czwartek, 28 lutego 2019

Luty..., więc jak zawsze czasu mniej

Dotychczas nie łączyłam kilku zabaw jedną pracą w jednym wpisie, ale  ten najkrótszy miesiąc w roku tak właśnie się u mnie kończy. Nie udało się skończyć zaplanowanych zabawowych hafcików, więc zdecydowałam się na 3w1. Zdjęcie musiałam zrobić dziś wieczorem  przy sztucznym świetle, więc kolory są mocno przekłamane. Konkretnie to co jest białe - bombki i kartka, tu na zdjęciu są żółte. Mam nadzieję na słoneczne jutro i lepsze zdjęcia, które dodam do posta. Ale żeby dzisiaj zmieścić się w "żabce" musi być takie.

Jak pisałam w styczniowej odsłonie zabawy "Hafty i przysłowia 2 seria" - "przy interpretacji każdego przysłowia szukam głębszego sensu... uważam, że wzór do haftu z poszczególnymi przedmiotami lub osobami występującymi w treści zdania jest zbytnim uproszczeniem... szukam rozwiązania sytuacyjnego".
Niestety... chociaż szukałam długo nie znalazłam właściwego pomysłu na interpretację przysłów na luty:
1. Chleb pracą nabyty, bywa smaczny i syty.
2. Dom bez książek, jest jak dom bez okien. 
W efekcie...zrobiłam taką zakładkę do książki 

 
Zakładkę zgłaszam do zabaw:
To moje jedyne osiągnięcie w tym miesiącu... w dalszym ciągu bardzo mi trudno pokonać hafciarską niemoc, która mnie pokonała jeszcze w ubiegłym roku,... więc to i tak wielki sukces, że w ogóle coś mi się udało skończyć. Kolejne miesiące i mój udział w zabawach to jedna wielka niewiadoma... chociaż bardzo się staram.

Edycja 
Pokazało się słońce (ale jeszcze do pary z lekkim mrozem), więc spróbowałam z nowym zdjęciem. Więcej nie dało się wycisnąć



czwartek, 14 lutego 2019

Krzyżykowe Walentynki sprzed lat...

Walentynki to nie jest nasze święto... pisząc "nasze" mam na myśli mnie i mojego męża, z którym tworzymy zakochaną parę już parę dziesiątek lat.
Święto pojawiło się w Polsce na fali komercji - tak jak Boże Narodzenie w supermarketach w październiku (co skutecznie obrzydza mi zakupy w takich miejscach). I na pewno pozostanie na stałe jako coś zwyczajnego dla młodszych pokoleń, które dorastają w tym klimacie.

Oczywiście wraz z napływem zagranicznej prasy robótkowej doszły do nas również walentynkowe wzory do haftu. Nie robiłam takich wzorów wiele... oprócz Serduszkowego SAL-a na forum według francuskiego wzoru "AMOUR" (muszę poszukać zdjęcia), powstały chyba tylko dwa obrazki (o ile dobrze pamiętam). Poszperałam na starym blogu i tam znalazłam konkretną datę ich powstania - rok 2009.

Wcześniej dostałam na pewne okrągłe urodziny stojącą ramkę do zdjęć. Niby ładnie się prezentuje, ale właściwie nie jest zbyt funkcjonalna. Jest kwadratowa, wiec każde zdjęcie należałoby obciąć, a dodatkowo kształt serca bardzo ogranicza pole widzenia zdjęcia. I narzuca w ten sposób kształt haftu, czyli musi być serduszko.
Leżała więc sobie ramka w szufladzie, aż właśnie w 2009 roku doczekała się swojej kolejki.  I zrobiłam do niej taki prosty hafcik, częściowo "z głowy". Wewnętrzne serduszko zrobiłam według gazetki, a zewnętrzne to już całkiem własna twórczość - jak widać nieco krzywa.


 

Drugim walentynkowym obrazkiem w tym samym roku był prezent dla młodej mamy, oczekującej narodzin Pierwszego Wnuczka. Nazwałam obrazek "Serce w sercu"


niedziela, 3 lutego 2019

"Hafty i przysłowia" 2019 - styczeń


1. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
2. Brylant świeci i w popiele.
Zdecydowałam się na pierwsze, bo nie miałam koncepcji brylantu z popiołem.
Przy interpretacji każdego przysłowia szukam głębszego sensu... uważam, że wzór do haftu z poszczególnymi przedmiotami lub osobami występującymi w treści zdania jest zbytnim uproszczeniem... szukam rozwiązania sytuacyjnego.

Znalazłam świetny wzór pasujący do pierwszego przysłowia - dzieci zajadające się owocami w ogrodzie i nawet zaczęłam początkowe krzyżyki, gdy powróciłam do samego schematu. Przyjrzałam się konturom i  doszłam do wniosku, że to dla mnie zbyt ryzykowne. Projektant zaszalał z trudnymi kreseczkami twarzy dzieci, jak gdyby sam nigdy nie realizował swoich pomysłów. Przy wyszywaniu twarzy balansuje się na linie - bardzo łatwo spaść do poziomu jarmarcznego kiczu. Wielokrotnie widziałam gotowe prace z  portretami i reprodukcjami malarstwa, o których wolałam w ogóle się nie wypowiadać. To koszmarki w stylu "poprawionego" przez konserwatorkę-amatorkę XIX-wiecznego fresku ze ściany kościoła w hiszpańskim mieście Borja.

Wybrałam inny wzorek pasujący według mnie do pierwszego przysłowia i postanowiłam zrobić obrazek w stylu dawnej makatki. Taki "wintydż" z przymrużeniem oka. Chciałam zabawić się haftowaniem tekstu, bo chyba jeszcze nigdy tego nie robiłam (przynajmniej nic takiego nie pamiętam). Niestety, warunki do robienia zdjęć były jak najbardziej zimowe, czyli bardzo niesprzyjające.


Wzór potraktowałam dość swobodnie, a główną zmianą jest oczywiście język. Od zawsze nie uznaję napisów angielskich haftowanych przez polskie hafciarki..., mamy swój własny język. Oczywiście są pewne wzory, w których słowo, czy krótki tekst obcojęzyczny tworzą z obrazem spójną całość, ale nie lubię tej wszechobecnej angielszczyzny czy trzeba czy nie trzeba.

 

Wbrew pozorom hafcik okazał się dość czasochłonny - ze względu na zmiany kilkunastu  kolorów, czego być może nie widać.