sobota, 8 stycznia 2011

Haftowana bitwa

Bardzo chciałam zobaczyć w oryginale hafciarską wersję "Bitwy pod Grunwaldem".
To zupełnie inne wrażenia, niż wpatrywanie się w okienko komputera.
I ucieszyła mnie wiadomość, że będzie ją można oglądać w Łodzi, w Centralnym Muzeum Włókiennictwa.
Jednak czas mijał nieubłaganie, niosąc same problemy, aż nagle dotarło do mnie, że to już ostatni tydzień Bitwy w naszym muzeum (do 9 stycznia w Łodzi, później chyba będzie w Białymstoku).
Wykroiłam więc w ostatnią świąteczną niedzielę czas na wizytę w Muzeum i razem z moim M., który oczywiście też chciał obejrzeć (jego wspomnienia z udziału w rocznicowej  lipcowej rekonstrukcji bitwy są prawie takie same jak ten ścisk u mistrza Matejki).
Nie żałuję oglądania, bo to niepowtarzalna sprawa i drugiej takiej raczej nie będzie (mam na myśli wielkość przedsięwzięcia)
Bitwa malowana krzyżykami naprawdę robi wrażenie!!!
Może się pewnie nie spodobać krytykom od wielkiej sztuki, przeciwnym wszelkim formom  adaptacji dzieł malarstwa.
Ale to już temat do innej dyskusji...


Oglądając ją, gdy wiemy jaką techniką to dzieło powstało, możemy docenić ogrom włożonej pracy. Szczególnie wtedy, kiedy osobiście mamy do czynienia z igłą, kanwą i muliną chociaż w małym stopniu.
Bardzo chętnie posiedziałabym dużo dłużej na tym krzesełku, żeby nacieszyć oczy, ale niestety zbliżał się czas zamknięcia muzeum i trzeba było wyjść (to nie Noc Muzeów).
A odpowiednio wcześniej nie mogliśmy tam pójść.














3 komentarze:

  1. niestety nawet po zblizeniu nie widac ze jest xx robiona , bylabym raczej sklonna powiedziec ze to haft plaski choc tego tez nie widac, no nie mniej jednak kawal roboty,chyba naleza sie jednak gratulacje i podziw za wytrzymalosc w jej robieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To robi wrażenie, zazdroszczę że mogłaś pooglądać z bliska, dla mnie to dzieło sztuki, wiem ile trzeba włożyć pracy w haft, doceniam,.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blogniedzielny - zrobiłam kilka zbliżeń, specjalnie, żeby pokazać krzyżyki, ale te zdjęcia się nie udały.

    Jasmin - czasami, choć rzadko mam korzyść z tego, ze mieszkam akurat w tym mieście.

    OdpowiedzUsuń