Już na kilku znajomych blogach, które regularnie odwiedzam, widnieją znaczki z takim napisem "Wyróżnienia są miłe, ale ... Nie, DZIĘKUJĘ"
Ja znalazłam jako pierwszy blog Aty, która (choć wyjaśnia, że nie jest inicjatorką akcji) bardzo trafnie wyjaśnia swoje rozumienie problemu.
A ponieważ moje jest takie samo wklejam linka do bloga Aty, która powiedziała to co najważniejsze.
Pozwolę sobie jeszcze wykorzystać własny komentarz w temacie .
To co Ata opisała w swoim poście dopada pewnie każdą z nas (prędzej czy później).
I to właśnie w ten sam sposób - po kolei od radości z pierwszego wyróżnienia aż do zakłopotania, że znowu trzeba dokonać jakiegoś wyboru.
W ogóle cały problem jest bardzo delikatnej materii.
To nie jest z naszej strony oznaka lekceważenia czyjegoś gestu.
Fakt, że dostaniemy od kogoś wyróżnienia jest bardzo miły, to na początku wielkie zaskoczenie, radość, że ktoś nas docenił.
Dopiero później pojawia się problem komu przekazać to wyróżnienie.
A ostatnio na polskich blogach rozlała się fala wyróżnień, przyznawanych dosłownie "na pęczki".
I w ten sposób czyjś świetny pomysł spowszedniał, straciła na znaczeniu i wypaczyła się jego idea.
O ile większą wartość miałoby takie wyróżnienie, gdyby zasady jego przyznawania były nieco inne.
Po prostu wyżej zawieszona poprzeczka.
Choć pewnie problem nie tylko dotyczy polskich blogów, skoro takie znaczki są dostępne w wersji angielskiej na cudzoziemskim blogu - tutaj
Natomiast sprawa komentarzy na polskich blogach to inny problem.
Mamy świadomość, że codziennie czyta nasz blog wiele osób, a pozostawia ślad (w postaci komentarzy) nieliczna garstka.
Problem komentarzy, a raczej ich braku też chyba obchodzi większość blogujących.
Mamy zainstalowane u siebie te liczniki - głównie po to, żeby mieć jakieś rozeznanie, ile osób nas odwiedza.
Widzimy, że licznik bije, a tu z komentarzami lichutko.
Oczywiście nie pragniemy u siebie masowych wpisów o niczym, ale takie milczące audytorium może u kogoś wywołać blogową depresję.
Mamy świadomość, że ludzie czytają, ale skoro nie odzywają się , to pewnie blog nieciekawy itd itd...
"Piszmy komentarze" - rzucam nowe hasło na przyszłość, bo chyba właśnie komentarze są w polskiej blogosferze mało doceniane.
A to najważniejsza nić łącząca autora bloga z jego czytelnikami...
ustosunkuję się do ostatniej części:-)Piszmy, piszmy... "będąc młodą blogerką" z wypiekami na twarzy czekam na każdy komentarz na blogu:-) z drugiej strony jeszcze dość rzadko zostawiam po sobie ślad na innych blogach, choć pracuje nad sobą;-)
OdpowiedzUsuńPopieram i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkomentarze są dla mnie o wiiiieeele ważniejsze niz wszelkie wyróznienia, szczególnie jesli w konstruktuwny sposób i odrobiną żartu komentują to co zrobiłam i npisałam.
OdpowiedzUsuńtrafiłam tu dziś i to całkiem przypadkiem, az wstyd się przyznać, ale na pweno zajrzę nie rza jeszcze
pozdrawiam Gosia
Dziękuję Ci za poparcie mnie w tej "krucjacie", którą niechcący tak upowszechniłam w blogowym świecie :-)
OdpowiedzUsuńOd dość dawna szykowałam się do podobnego wpisu, ale zabrakło mi - czasu. Chodzi mi o część dotyczącą wyróżnień.
OdpowiedzUsuńCo do komentarzy - blogi, które odwiedzam, zawsze mogą na moje komentarze liczyć. Skoro znajduję czas, by coś obejrzeć i przeczytać, nie sprawia mi problemu pochwała, krótka refleksja czy choćby miły uśmiech.
Natomiast coraz więcej widzę ostatnio apeli o "zostawcie ślad swojej obecności" - rozumiem tę potrzebę, ale przykre jest to, że widuję ten apel również u osób, które nie uznają za stosowne nawet odwzajemnić się komentarzem choćby raz na miesiąc. Komentuję nadal, bo uważam, że jak wpadam w odwiedziny, to nie powinnam gospodarzy zostawiać bez słowa, ale kiedyś się zdenerwuję i powiem parę słów prawdy.
O, i tak jak pisze pierwsza komentująca - to jest strasznie częste. "Dziękuję za komentarze, są dla mnie strasznie ważne, wybaczcie że ja u was nie komentuję, ale nie mam czasu, chociaż pracuję nad sobą". No wiecie co? Nieładnie. Skoro taka osoba czuje, jak ważne są komentarze dla prowadzącego blog (a ta potrzeba nie maleje z upływem czasu, powiem więcej, te wypieki na twarzy są coraz bardziej ogniste), to tym bardziej powinna przemóc swoją jakąś niemoc? niechęć? i chociaż podziękować za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńWitajcie w kolejnej dyskusji...
OdpowiedzUsuńJa miewam taką okresową niemoc w pisaniu i rzeczywiście tak bywa, że odwiedzając znajome blogi nic nie napiszę (nawet przez dłuższy czas).
To jest w jakiś sposób niezależne ode mnie - mam po prosu nagle pustkę w głowie, a nie będę pisać byle czego, żeby tylko "zaliczyć" komentarz.
Zawsze miałam łatwość pisania i nie jest to dla mnie problemem .
Natomiast kłopot z formułowaniem myśli, który czasem mnie dopada to ewidentnie pozostałość zdrowotna.
Tak więc zawsze, kiedy jestem w dobrej formie, pozostawiam ślad po lekturze danego wpisu.
Jeśli go nie ma to znaczy, że odbywam kolejną milczącą wędrówkę po blogach.
To tyle mojego osobistego wyjaśnienia.
Jednak inną sprawą jest nagminne czytanie i stałe milczenie.
To jest właśnie mało przyjemne dla nas - piszemy bloga, wiemy, że ileś osób go codziennie czyta, a komentarze pozostawia stała grupka miłych znajomych.
A reszta?
Reszta jest milczeniem.
I nie chodzi tu o to, żebyśmy sobie tylko słodziły, pisały milutkie komentarze, bez śladu konstruktywnej krytyki, tworząc kolejne KWA.
Prawdziwa, dobra dyskusja to również odmienność poglądów, różnica zdań, nawet spieranie się i obrona swojego zdania.
Oczywiście na niekulturalne, złośliwe, chamskie czy obraźliwe wpisy nie ma tu miejsca.
No właśnie. Mnie też rozśmieszają tego typu stwierdzenia - wy piszcie bezwzględnie, a ja to jak mi się będzie chciało, albo jak mi odwagi wystarczy.
OdpowiedzUsuńGdzieś na którymś blogu przeczytałam rozbrajająco szczere wyznanie - nie piszę komentarzy, bo wy się dobrze znacie a ja jestem nowa/obca i na pewno mnie zignorujecie...
No ręce opadają!
Nawet nie chce się tłumaczyć, że KAŻDA z nas była kiedyś nowa.
Oczywiście, że nie chodzi o to, żeby się po pleckach poklepywać i w każdym odwiedzanym miejscu wpisywać "Ślicznie!". Wydaje mi się, że z szacunku dla piszącego, jeśli się ma napisać coś na siłę, to lepiej wcale. Tylko właśnie, skąd piszący ma wiedzieć, kto jego blog odwiedza, jeżeli nie piszą?
OdpowiedzUsuńI nie mówię, Pkelo-Frezjo, o przejściowych problemach, bo ja też przecież nie zawsze mam czas we wszystko się wgłębić, więc jestem ostatnią osobą, która by stawiała sprawę "Albo komentujecie, albo nie chcę was tu". Ale mówię o osobach, które nagminnie proszą o komentarze, a same przykładu nie dają żadnego. Chyba że negatywny.
A tak na marginesie, to z czytania kilku blogów zrezygnowałam, kiedy się zorientowałam, że szacunek dla czytającego też gdzieniegdzie poległ. Jeżeli ktoś nie używa ŻADNYCH znaków przestankowych, pisze z rażącymi błędami ortograficznymi (przy czym nie usprawiedliwia go na przykład obce pochodzenie), jeśli wyrazy sklejają się, a autorowi to nie przeszkadza - cóż, po jakimś czasie to zbyt męczy.
I niestety odnoszę wrażenie, że wiele osób zrezygnowało z czytania i komentowania mojego bloga też z powodu zmęczenia - może piszę nudno, może zbyt zawile, może zbyt długo? Tylko jak mam się poprawić, skoro czytam niemal wyłącznie komplementy?
Pozdrawiam Cię serdecznie, tu lubię wpadać niezależnie od pory roku i nastroju!
Ata - otóż to ...
OdpowiedzUsuńMadziu - tu też Cię popieram, bo cierpię wręcz fizycznie widząc teksty pisane bez polskich znaków, z błędami ortograficznymi, literówkami, bez znaków przestankowych.
Nienawidzę niechlujstwa i lenistwa językowego, co podkreślam przy każdej okazji.
Oczywiście mnie też się zdarzają błędy, chociaż sprawdzam zawsze posty przed publikacją.
Jednak wymówka typu "mieszkam za granicą i nie mam dostępu do polskiej klawiatury" jakoś mnie nie przekonuje. Chyba dla chcącego ...itd
Na Twoim blogu czytam każdy nowy wpis i wcale nie uważam, że masz się poprawiać, skracać teksty lub stawać się bardziej zabawowa. A kogo masz zabawiać? I z jakiej racji?
Piszesz w swoim stylu, tak jak Tobie to odpowiada najbardziej.
Nie wyobrażam sobie, żebyś musiała dostosowywać bloga do gustów czytelników.
To tak jakbyś urządzała mieszkanie martwiąc się, czy zostanie zaakceptowane przez znanych i nieznanych gości.
A jeśli ktoś rezygnuje z odwiedzania Twojego bloga to i tak tego nie zmienisz i nie ma potrzeby takich gości zatrzymywać na siłę.
Wpadaj do mnie nadal - zaproszenie stale obowiązuje,a ja u Ciebie będę pukać.
Pozdrawiam Was serdecznie - zaglądajcie...
Bardzo mądre słowa i trafne porównanie z urządzaniem mieszkania. Gdzie mam być sobą, jak nie u siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie chcę marudzić, ale mój "główny" blog dostał tylko jedno wyróżnienie, a tak się "starałam", za to przez trzy lata miałam ponad 100 tys wejść. Za to komentarzy... człowiek pisze, a ludzie - mam wrażenie - ignorują. Przykro.
OdpowiedzUsuńAgato - wcale nie marudzisz, piszesz to co myślisz.
OdpowiedzUsuńJa mam co jakiś czas momenty, kiedy odczuwam swoją "nicość" w sieci.
To zawsze jest związane z brakiem komentarzy.
Właśnie to, o czym napisałaś - człowiek się stara, poświęca dużo czasu na pisanie bloga, licznik bije, a komentarzy jak na lekarstwo.
Ten brak komentarzy, szczególnie w porównaniu z dużą ilością wejść, ja osobiście odbieram jako pewną (być może nawet nieuświadomioną) formą lekceważenia.
Ja to szczególnie odczuwam na blogu kulinarnym, kiedy widzę ilość wejść na bloga i nieliczne komentarze od znanych blogerów.
Wtedy mam ochotę rzucić blogowanie i nic nie pisać - jednak z drugiej strony nasuwa się pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: "dla kogo ten blog?".
Czy piszemy dla własnej przyjemności, czy na pokaz, czy staramy się przypodobać czytelnikom, zaspokoić ich oczekiwania?
Jak widać z praktyki lepiej nie oczekiwać zbyt wiele...
witam.
OdpowiedzUsuńDzieki komentarzom chyba bardziej się poznajemy prawda?
Dziękuję poprzedniczkom za wypowiedzi które w znacznym stopniu pomogły mi coś zrozumieć w świecie blogowania.
Od siebie dodam ,że jak ja pisze to zazwyczaj gdy coś mnie natchnie refleksja ,zauroczenie czyjejś pracy i nie znaczy to że gdy nie skomentuje to się nie podoba,często mam tak ,że włączam okienko komentowania i za chwile coś wychodzi ,że syn czegoś potrzebuje ,albo tez jest tak ,że nagle nie umiem nic napisać i myślę ,że to co miałam na myśli traci sens by opublikować ,ale pomogłyście mi zrozumieć ,że to jest ważne dla każdej poświęcającej tu czas.Z drugiej strony jest jeszcze problem prędkości netu ,przerywania połączenia ,co mnie bardzo denerwuje ,dlatego uważam ,że nie należy osądzać i tak samo początkowo miałam takie odczucie ,że aaa jestem nowa i ktoś pomyśli co ona mi tu wypisuje ,pochlebia sobie itd.,ale szybko zauważyłam ,że są w tym świecie życzliwe i kulturalne osoby potrafiące się grzecznie zachować.
Mój blog jest w powijakach i zamierzam rozwinąć się i zintegrować z wszystkimi ,bym czuła sens pisania ,bo tak jak Pkela pisze to "ja" mam znależć i mieć satysfakcje i cel pisania w blogu .
Dziękuje tym razem to chyba mój najdłuższy komentarz :):):)
super watek . chyba tez wkleje sobie taki znaczek , jak juz sie bliżej zapoznam z bloggerem. Mnie te wyróżnienia zaczęły wręcz denerwować ,zaczełam traktowac je jak niehciany łańcuszek , który zajmowal mi czas ( trzeba było kogos wyrównic , zrobić mu wpisna blogu ...) to jeszcze niz nie wnosiło i nic nie znavzyło dla wielu. Swietna akcja . A komentzre - wiadomo - każdy lubi :)
OdpowiedzUsuń