Moje samokształcenie hafciarskie to nie tylko wyszywanie, ale także inne techniczne sprawy. Niektóre podpowiedzi i rozwiązania znalazłam w internecie (forum, blogi), do niektórych jednak trzeba było dochodzić metodą prób i błędów.
Najdłużej dokuczliwe dla mnie okazało się niepotrzebne skąpienie na materiale.
Niby czytałam, żeby wymierzać jakiś tam margines, ale ciągle odmierzałam za mało i potem były z takim hafcikiem przeróżne kłopoty.
Podstawowym jest problem z dobraniem odpowiedniej ramki, zawsze okazywało się, że jeden bok jest niewymiarowy.
Inny problem to brak możliwości dalszego wykorzystania haftu - na przykład w formie patchworku, gdy bardzo mało miejsca pozostaje na szwy. Lub połączenia haftu krzyżykowego ze ściegami innych rodzajów, jak to proponuje Splocik w swojej aktualnie trwającej zabawie.
Przykładem mojego niepotrzebnego skąpienia na materiale jest ten "Mak z wiejskiego ogródka". , rozpoczęty wiatrakiem kilka lat temu. Właśnie z powodu braku miejsca na ściegi dodatkowe nie znalazł się w zabawie.
Teraz już nie popełniam tego błędu - czasami najpierw szukam ramki do wybranego wzoru, ale najczęściej daję spory kawał kanwy, żeby spokojnie móc go dalej zagospodarować.
Nie miałam pomysłu na inne wykorzystanie niż prosta ramka, więc kupiłam w tanim sklepiku taką niby vintagową i mak przyjemnie dla oka dekoruje półeczkę nad zimnym oczywiście kaloryferem
Najdłużej dokuczliwe dla mnie okazało się niepotrzebne skąpienie na materiale.
Niby czytałam, żeby wymierzać jakiś tam margines, ale ciągle odmierzałam za mało i potem były z takim hafcikiem przeróżne kłopoty.
Podstawowym jest problem z dobraniem odpowiedniej ramki, zawsze okazywało się, że jeden bok jest niewymiarowy.
Inny problem to brak możliwości dalszego wykorzystania haftu - na przykład w formie patchworku, gdy bardzo mało miejsca pozostaje na szwy. Lub połączenia haftu krzyżykowego ze ściegami innych rodzajów, jak to proponuje Splocik w swojej aktualnie trwającej zabawie.
Przykładem mojego niepotrzebnego skąpienia na materiale jest ten "Mak z wiejskiego ogródka". , rozpoczęty wiatrakiem kilka lat temu. Właśnie z powodu braku miejsca na ściegi dodatkowe nie znalazł się w zabawie.
Teraz już nie popełniam tego błędu - czasami najpierw szukam ramki do wybranego wzoru, ale najczęściej daję spory kawał kanwy, żeby spokojnie móc go dalej zagospodarować.
Nie miałam pomysłu na inne wykorzystanie niż prosta ramka, więc kupiłam w tanim sklepiku taką niby vintagową i mak przyjemnie dla oka dekoruje półeczkę nad zimnym oczywiście kaloryferem
Śliczny hafcik :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa też zostawiam mały margines, bo zawsze żal mi kanwy. le staram się odcinać tak na "w sam raz" żeby czasem nie brakowało :) Pięknie się ten hafcik w rameczce prezentuje :)
OdpowiedzUsuńW realu wygląda jeszcze ładniej niż na zdjęciu :)
UsuńMam go stale przed oczami, gdy siedzę przy komputerze.
Taka mała przyjemność z haftowania.
U mnie właśśnie ten żal straconych kawałków kanwy powodował takie oszczędne przycinanie. Ale najczęściej to tylko był powód do zdenerwowania, a nie zysk.