czwartek, 2 sierpnia 2018

Gorąco nie do wytrzymania!!!

Nie będę po raz kolejny powtarzać, że nienawidzę upału, chociaż nic się w temacie nie zmieniło.
Upał... gorąco... duszno... bronię jak mogę swój organizm - zimne napoje, zimne sorbety, zimne galaretki, chłodny prysznic, wachlarz jako ręczna klimatyzacja i jak największa minimalizacja ubrania.

W czasie tak koszmarnych upałów panujących teraz już w całej Europie cieszę się, że nie żyję w XIX wieku. Nie muszę chodzić latem w długiej sukni z długimi rękawami ... ściśnięta gorsetem... z kilkoma warstwami bielizny... w pończochach i pełnych butach... plus rękawiczki i kapelusz.



Co prawda bogate damy, obsługiwane i wyręczane w każdej czynności, mogły wylegiwać się w lekkiej bieliźnie na szezlongu w swoim buduarze - jeśli wcześniej nie wyjechały "do wód" w poszukiwaniu chłodniejszego powietrza. A córki, żony i siostry bogatych plantatorów gorącego Południa obsługiwała prawdziwa armia niewolników.


Los kobiet z niższych klas to już całkiem inna historia - w pełnym stroju pracowały wiele godzin w ciężkich warunkach bez taryfy ulgowej. Jedyną ulgą był na pewno brak gorsetu, którego chłopki, robotnice fabryczne i służące raczej w pracy nie nosiły.

Pisała już o tym Eliza Orzeszkowa w "Nad Niemnem", gdy Justyna próbowała pracy w czasie żniw w tym niewygodnym dworskim stroju.


2 komentarze:

  1. Padłabym w takim stroju, no padłabym. Ja również nie znoszę upałów, fatalnie się czuję i uciekam od nich, jak tylko mogę. hehe Mam nadzieję, że niebawem się ochłodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już tracę nadzieję na ochłodzenie. Nawet jak w okolicy pada, to u nas jest zagłębie suszy.
      W upały najchętniej chodziłabym bez żadnego ubrania, a takich strojów to po prostu sobie nie wyobrażam. Chyba zaraz zrobiłabym jakąś prywatną rewolucję ubraniową :)

      Usuń