wtorek, 31 grudnia 2024

Dodatkowa przyjemność przedświąteczna

Wychowałam się na papierowych ozdobach na choinkę - pawie oczka, baniaste koszyki, a przede wszystkim łańcuchy z kolorowego papieru. Grudzień to był czas klejenia ozdób... jedyne kupowane w sklepie to były bombki i "anielskie włosy".

Uwielbiam robić gwiazdki z papierowych paseczków. Nauczyłam się tego w szkole podstawowej i przez -dziesiąt lat zrobiłam ich sporo. Kiedyś były dostępne tylko białe paski, ale dawne papiernie już nie istnieją, więc powstał problem z ich  zdobyciem. Kilka lat temu trafiłam (zupełnie nie pamiętam w jakim sklepie), na paski srebrne i kolorowe (czerwone, ciemnoniebieskie i zielone). W praktyce okazały się węższe, ale mówi się trudno.

Problem w tym, że te gwiazdki oraz większość haftowanych obrazków i ozdób choinkowych mojej roboty oraz kolorowe paski schowałam w ubiegłym roku tak dobrze, że do dziś się nie znalazły. Wydaje się, że nie tak łatwo jest zgubić coś w małym mieszkaniu... mnie się udało!!!

Jedyna więc przyjemność w tej sytuacji to powrót do ulubionej czynności przedświątecznej, czyli robienia  gwiazdek. Przy okazji wygrzebałam z zapasów zabytkowe programy do równie zabytkowego komputera z końca lat 70-tych - MERA 400. Kiedyś też robiłam z nich duże gwiazdki (to te różowe z dziurkami). 

Do zdjęcia wybrałam tylko kilka (jeszcze bez nitek do wieszania na choinkę)

Gwiazdki dodaję do zabawy u Splocika Małe Dekoracje 2024 

 

sobota, 30 listopada 2024

Mała dekoracja z zapasów

Ta mała dekoracja ma swoją historię, bo jej elementy powstały już dawno.

W trakcie przedświątecznych (już czy dopiero?) porządków znalazłam deseczkę, którą dostałam od mojej córki na Dzień Matki. Deseczka ma około 30 lat, obie już nie pamiętamy kiedy została zrobiona. Prawdopodobnie w siódmej lub ósmej klasie szkoły podstawowej, na zajęciach praktyczno-technicznych. Jak widać było to wypalanie w drewnie. Przeleżała swoje w szufladzie i teraz przyszedł czas wyjścia na świat. To jedna z najmilszych pamiątek z dzieciństwa mojego dziecka - jak każdy prezent samodzielnie wykonany.

Hafcik przykleiłam z drugiej strony... deseczkę powieszę na sznurku, w każdej chwili będzie można ją odwrócić i przeczytać napis. Mam kilka innych pasujących wymiarami hafcików, ale ten wydał mi się najbardziej odpowiedni.

Haft powstał w ramach zabawy u Splocika w 2019 roku. Wtedy umieściłam go w ramce i jakiś czas wisiał w kuchni.

Teraz znajdzie  się w starej kuchni mojego rodzinnego domu.

Tym skromnym dodatkiem dołączam po raz pierwszy (lepiej późno niż wcale!) do zabawy Małe Dekoracje 2024

piątek, 18 października 2024

To nie jest klimat dla starych ludzi

Trochę wody dla ochłody

Minione (na szczęście!!!) lato ledwo przetrwałam... właściwie to była przerwa w życiorysie...

Wiem, że tak było w całej Polsce i Europie, ale są ludzie którzy lepiej znoszą takie warunki - niektórzy wręcz nawet je lubią. I nie zrozumieją innych, dosłownie wykończonych upałem. 

Takie ekstremalne upały pozbawiają mnie siły i wszelkiej chęci do życia, pogarszając jeszcze dolegliwości towarzyszących mi na stałe chorób. Tak źle czuję się co roku, ale to lato jest najgorsze w moim życiu - to prawdziwa masakra. Nie mam na to zupełnie wpływu i tylko mogę całkowicie ograniczyć przebywanie na tzw. świeżym powietrzu i chłodzić się w domu wentylatorem. W niektóre dni nie da się nawet wytrzymać w ogrodzie, chociaż mam podwójny cień - jednocześnie od ściany domu sąsiada i pod parasolem.

Nigdy nie lubiłam smażenia się na słońcu, nawet na plaży chroniłam się pod parasolem. W ogrodzie zawsze wybierałam cień. W pewnym momencie stary termometr ogrodowy odmówił współpracy, więc zanim kupiłam nowy mierzyłam ściennym termometrem z dawnych czasów -  było 36 C w cieniu!!!

A coraz bardziej nagrzewające się mury nie pozwalały na odpoczynek w nocy.

Oczywiście deszczu jak na lekarstwo. Łódź zawsze była zagłębiem suszy - wszędzie deszcz tylko nie u nas. Po raz pierwszy nawet trawa nie wytrzymała i w najbardziej nasłonecznionych miejscach zamieniła się w wyłysiałe placki. Jedynie w zacienionych murami miejscach uratowało się trochę zieleni.

Zrobiłam trochę zdjęć, ale nadal siedzą w aparacie. Coś na pewno wybiorę do pokazania i opisania, ale dopiero zaczynam wracać do żywych.

I  już się martwię co będzie w przyszłym roku???

wtorek, 4 czerwca 2024

Fotograficznie

Bardzo żałuję, że fotograficzne zabawy blogowe - na blogach robótkowych (o forach nawet nie ma co wspominać) to już przeszłość. Myślę o znajomych blogach, bo przecież nie znam całego internetu.

Szkoda, że ten rodzaj zabawy u nas nie przetrwał, przecież udział w takiej zabawie nie wymaga wiele czasu. Uruchamia za to naszą wyobraźnię, kreatywność, twórcze spojrzenie na świat.

Na pewno główną przyczyną "zanikania" blogów są przenosiny wielu osób w inne miejsca.

Ja tu pozostaję, ale chociaż długo opierałam się przed fb to również tam się znalazłam - z jednego powodu: możliwości oglądania archiwalnych zdjęć mojego rodzinnego miasta. To była jedyna furtka do grupy, która w krótkim czasie powiększyła błyskawicznie (co jest zasługą adminów czuwających nad porządkiem). Przy okazji trafiam na inne ciekawe strony, ale pozostaję głównie czytelnikiem. Moja aktywność na własnej stronie jest zerowa - nadal przeszkadza mi graficzny tłok na fb, uciekanie postów - chcesz coś przeczytać później: NATYCHMIAST zapisz link u siebie. W przeciwnym razie bardzo szybko gdzieś ucieknie, zginie w zalewie kolejnych nowości.

Nieoczekiwanie dostałam zaproszenie do jednej z wielu grup fotograficznych. Wcześniej nie myślałam o dołączeniu do którejkolwiek, bo poziom niektórych jest żenująco niski.

Jednak okazało się, że to grupa z ambicjami, więc zostałam. I tu dochodzę do sedna sprawy. Oprócz  możliwości codziennego wstawienia zdjęcia są także weekendowe konkursy/zabawy/wyzwania na określony temat. W kilku brałam udział, ale przyznaję, że z każdym kolejnym tematem mam coraz większe opory. Poziom artystyczny zgłaszanych zdjęć jest w niektórych przypadkach za wysoki dla mnie - wpadam w kompleksy. Kreatywność w realizacji tematu zaskakuje i wywołuje refleksję typu "czemu ja na to nie wpadłam!".

Inna sprawa to jakość sprzętu fotograficznego i umiejętność korzystania z programów do obróbki zdjęć - u mnie minimalna.

Jedyne co mi przeszkadza to brak podpisów autorów na zdjęciach. Wiem, że są różne zdania na ten temat (m.in. że podpis zaburza odbiór), ale ja tak nie uważam.

Temat z ostatniego konkursu: Wnętrze.

Wstawiłam to zdjęcie

ale dzisiaj wybrałabym inne


Co jakiś czas dorzucę zdjęcia z poprzednich tematów.

Lubię fotografować, choć nadal bardzo amatorsko, ale nie pcham się "na salony", a u siebie mam zapis na pamiątkę.

Pozdrawiam zaglądających - odezwijcie się czasami :)

piątek, 31 maja 2024

Rękodzieło i przysłowia albo... - maj 2024

 


Bardzo lubię wyobrażać sobie jakieś historie do powstających haftowanych obrazków. Tym razem było to szczególnie przyjemne, bo obrazek należy do mojej ulubionej morskiej tematyki. Dopisałam sielankowy żywot młodego człowieka na tak wymagającej posadzie.

Wykorzystałam wzór z włoskiej gazetki, którą przywiozła mi z wycieczki moja przyjaciółka. Już powstało z niej kilka hafcików (to wyjątkowo udany zakup).
 

W majowej zabawie Splocik przedstawiła takie propozycje:

1. Przysłowie
Ręka pracuje, głowa rozkazuje. 

2.Cytat  
"Podstawowe składniki kreatywności są dokładnie takie same dla wszystkich: odwaga, czary, pozwolenie, wytrwałość, ufność - a te elementy są dostępne dla wszystkich. To wcale nie oznacza, że twórcze życie zawsze jest łatwe, oznacza natomiast, że twórcze życie jest możliwe." - Elizabeth Gilbert
 
Wybrałam przysłowie, a ilustracją do niego może być ten właśnie hafcik.
Oczywiście możliwości interpretacji  jest wiele - ja postawiłam na taką, która podkreśla znaczenie właściwie wykonanej pracy dla ludzkiego życia. 
Wcześniej o tym nie pomyślałam, ale w trakcie pisania posta przyszło oczywiste literackie skojarzenie - "Latarnik" ...  opowiadanie Henryka Sienkiewicza.
I to chyba wystarczy... nie ma potrzeby szerszego tłumaczenia.
 
Hafcik w ramce pozuje na moim starym pianinie, oparty o model żaglowca, który wykonał wiele lat temu mój Dziadek.
 
Na koniec jeszcze uwagi techniczne. 
Niestety w trakcie prania (oczywiście ręcznego, w odpowiedniej temperaturze wody) w dwóch miejsca mulina puściła kolory (czerwony i najciemniejszy niebieski). Nie udało się całkowicie usunąć tych zacieków. To mulina naszego polskiego producenta, nie żadna chińszczyzna, a jednak coś poszło nie tak.
Do tego jeszcze problem z passe-partout. Widoczne na zdjęciu dwa ciemne maziaje to resztka firmowego podpisu producenta, która pozostała po wycięciu ramki. Niewiele pomaga odwrócenie papieru, ponieważ nadal są widoczne (prześwitują) i jeszcze traci się linie ramki. I tak źle i tak niedobrze...  
 

 

środa, 24 kwietnia 2024

Pośpiech złym doradcą

 


Zawsze byłam niecierpliwa (od dzieciństwa do starości) - kiedy wpadł mi do głowy jakiś pomysł, natychmiast przystępowałam do realizacji, nie zwracając uwagi na jakieś mało znaczące braki lub przeszkody.

A efektem najczęściej było niedokończenie lub kłopoty "w trakcie".

Tak właśnie było w czasie ubiegłorocznej Wielkanocy... po rodzinnym śniadaniu (już bez dzieci), chciałam zrelaksować się "w temacie" i zacząć jakiś świąteczny hafcik. Ze względu na świąteczny czas i zamknięte pasmanterie musiałam bazować na domowych zapasach. Najbardziej lubię wzory jednokolorowe, więc bez problemu znalazło się kwiatowe jajko. Jasnoniebieska mulina aż się prosiła, żeby ją wybrać (w hafcie wypadła baaardzo blado, niestety). Kanwa też się znalazła w odpowiednim - jak się wydawało!!! rozmiarze.

Owszem, hafcik się zmieścił, ale na styk, ledwo ledwo. Niby obliczyłam margines do ramki, ale to jednak trochę mało. Przymierzałam różne ramki, ale we wszystkich hafcik był wciśnięty - szczególnie na bokach. W trakcie pracy jakoś to mi umknęło.

I w ten sposób hafcik przeleżał rok w szufladzie i trochę jeszcze poczeka na zagospodarowanie. Nie mam żadnego pomysłu - wszelkie szycie odpada (nie lubię szyć). Próbowałam również przypięcia kanwy na jakimś podkładzie, ale nie podobało mi się.

Tak to bywa, gdy coś robię szybko i bez dobrego planowania.

Może jedynym plusem jest zdobycie kolejnego doświadczenia... gdybym tylko o tym pamiętała następnym razem.


poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Wesołych świąt!

Zdrowych, spokojnych i bezpiecznych świąt 

życzę moim blogowym gościom

 


Maria Orłowska-Gabryś (1925-1988)
 

Te kartki świąteczne pamiętam z dzieciństwa (powstało ich sporo), a pierwszy kontakt z rysunkami Marii Orłowskiej-Gabryś miałam dzięki tej książeczce.

Mam ją do dziś i pamiętam jak przeżywałam przygody Kichusia podczas samodzielnego czytania... pamiętam, chociaż to było tak bardzo dawno...


niedziela, 31 marca 2024

Rękodzieło i przysłowia albo... 2 - marzec 2024

 


W marcowej odsłonie zabawy u Splocika  tym razem wybrałam cytat, a dokładnie słowo "kobiety" z cytatu. 

Propozycje marcowe to:
1. Przysłowie 
Nie z każdego drzewa można zrobić flet.

2. Cytat 
Kobiety przypominają krawcowe: "szyją grubymi nićmi", "haftują", a czasem "robią z igły - widły". - Magdalena Samozwaniec

Ten haft czekał baaardzo.... baaardzo długo na dokończenie - 15 lat!!! Nie mogę uwierzyć, że to było tak dawno (dosłownie liczyłam na palcach kilka razy).

Teraz nie pamiętam dlaczego przerwałam wyszywanie na tym etapie

2009 rok

Dostałam wzór od Małgorzaty Piotrowskiej jako nagrodę za udział w choinkowej zabawie w 2008 roku. Wykorzystałam tylko fragment tego wzoru. 

To była moja pierwsza blogowa zabawa w internecie, na samym początku przygody z haftem krzyżykowym. 

2008 rok

Nie mogę podać linka do bloga M.Piotrowskiej, ponieważ zlikwidowała go bardzo dawno (zanim doszło do ogólnej likwidacji bloxa). Próbowałam znaleźć notkę na blogu koleżanki, która na pewno brała udział w tej zabawie, ale jej wpisy po przenosinach z bloxa zaczynają się później. Podobnie jak u mnie - przeniosłam kilka wpisów ze starego bloga, ale nie ma wśród nich tego o zabawie. Pozostało zdjęcie/kolaż, które wtedy zamieściłam na bloxie. 

Edycja posta

Dzięki Splocikowi znalazłam brakujące informacje z tamtego czasu - m.in. w tym poście


sobota, 23 marca 2024

Rękodzieło i przysłowia albo... 2 - luty 2024

 

W lutym nadal dziubałam styczniowy hafcik w zabawie u Splocika, więc nie brałam pod uwagę udziału w tym miesiącu (bo przecież nijak się nie wyrobię!). W ostatnim tygodniu lutego w trakcie blogowych porządków trafiłam na link, który przypomniał mi trochę zapomnianego bloga, do którego kiedyś regularnie zaglądałam (i nawet wykorzystałam proponowane autorskie schematy) - to blog Penelopis

Hafcik zrobiłam szybko - jest nieduży (ale już zahaczyłam o marzec) - niestety, ciężko było mi cokolwiek napisać... i tak czas przeleciał. 

Przysłowia na luty:

 1. Kto nie kończy roboty, nie jest lepszy od tego, kto jej nie zaczyna.

2. Kochające serce zawsze jest młode.
 
Wybrałam drugie przysłowie - nie dlatego, że jakoś łączy się z walentynkami, ponieważ to nie moje święto, ale po prostu wybrałam słowo "serce" ze względu na znaleziony wzorek.  "Budka dla ptaszka" pasuje do zimowej tematyki.
Zdjęcie nie przekłamuje kolorów - kanwa rzeczywiście jest kremowa.
Zmieniłam trochę oryginalny wzór dodając więcej różowego
Hafcik na razie trafił do pudełka - najbardziej pasuje do zawieszki, ale ja bardzo nie lubię szyć (ani ręcznie, ani maszynowo), więc będzie musiał poczekać na zagospodarowanie.






poniedziałek, 4 marca 2024

Robótki w sztuce... autor poszukiwany - już znaleziony

 Edycja posta

Bardzo szybko dostałam blogerską pomoc, za którą bardzo dziękuję mp.

Obraz namalowała kobieta, co jak zawsze mnie cieszy. W krótkiej notce wikipedii pierwsze co zaskakuje to długość życia artystki - żyła ponad 101 lat!

Okazuje się, że jednak źle celowałam w kraj.  

Marie Lucas Robiquet "Jeune fille tricotant"

źródło zdjęcia

W trakcie komputerowych porządków (zajmują mi jak na razie większość czasu!) znalazłam ten obrazek. Zapisałam go do wstawienia na blogu wraz z podanym nazwiskiem malarza. Zawsze sprawdzam wiarygodność zapisanych informacji, teraz również i okazało się, że takiego malarza nie ma. Szukałam w różnych źródłach, czyli ktoś wpuszczając zdjęcie do internetu wpisał co chciał i tak poszło w świat. Obraz jest podpisany przez autora, ale ja nie potrafię tego podpisu odczytać.

Mam nadzieję, że przy okazji trafię na właściwą informacje, a może ktoś zna autora i mi podpowie?

Za względu na koronki (kołnierzyk i mankiety) oraz na widok za oknem przypuszczam, że może to być malarz holenderski lub niemiecki. Może też być z każdego innego kraju.

To rodzaj malarstwa, który lubię najbardziej.     

piątek, 23 lutego 2024

Rozważnie i romantycznie.

Moje ulubione dawne klimaty, chociaż nie zachwycam się ani twórczością  Jane Austin, ani tym bardziej angielską arystokracją. Nawet mogę powiedzieć, że jej nie lubię. W tym przypadku oddzielam ludzi od przedmiotów.

Wiktoriański zestaw do szycia w kształcie miniaturowego fortepianu.

zdjęcie z internetu


czwartek, 22 lutego 2024

Bez planów...

Haftowanie idzie mi jeszcze wolniej niż dotychczas (a myślałam, że już gorzej być nie może!). I chociaż kilka zabaw blogowych kusi, to jednak nie zgłaszam się do nich, bo raczej nie dałabym rady wykazać się systematycznie. Chyba, że pojawi się coś szczególnie atrakcyjnego i niezobowiązującego. Na razie pozostanę przy dotychczasowych (i to też stoi pod znakiem zapytania) - u Splocika i przy Choince z nową prowadzącą.

Obecnie większość czasu zabiera mi teraz komputerowe sprzątanie. W ubiegłym roku mój wiekowy komputer (po latach mulenia i zawieszania się) całkowicie odmówił współpracy - dysk sobie padł, beztrosko zżerając wszystkie  treści zapisane tam od 15 lat. Taka awaria to pikuś dla fachowca, który nie tylko odzyskał wszystko co przepadło (jak mi się wydawało bezpowrotnie), ale także zdjęcia schowane gdzieś w czeluściach komputera (o których całkowicie zapomniałam). 

Ależ to jest przyjemność! ... zobaczyć nagle takie niespodziewanie odnalezione zdjęcia. Dzięki temu częściowo uzupełnię niektóre stare posty, które teraz straszą pustymi okienkami (dlatego je schowałam do wersji roboczych).

W październiku ubiegłego roku powstał kolejny hafcik według wzoru Małgorzaty Piotrowskiej.

To jedyny haft, który robię wielokrotnie (i to jeszcze nie koniec). Z zasady nie wracam do raz wykorzystanego wzoru, ale ten jest wyjątkiem - co jakiś czas robię nowy na wyraźną prośbę w rodzinie. 

Ostatnie wersje robię złotą muliną na kanwie ze złotą nitką - taka najbardziej mi się podoba.


W grudniu wzbogaciłam hafcik z aniołkiem małym "szlaczkiem" na dole. 

Według wzoru oryginalnego pozostało trochę pustego miejsca i brakowało mi jakiegoś uzupełnienia. Wyjęłam hafcik z ramki, bo nie dało się zrobić zdjęcia bez odbicia światła (ramka jest błyszcząca).


Trochę trwało zanim znalazłam zdjęcie pierwotnej wersji. Zrobiłam ten obrazek w 2019 roku .


poniedziałek, 1 stycznia 2024

Nowy Rok ... nowe nadzieje ...

Niech rok 2024 będzie pod każdym względem lepszy 

od wszystkich poprzednich.

W zdrowiu, spokoju i stabilizacji.


Zawsze, gdy tylko znajdę odpowiedni rysunek, wykorzystuję w swoich wpisach prace mojego ulubionego autora Antoniego Uniechowskiego. Jak to mówią "wychowałam się" na Jego ilustracjach do książek i na wydawanych w czasach PRL-u pocztówkach z rysunkami.
Zbierałam te pocztówki (mam je do dzisiaj) kupując, gdy tylko trafiła się okazja. Najczęściej były w sprzedaży w kioskach RUCH-u, które systematycznie oglądałam. To było łatwe - kioski były właściwie wszędzie, miały bogatą ofertę i nie trzeba było wchodzić jak do sklepu. Najczęściej stały przy przystankach tramwajowych, a że tramwaje najczęściej się spóźniały , a ja dojeżdżałam do szkoły już od I klasy szkoły podstawowej mogłam sobie oglądać wystawione na szklanych półkach różności. To naprawdę były różności, typu mydło i powidło. Nie tylko gazety i papierosy, ale pocztówki, znaczki pocztowe, kosmetyki, chemia, pończochy, zeszyty, książki, kredki, długopisy, lusterka itd. A nawet prezerwatywy. (o tym asortymencie jako dziecko oczywiście nie wiedziałam).
Szczególnie "polowałam" na kartonowe wycinanki z ubrankami dla lalek. Uwielbiałam je!
 
Miało być krótko... a wyszło jak to kiedyś bywało...  a może odzyskam chęć do pisania?...