piątek, 14 listopada 2014

Mocno przedświątecznie?

Bardzo nie lubię świątecznych klimatów przed czasem... wiemy o czym mowa, więc nie rozwodzę się nad tym.
Po prostu unikam jak mogę supermarketów, omijam wzrokiem nachalne reklamy, przerzucam kanały w tv itd.
Zalew komercji mnie strasznie wkurza, bo coś nam odbiera, powoduje powszednienie odświętności...
Czym innym były kiedyś i są także teraz nasze domowe przedświąteczne przygotowania: gromadzenie delikatesowych smakołyków,  drobiazgów przeznaczonych na prezenty pod choinkę, własnoręczne przygotowywanie elementów do dekoracji mieszkania itd.
A że niektóre wymagają dużo wcześniejszego przygotowania, więc zrozumiała jest praca nad nimi już w listopadzie, czy październiku.
Takim najbardziej terminowym przykładem jest kalendarz adwentowy, który musi być gotowy w listopadzie.
Miałam nie pokazywać swoich prac w tak zwanym "trakcie", bo większość z pokazywanych na poprzednim blogu nie doczekała się finiszu. Tym razem jednak czuję się mocno zmotywowana do zakończenia, chociaż dziecko, dla którego to robię nie wie o tej niespodziance.
Kalendarz jest przeznaczony dla Drugiego Wnuczka, który może jest jeszcze za mały na takie wydarzenie, ale nie możemy go pozostawić bez tego przedświątecznego akcentu w sytuacji, gdy jego starszy brat będzie miał swoje odliczanie.
Nie korzystam z gotowego wzoru (na to potrzebowałabym zacząć w lipcu), ale robię własną składankę elementów: misiek z banerka, cyferki w układzie własnym i może jeszcze zdążę z jakąś prostą ramką.
Stan sprzed trzech dni - dzisiaj jest tak ciemno za oknem, że o zdjęciach nie ma co myśleć. Zresztą to wcześniejsze też nie jest lepsze.