niedziela, 11 kwietnia 2010

Zastanów się, zanim kogoś ocenisz

Nie myślałam, że dzisiaj będę coś pisać na blogu.
Czuję się jednak wręcz zmuszona (emocjonalnie) do wypowiedzenia swojego zdania.
Na blogach pojawiło się od wczoraj wiele wpisów dotyczących samej katastrofy, sytuacji politycznej, zachowania znanych osób, a także sposobu wyrażania żałoby na blogach.

Jak zwykle pokazało się w całej okazałości polskie piekiełko - to temat na inne oceny.

Mnie jednak dotknęły opinie, które znalazły się na polskich blogach robótkowych.
Ocena sposobu wyrażania swoich przeżyć w formie wstawienia żałobnej kokardki, świeczki lub tekstu (krótszego, czy dłuższego).

Nawet w takim miejscu, jak nasze prywatne blogi ocenia się osobisty sposób wyrażania uczuć.

Padły określenia:
"reakcje śmieszne, zbyt egzaltowane, dziecinne, owczy pęd, trudno uwierzyć w szczerość zamieszczanych tekstów, publiczne epatowanie żalem, zalew sztucznej żałoby itd"

Takie słowa mnie osobiście obrażają.
A jakim prawem, ktoś ocenia i podważa moją szczerość i prawdomówność?

Napisałam komentarz tylko na jednym blogu, wstawię go tutaj we fragmentach, jako moje krótkie podsumowanie.
Nie wiem zresztą, czy autorka bloga go nie skasuje - jestem przecież odmiennego zdania.

Edycja posta- poniedziałek 12 kwietnia:
Autorka bloga usunęła mój komentarz, wraz z kilkoma innymi już wczoraj.

A to mój komentarz - skopiowałam sobie jego treść zaraz po opublikowaniu.

"(...) Ja właśnie wstawiłam u siebie takie zdanie, że brak mi słów.
I nie rozpisywałam się dalej w długim tekście na temat mojego przeżywania tej sytuacji.
Wstawiłam żałobną kokardkę na znak jedności z rodzinami ofiar.
Bo ja im współczuję i jednocześnie żałuję tych, którzy tak nagle zginęli.
A tak się składa, że postawa polityczna większości z nich była mi kompletnie obca.
Co nie zmienia faktu, że żałuję ich jako ludzi.

Nawet najbardziej prymitywne kulturowo ludy wyrażają w przyjętej przez siebie formie żal, żałobę, współczucie opłakując zmarłych.
A my teraz w internetowej społeczności robimy to tak.(...)

Przyznam, że z przykrością przeczytałam komentarze do tego wpisu.
Nie spodziewałam się również takiej postawy od innych znajomych osób.

To mój jedyny komentarz w tej sprawie na blogach.
Nie mam zamiaru biegać od jednego do drugiego i podejmować dyskusji z autorkami wpisów podobnej treści.(...)"

Na komentarze do postów z poprzednich dni w moim blogu odpowiem później.

20 komentarzy:

  1. Calkowicie sie z toba zgadzam!!! Wyrazenie swojego smutku czy solidarnosci z powodu smierci tylu osob lub chocby jednego czlowieka to zadna ujma!!!!Smutna jest postepujaca ozieblosc i brak taktu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także czuję niesmak. Dla mnie człowiek i polityk to nie to samo. Można nie zgadzać się z poglądami, ale doceniać wiedzę, uśmiech.
    A Ci, którzy nie przeżywają żałoby, niech zamilkną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pkelo, za te słowa o ocenianiu czyjejś szczerości i prawdomówności gotowam Cię ozłocić. Całe piekiełko wokół przeżywania żałoby jest tak niesmaczne, że aż szkoda na nie tracić cenne uderzenia klawiszy. Skąd ci krytykanci wiedzą, czy popłakałam się czy szydziłam, czy jestem szczera czy tylko poddaję się owczemu pędowi. Niesmaczna ta sprawa i strasznie dzieli blogosferę. Smutne to w obliczu apeli, by Polacy byli RAZEM w obliczu tej tragedii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie chodziłam od wczoraj po blogach i na szczęście nei spotkałam się z tego typu wpisami.
    ja cakowicie podpisuję się pod Twoimi słowami, lepiej bym tego nie ujęła...
    Jakim prawem ktoś kto mnei nie zna ocenia to czy jestem szczera w tym czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pkelo, dziękuję Ci że napisałaś to co ja myślę.

    OdpowiedzUsuń
  7. W obliczu tej tragedii okazało się komu brakuje zarówno empatii, potrzebnej do żałowania tych którzy zginęli i ich rodzin, jak i zwykłego dobrego wychowania, które nakazywałoby nie przeszkadzać innym w żałobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sa momenty w zyciu kazdego, kiedy trzeba o rade zapytac "glowe" a sa i inne kiedy poradzic sie trzeba "serca" - bo przeciez jak juz w "Malym Ksieciu" napisano, ono, czyli serce widzi i wie najlepiej...
    A dla mnie, ktora mieszka na obczyznie juz od lat prawie trzydziestu, sprawy Polski to sprawy serca i uwazam ze to poprawny gest aby jednoczyc sie w cieniu zalobnej wstazki. Kiedy, jak nie w takich wlasnie ciezkich chwilach, mamy potrzebe jednosci, bliskosci drugiej osoby i solidarnosci wlasnych rodakow.
    Choc to smutne, to jednak napawa jakas sila, ze tyle z Was niezapomnialo o tym, za to Wam wszystkim, ja, Polka na obcej ziemi, dziekuje !
    A krytykom powiem tylko tyle, ze niewiedzialam, ze wyszly juz z mody takie wartosci jak; wspolczucie, patriotyzm i okazywanie wlasnych uczuc...:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, o której notce mowa, bo też się pod nią wpisywałam. Każdy przeżywa inaczej, ale nie wiem dlaczego niektórzy biorą się za ocenianie - i to agresywne. Ja u siebie nie mam kiru, nie mam znicza - a przecież nikomu nie dokuczam, jeśli ktoś ma potrzebę to zamieścić. Ot, jestem inna i już.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie widziałam na tamtym blogu tekstu "zachowanie tej i tej blogerki uważam za dziecinne". Jeżeli ktoś czuje się urażony tamtą notką, to albo jej nie zrozumiał, albo rzeczywiście zalicza się do osób, które poddały się owczemu pędowi, umiejętnie podsycanemu przez media.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ulla6, Silanna, Truscaveczka, Kinia, Yenulka, Dobromiła, Savannah - dziękuję Wam, że zechciałyście napisać tu swoją opinię i cieszę się, że rozumiecie moje odczucia.

    Aneladgam - niestety, mnie właśnie po przeczytaniu Twojego komentarza zrobiło się przykro i mówię Ci o tym otwarcie.
    Pisząc m.in.o zbiorowej histerii, w której czujesz się jak odludek, bo nie masz kiru na blogu według mnie całkowicie podpisałaś się pod tamtym postem.

    Minimysz - nie wiem, co chcesz udowodnić tym wpisem.
    Bo dajesz tylko dwie możliwości do wyboru: albo ktoś nie zrozumiał tamtej notki, albo rzeczywiście poddał się owczemu pędowi.
    Czyli dokonujesz kolejnej oceny naszego myślenia, z aluzyjnym wskazaniem konkretnie na mnie - bo na moim blogu to piszesz.

    Czy w takim razie po raz kolejny popierasz poglądy autorki bloga?
    Oczywiście, że nie napisała ona konkretnie wskazując na osoby, ale przecież czytając jakikolwiek tekst publikowany na blogu mamy zrozumieć język na trochę wyższym poziomie od tam-tamów.
    Jeśli autor tekstu przywołuje przykład zachowania takiego jak moje i ocenia je w tak nietaktowny sposób, to chyba nie ma w tym nic dziwnego, że ja i inne osoby reagują na to?

    A fakt szybkiego skasowania komentarzy, które się nie podobają i wprowadzenie moderowania komentarzy (pominę treść kolejnych nowych postów w temacie) - jak się ma do głoszonej wcześniej tolerancji?

    OdpowiedzUsuń
  12. Daję tylko dwie możliwości wyboru, bo są tylko dwie: albo osoba obrażająca się nie zrozumiała tekstu, albo akurat w tym wypadku jest to prawda. Jeżeli zrozumiałaś tekst i/lub nie odnosi się on do Ciebie, to jaki sens ma obrażanie się i ubliżanie ludziom inaczej myślącym?
    I powiedz mi, co chcesz udowodnić swoim wpisem z wyrwanymi z kontekstu fragmentami zdań, które rzekomo Cię obrażają? Bo na razie udowodniłaś tylko tyle, że w swoim zacietrzewieniu widzisz tylko to, co potwierdza Twoją teorie o obraźliwości tekstu Ani czy mojego komentarza, który w całości, bez Twej dzikiej cenzury, wygląda tak "Zgadzam się z Tobą, Aniu. Niestety, ogromna część naszego społeczeństwa lubi takie publiczne epatowanie żalem, bo to, mam wrażenie, podnosi ich samoocenę. Cierpią na tym osoby, które szczerze wyrażają swoje uczucia, bo z powodu zalewu sztucznej żałoby, są wrzucane do jednego worka z wylewającymi krokodyle łzy." Gdzie tu cokolwiek Cię obraża?

    OdpowiedzUsuń
  13. Może odpiszę w punktach, żeby mój przekaz był jasny.

    Po pierwsze wcale nie jestem zacietrzewiona.
    Po drugie zrozumiałam tekst i nadal uważam, że ocenianie wstawienie symbolicznego znaczka na blogu jako dziecinne, egzaltowane, owczy pęd, zbiorowa histeria itd. mnie obraża.
    I na prawdę znam lepsze sposoby podnoszenia samooceny.
    Po trzecie nie stosowałam dzikiej cenzury do niczyjego tekstu - zacytowałam razem określenia użyte w różnych wypowiedziach.
    Po czwarte - odpowiadając na pytanie zadane w ostatnim zdaniu Twojego komentarza - właśnie to wrzucanie zachowań całego społeczeństwa do jednego worka, totalne uogólnianie i dopisywanie ludziom rzekomych uczuć i rzekomych poglądów - TO właśnie mnie obraża.
    I nie wystarczy dodać słówko "większość, ogromna część" - bo to nadal jest uogólnienie.
    Masz możliwość zmierzyć tę część?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ad.1 Notka nad komentarzami wskazuje na co innego.
    Ad.2 Czyli znów wracamy do dwóch wymienionych przeze mnie możliwości, z tym, że pierwsza wygląda tak, że zwyczajnie nie chcesz zrozumieć tekstu.
    Ad.3 A jak inaczej nazwać wyrywanie fragmentów tekstu z kontekstu?
    Ad.4 Doświadczenie zdobyte choćby po śmierci papieża, każe przypuszczać, że i tym razem w większości wypadków żałoba jest tylko na pokaz. Nie muszę w żaden sposób mierzyć tej części społeczeństwa, żeby wiedzieć, że jest ona znaczna. Skoro tak się upierasz, by stać ramię w ramię z tymi, którzy robią z tragedii cyrk czy dowartościowują się, pokazując jacy to oni są wspaniali, bo bardzo patriotycznie pogrążeni są w żałobie, to proszę bardzo. Już nie będę Cię zatrzymywać. Idź i stań z nimi w szeregu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wciąż trwa żałoba ... więc niech każdy zostanie przy swoim zdaniu, szanując, że ktoś ma prawo do własnego

    OdpowiedzUsuń
  16. Minimysz - przyznam, że nie bardzo rozumiem, dlaczego z takim uporem chcesz mi coś udowodnić.

    Ale tutaj już przesadziłaś:

    "Skoro tak się upierasz, by stać ramię w ramię z tymi, którzy robią z tragedii cyrk czy dowartościowują się, pokazując jacy to oni są wspaniali, bo bardzo patriotycznie pogrążeni są w żałobie, to proszę bardzo. Już nie będę Cię zatrzymywać. Idź i stań z nimi w szeregu."

    Na podstawie czego wyciągnęłaś takie chore wnioski?

    Mogłabym też wykasować Twoje wpisy, ale ja nie usuwam komentarzy, nawet jeśli nie zgadzam się z ich treścią.

    Chyba dalsza wymiana zdań nie ma sensu - każda z nas pozostanie przy swoim.

    Na koniec dodam, że chyba musiałaś się na kimś wyżyć - padło na mnie, trudno - tak bywa.
    Szkoda, że z tak nieprawdziwą interpretacją.

    A nawet nie zadałaś sobie trudu, aby mnie wcześniej zapytać, co ja sądzę o demonstrowaniu żałoby w pierwszym szeregu, o teatralnych gestach, o sztucznym patriotyzmie na pokaz itd.

    Bo ja o tym nie napisałam ani słowa, więc na jakiej podstawie stawiasz mnie w jednym szeregu z tymi, którzy robią z tragedii cyrk?

    OdpowiedzUsuń
  17. Silanno, szacunek dla cudzych poglądów mam, pod warunkiem, że ten ktoś nie przekręca moich słów, by udowodnić, że jest biedną ofiarą mojej podłości.

    pkela
    Sama się tam stawiasz, obrażając się o coś, co nie dotyczy Ciebie, o ile Twój gest symbolizujący żałobę był szczery.
    Pytałaś, więc odpowiedziałam. Więcej pisać nie będę, bo widzę, że to rzucanie grochem o ścianę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja też już nie będę rzucać tym grochem.. to bezcelowe...

    OdpowiedzUsuń
  19. Minimysz, wiadomy post potępiał w czambuł osoby okazujące żałobę i przypisywał im bezmyślność, nieszlachetność intencji i teatralność na pokaz. Czynił z nich bezmyślną gawiedź. A kto dał autorce wszechwiedzę o intencjach i odczuciach innych. Kto dał jej prawo do oceny?
    Minimysz, twoje wypowiedzi są nietaktowne i godzą w uczucia ludzi. Tym razem nie oceniam ich a przedstawiam konsekwencje.
    Więcej taktu, więcej dojrzałości, więcej spokoju.
    Mniej podziałów, stereotypów i innych ułatwień mentalnych - bo nie wierzę, że tylko poddajesz się bezmyślnie owczemu pędowi krytykanctwa osób przeżywających żałobę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pkelo, przykro mi, że tak zrozumiałaś mój post. Wydaje mi się, że od razu zaznaczyłam, w pierwszej swojej tam wypowiedzi, że przyjęłam postawę "życie toczy się dalej". I nasze, i kraju. To właśnie napisałam u siebie na blogu.

    Słowo "histeria" nie dotyczyło czarnych znaczków, tylko tego co się działo na forach: "A co teraz będzie? A może to zamach? A może to początek wojny? A może ...?". To, moim zdaniem, było histerią, i nie wstydzę się tego rzeczownika w tym kontekście powtórzyć.

    A że czułam się jak odludek? Po komentarzu Doty poprawiłam się, że właśnie się nie czuję, co mnie samą dziwi.

    Tak że polecam przeczytanie, Pkelo, Twojego własnego tytułu do notki. Nie napisałam w żadnym miejscu: "Tak, Aniu, uważam to za żenadę i dziecinadę". Nie napisałam: "Podpisuję się pod postem Anek". Nie napisałam: "Masz rację". Napisałam w odniesieniu do akapitu o zachowaniu normalności i o spokojnym podejściu do sprawy, czyli właściwie do akapitu, który u Anek był na końcu, cytował inną dziewczynę. W żadnym miejscu nie poparłam słów, że osoby uzewnętrzniające żałobę są "żałosne".

    OdpowiedzUsuń