niedziela, 7 października 2012

"Inspirujemy kolorem" - część 2

Opracowałam trochę zdjęcia z wystawy (pierwsza część relacji w poprzednim poście). Nie na wiele to się zdało, nie poprawiłam zbytnio ich poziomu. Dlatego uważam, że nie mogą być ilustracją osiągnięć technicznych ich autorek, czy poziomu umiejętności hafciarskich. Te moje zdjęcia pokazują jedynie jakie wzory zostały wykorzystane, czasami pomysły na wykorzystanie gotowego haftu - są w tym albumie

Prace zgłoszone do konkursu zostały wykonane różnymi technikami haftu: 
krzyżykowy         

 tradycyjny

geometryczny



Starałam się zrobić jak najwięcej zdjęć prac, które mi się podobały bardziej lub mniej.
Nie ma tu fotek kilku prac, które mi się nie podobały. Ale także nie ma kilku pięknych haftów, które  wstawiłabym w pierwszej kolejności, ale mimo prób nie udało mi się zrobić ani jednego zdjęcia nadającego się do pokazania. Niektóre prace były tak umieszczone i tak źle oświetlone, że sam haft ginął  za szybą w odbiciach świateł i oglądających go ludzi. Praktycznie nie byłoby co oglądać.

Wahałam się, czy wpisać szerzej swoje uwagi o wystawie. Początkowo chciałam się rozpisać szeroko "na temat". Potem zrezygnowałam całkowicie, bo właściwie kogo to obchodzi. W rezultacie napiszę tylko o tym, dlaczego nie umieściłabym niektórych haftów na tej wystawie. Pewnie się tym narażę niektórym osobom, ale trudno, tak uważam.

Nie chodzi mi o to, żeby do wystawienia po konkursie były dopuszczone tylko te najpiękniejsze prace. Wręcz przeciwnie - niech będzie zróżnicowanie. Poziom zaawansowania technicznego powinien być różny i prace osób początkujących też niech będą prezentowane. To przecież są konkursy dla wszystkich amatorów, nie tylko tych z wysokim poziomem umiejętności. One też powinny motywować mniej zaawansowanych do rozwijania swojego warsztatu.
Problemem nie jest technika hafciarska. Problemem  według mnie są wzory.
Moim zdaniem komisja dopuszczająca prace do wystawy ma za zadanie nie tylko rozdawać nagrody.
W pewnym sensie ma wpływ na kształtowanie się gustów odbiorców.
Fakt, że ktoś się bardzo napracował nie powinien mieć znaczenia w przypadku badziewnego wzoru.
To jest konkurs, ostra konkurencja i nie wszyscy wygrywają. Oczywiście to jest przykre, gdy gust autorki pracy nie spotyka się z uznaniem. Ale nie bądźmy też nieszczerzy i nie udawajmy, że wszystko, co powstaje na tamborkach to sztuka wysokiego lotu godna rozpowszechniania i propagowania.
Niestety, kiedy widzę coś bardzo zbliżonego do monidła nie będę się zachwycać.
Być może byłoby trochę inaczej, gdyby wzory w polskich gazetkach równały bardziej do poziomu światowego. Dodatkowo nie każdego stać na koszmarnie drogie zagraniczne gazety w empiku, no i internet też nie trafił pod wszystkie polskie strzechy...

7 komentarzy:

  1. I bardzo dobrze, ze napisalas co myslisz. Obejrzalam na innych blogach prace jakie byly wystawione i powiem tak, zadnej z nich bym w zyciu nie wyhaftowala:( Tylko jedna z nich mam juz na koncie - Grecje:)
    Poza tym moja druga uwaga, chyba im zalezy na ilosci a nie jakosci, skoro same wielgachne prace moga byc zglaszane:( Ja niestety nigdy do tego konkursu sie nie zakwalifikuje, bo kobyl nie popelniam:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Również zauważyłam sporo wzorów haftów z naszych polskich gazetek i niestety nie zachwyciły mnie swoją "urodą".

    OdpowiedzUsuń
  3. Piegucho - w tym roku przewodniczący komisji już tak nie podkreślał, że tylko "duże się liczy". W poprzedniej edycji takie właśnie słowa mocno nas zbulwersowały.
    Ja kobył też chyba nie popełnię, bo już nie wystarczy mi na to życia. Tak późno zaczęłam haftować, że teraz tylko mniejsze wzorki wchodzą w grę.

    Lejdi - niestety, wzory z polskich gazetek są jakie są - szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja chętnie przeczytałam Twoje uwagi :)
    Miałam w tym roku zaszczyt (tak mi się wydawało;) pokazać swoje prace w miejscowym Centrum Kultury. Zatachałam obrazki, do nich sztalugi, by jako-tako wszystko wyglądało...
    A co ujrzałam, gdy otwarto wystawę? Moje hafty wciśnięte gdzieś w ciemne kąty, podparte o ścianę, albo jeden o drugi. Na moich sztalugach stoją za to malowane obrazy kogoś innego...Niesmak pozostał. Więcej nie będę wystawiać niczego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, coś pieknego, chyba zagoszczę tu na dłużej
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Strelicjo - gdyby mnie spotkało coś takiego (takie lekceważenie) to na pewno zareagowałabym dość gwałtownie.
    To znaczy - zaciągnęłabym kogoś z organizatorów, pokazałbym palcem "to są moje prace tak byle gdzie wepchnięte (to mój dowód, można sprawdzić dane), a to są moje sztalugi, które przyniosłam dla swoich prac. W związku z takim potraktowaniem moich prac i mojego zaangażowania, natychmiast wszystko zabieram". I jeszcze powiedziałabym parę słów do słuchu.
    Nie darowałabym!

    OdpowiedzUsuń
  7. W takich sytuacjach zawsze żałuję, ze brakuje mi odwagi i tupetu ;)
    I było mi przykro, bo na wystawę poszłam z mężem.
    Ale postanowiłam, że gdyby ktoś mnie poprosił jeszcze raz o wystawienie obrazków, to powiem szczerze, dlaczego się nie zgadzam.

    OdpowiedzUsuń