sobota, 13 marca 2010

Nasz zlot gwiaździsty

Gwiaździsty podwójnie - po pierwsze z różnych stron dojechałyśmy do Warszawy na zbiórkę, a po drugie - bo to my same gwiazdy niewątpliwie.
Kolejne spotkanie naszego własnego forum, które odbyło się w stolicy 6.03.2010 r..
Zaczęłam tego posta pisać w Dzień Kobiet, ale w dokończeniu przeszkodziły mi inne sprawy życiowe.
Te minione kilka dni wcale nie zatarły wrażeń z naszego spotkania.
Prawie codziennie spotykamy się w sieci, ale nic nie zastąpi bezpośredniej pogawędki we własnym gronie.
Takie osobiste spotkanie to był najlepszy prezent z okazji Dnia Kobiet.
Najważniejszy dla mnie jest zawsze bezpośredni kontakt, sama atmosfera spotkania.
Pisząc na forum nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko wyrazić
na piśmie.
Tak się złożyło, że nie mam w rodzinie, ani wśród koleżanek i znajomych żadnych zaprzyjaźnionych robótkom
aniaczek (zresztą nie szukam ich specjalnie).
Kiedy my się spotkałyśmy miałyśmy o czym rozmawiać - jedyne, czego było za mało to czasu , tak szybko go zabrakło.
To jest ważne, jeśli mamy takie grono osób "nadających na tych samych falach", o podobnych zainteresowaniach, o zbliżonych poglądach.
Dla mnie nie ma wartości znajomość z kimś, kto nie jest "bratnią duszą" , nie należy do "ludzi znających Józefa"
To zapożyczenie z Ani z Zielonego Wzgórza, które najlepiej oddaje wzajemny stosunek zaprzyjaźnionych osób.

Poprzednie nasze spotkanie w prawie pełnym składzie odbyło się w październiku ubiegłego roku w Łodzi, przy okazji wystawy DMC.
Wtedy większość czasu zabrała nam wystawa.
Teraz już zaplanowałyśmy inaczej - posiedzenie w miłej herbaciarni i tematy robótkowe.
Moja dokumentacja fotograficzna jest skromniutka, bo tak byłam zajęta, że ledwo pstryknęłam kilka fotek.
Byłą więc wymiana informacji technicznych i wzajemne pokazy szkoleniowe:
jak pokonać szydełkiem bąbelkową włóczkę, jak przekładać na drutach oczka warkoczowe bez użycia dodatkowych drutów, jak posługiwać się czółenkiem frywolitkowym itd

Chwalenie się pracami tzw. "w toku"

tu z wrażenia zrobiłam fotkę hafciku na lnie do góry nogami

Przyjechałam na spotkanie z jedną torbą, a wróciłam z dwiema.
Każda została obdarowana przeróżnymi wspaniałymi niespodziankami - na zdjęciu część zgromadzona razem


Wśród niespodzianek prześliczne moje frywolitkowe zakładki - już moje, bo je właśnie dostałam

Już dawno zaplanowałyśmy zabawę na Dzień Kobiet - unikam słowa "wymianka", bo jakoś mi nie za bardzo pasuje.
Przygotowałyśmy kobiecą niespodziankę dla wylosowanej osoby.
Niespodziankę wykonaną własnoręcznie, bo taka jest zawsze najmilsza, gdy ją dostajemy.
A ponieważ udało nam się skrzyknąć tuż przed Dniem Kobiet postanowiłyśmy przywieźć upominki ze sobą, a nie powierzać jej poczcie, o której tyle złego się słyszy dokoła.

Ja otrzymałam niespodziankę od Kini - naszej arcymistrzyni nie tylko igiełki ... no i tu zachowałam się jak nastolatka.
Po otwarciu pudełeczka dosłownie mnie zatkało, zaczęłam wykrzykiwać ochy i achy i inne słowa zachwytu.
Dotąd widziałam takie cuda na zdjęciach w sieci, ale nigdy nie myślałam, że będę miała takie na własność.
I dodatkowy aspekt, że ktoś je zrobi specjalnie dla mnie.
Wstawiam tu zdjęcia z bloga samej twórczyni (nie pytałam o zgodę, ale chyba mi wybaczy).
W osobnym poście zrobię dokumentację detali tego wspaniałego drobiazgu, wykonanego starannie, perfekcyjnie, z dbałością o szczegóły.
Nie da się opisać słowami, jaka to śliczna i misterna robota.
Tym bardziej ją doceniam, bo sama krzyżykując wiem, ile się trzeba napracować dla osiągnięcia takiego efektu.
Kiniu - jeszcze raz Ci dziękuję ...

Moja niespodzianka to skromny komplecik wiosenny: mitenki i woreczek, zrobiony na drutach.
Poniżej na zdjęciu prezentowany przez nową właścicielkę.
Mam cichą nadzieję, że może się przyda...

Kilka godzin minęło i trzeba było zbierać się do odjazdu.
Jeszcze krótki przejazd metrem, spacer do Kopalni koralików i trzeba się było żegnać... do następnego spotkania...

Ten post jest chyba najdłuższy jak dotąd na blogu, a to tylko garść wrażeń...

9 komentarzy:

  1. Spotkanie było?? W Warszawie?? NO ładne kwiatki... Ja nic nie wiedziałam :-((
    Dostałaś przepiękne upominki!
    Ten fotelik z parasolką rozczulił mnie kompletnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż miło poczytać o takich wrażeniach! U mnie też jakoś niewiele osób robótkami się zajmuje, dobrze, że brata szkolę, to przy okazji razem coś podłubiemy. Ale takie spotkanie samych miłośniczek to musi być coś wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale siębawiłyście. Wspaniałe prezenty dostałyście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę - takie spotkania robótkomaniaczek tak samo zakręconych to wspaniałe chwile.
    Najgorsza jest logistyka -dogranie terminu, dojazd z różnych stron Polski w umówione miejsce w terminie, a do tego jeszcze pokonanie przeszkód typu choroby dzieci, własne lub innych członków najbliższej rodziny...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak dlugo czekalam na ten wpis.
    Ja nic nie pisałam, bo ...nie umiem ladnie pisać, a czytając Twój post znowu poczulam się jak na spotkaniu :)
    A mitenki sa poprostu obłędne i ten kolorek, poprostu rewelacja, myślę, że właścicielce napewno się przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiniu - starałam się jakoś napisać treściwie, bo inaczej powstałaby tu powieść-rzeka w odcinkach, dotycząca głównie moich wrażeń i emocji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo miłych garsć wrażeń. Świetna zabawa. A jakie piękne wymiankowe gadżety.

    OdpowiedzUsuń
  8. A jak jak Ata powtarzam: ładne kwiatki! I my nie wiedziałyśmy .... Cieszę się Waszym szczęściem ze spotkania - wrażenia na pewno niezapomniane :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrażenia są nadal żywe, a takie spotkania mocno wzbogacają życie (nie tylko robótkowe).

    OdpowiedzUsuń