powinny się znaleźć.
W pewnej chwili, patrząc na jedną z prac, miałam wrażenie, że mam do czynienia z dziełem artystki-amatorki  (sławnej ze swej działalności renowacyjnej na pewnym kościelnym fresku).
I jak zwykle przy takiej okazji wpadły mi ucho komentarze i uwagi, dotyczące niesprawiedliwego wyboru komisji.

Zrobiłam dużo zdjęć, ale co z tego - są fatalne, chyba nie mam ani jednego dobrego.
Co ja się nagimnastykowałam, żeby uniknąć odbicia jarzeniówek, lamp z żarówkami, świateł z okien i odbić ludzi  w szkle antyram !!! Ustawiałam aparat z góry, na wprost, bokiem, ukosem, ale skutek mizerny. Wyszło jak wyszło, ale spróbuję jeszcze coś z tych zdjęć wydusić.



Jako nowość interesowały mnie prace wykonane techniką haftu geometrycznego, do którego się od niedawna przymierzam. Liczyłam na możliwość zakupów w stoisku DMC i tu się nie zawiodłam o tyle, że kupiłam specjalną kanwę do tego haftu.



Na stronie Muzeum ogólnikowa informacja, jak dla mnie zupełnie zbędna, bo nic nam nie mówi o decyzjach komisji. Nikt nie jest w stanie zapamiętać nazwisk osób nagrodzonych, ani tytułów ich prac w trakcie rozdawania nagród (chyba, że sobie zapisze).Można się było zorientować, że jakaś praca przy której akurat stoimy, to jedna z wyróżnionych - po tłoku i wrzawie czynionej przy autorce  (lub przy samej pracy) przez jej grupę wspierającą.

Kiedy zaczynało sie robić trochę luźniej, bo ludzie musieli jednak wracać do domów, mogłam trochę dokładniej przyjrzeć się pracom. Niestety, niezbyt długo, bo zaczynaliśmy być lekko popędzani przez pracowników, którzy już przecież są po pracy. To mi się bardzo nie podobało, nie ma chyba potrzeby tłumaczyć dlaczego.

Ciąg dalszy chyba nastąpi...