U mnie jeszcze świątecznie, a to za sprawą naszej niezawodnej poczty.
Niezawodnej, bo zawsze można liczyć na nieterminowość dostarczania przesyłek.
Dzisiaj dostałam śliczną, prawdziwie wielkanocną kartkę od Kini.
Kartę radosną, pięknie, starannie wykonaną - ale to nie nowina, bo wszystkie robótki Kini to cudeńka najwyższego lotu.
Kiniu - bardzo Ci dziękuję, jeszcze mogę mieć trochę tej magii świąt, o której wspomniała Madzia w komentarzach.
Tym bardziej, że w dawnej Polsce świętowano prawie cały następny tydzień - to co szkodzi poczuć klimat dawnych wieków.
A jedzenia świątecznego jeszcze trochę mamy.
Przy okazji nawiązując do informacji, które dzisiaj można było usłyszeć w radio i telewizji:
ja nigdy nie wyrzucam jedzenia nadającego się jeszcze do spożycia.
Staram się nie kupować zbyt dużych zapasów, a jedyne (dość rzadkie) przypadki, kiedy coś jestem zmuszona wyrzucić to zepsucie się jedzenia.
Na to niestety nie mamy dużego wpływu, bo kupując produkty niby świeże, nigdy nie wiemy, jak szybko się zepsują.
A na zdjęciu fragment mojego Śniadania Wielkanocnego.
Kartka wspaniała,a ten stół doprowadza do tego,ze ide do kuchni poszperac za czyms dobrym.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKartka przepiękna! Czasem opóźnienia naszej kochanej PP wychodzą jednak na dobre :-)
OdpowiedzUsuńJa też nie wyrzucam jedzenia - co się nadaje do zamrożenia - mrożę, z resztek mięsa i wędlin robię zapiekankę. I już! Chyba by mi się ręka zwichnęła, gdybym miała wywalić jedzenie!!
Poza tym - mam psa z charakterem odkurzacza ;-)
Cudny ten wzór, wygląda na bardzo pracochłonny, ale jaki efekt daje!
OdpowiedzUsuńA co do jedzenia, to wychowano mnie tak samo. Nie mogę zdzierżyć marnotrawstwa/.