Jeszcze zima kalendarzowa, nie mówiąc o tej za oknem (śnieżyce, zawieje, zamiecie), więc temat choinkowy jakoś się mieści.
We wtorek, oglądając jak skacze Małysz w Kuopio, wzięłam się "na ambit" i postanowiłam zakończyć sprawę.
Od poprzedniego dłubania minął na pewno ponad miesiąc - to było jeszcze przed początkiem Olimpiady (w czasie zimowych igrzysk robiłam tylko na drutach).
Przerwałam robótkę, bo było to już bardzo późno w nocy, po dość dużym fragmencie końcowym.
Wyciągnęłam więc całe oprzyrządowanie, zakurzony już lekko schemacik (prawie cały zakreślony) i przystąpiłam do finiszu choinki.
Taki długi wstęp, a do zrobienia pozostało.... dokładnie (przeliczone) 15 krzyżyków na samym czubku choineczki..
Śmiech na sali - wiem, ale ta końcówka wymagało ode mnie większego samozaparcia niż wcześniejsza praca.
Pisałam już o tym, jak mój organizm bronił się przed tą mordęgą.
A tak prezentuje się wyprasowana choinka
I nawet lewa strona nie jest chyba tym razem najgorsza?
Teraz choinka zostanie pięknie zapakowana i poczeka do następnych świąt Bożego Narodzenia.
Nie wiem, jak zostanie ostatecznie wykończona.
Mam nawet kupione specjalnie do niej kryształki, ale pozostawię sobie przyjemność tworzenia przed świętami.
A może to będzie tylko biała ramka?
Albo powstanie kolejna makatka...
Ten haft to jak na razie będzie moja jedyna przygoda z ciemną kanwą.
Bardzo się z nią namęczyłam i nie wiem, czy jeszcze kiedyś się zdecyduję na tę nierówną walkę z materią.
Efekt piorunujaco piekny, ale ja bym sie nie odwazyla haftowac na ciemnym tle, moje oczy i tak juz ledwo widza...
OdpowiedzUsuńwyobrazam sobie ile sie napracowalas, gratuluje i podziwiam :)
Piękna Ci wyszła! Może nie czekaj z tymi kryształkami, bo przed świętami pewnie nie będzie czasu, a może i chęci ;-)
OdpowiedzUsuńPiękna choinka! Ja też nie ukończyłam zimowych haftów, ale koniecznie chcę je zrobić w najbliższym czasie! Będę czekać na Twoją choinkę z kryształkami!
OdpowiedzUsuńWspaniała wyszła ta choinka!
OdpowiedzUsuńPodziwiam za poświęcenie - szczególnie oczu! Ale wyszła cudownie!
Wielkie brawa!!!!
Przepiękna, aile w niej ciepła domowego ogniska.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały - jestem dumna jak paw, bo rzeczywiście ta robótka mi się udała - że tak powiem nieskromnie.
OdpowiedzUsuńNie potrafię zrobić zdjęcia, które oddałoby jej wygląd zbliżony do prawdziwego.
Namordowałam się, ale było warto.
A drugi etap - wykończenie dopiero w grudniu, ale już Was zapraszam...
Teraz już nie ma odpowiedniej atmosfery, bo zaraz inne święta.
Nie widziałam tego wpisu, gapa ze mnie! A tak przecież czekałam na końcowy obraz. Ależ efekt niesamowity, a jakie staranne wykonanie! Możesz być z siebie dumna, osiągnęłaś wspaniały rezultat!
OdpowiedzUsuńTak, jestem dumna - tylko żeby jeszcze zdjęcie się jakieś lepsze udało.
OdpowiedzUsuńNiestety, robiłam je w zimowej, pochmurnej aurze - dni były bez słońca, więc miałam do wyboru: albo takie, albo czekać z pokazywaniem do wiosny.