piątek, 16 czerwca 2023

Mogłam już nie żyć...

 Potrzebowałam sporo czasu, żeby jakoś się uspokoić po wczorajszych przeżyciach.

Co prawda prognozy zapowiadały tak oczekiwane deszcze, ale Łódź to zagłębie suszy.

Kiedy ruszaliśmy samochodem do szpitala (dokładniej do poradni) nic nie zapowiadało deszczu. Zaczęło kropić kiedy ruszyliśmy. Mężowi udało się dość blisko zaparkować, ale  i tak musiałam przejść na dwóch częściach skrzyżowania - Narutowicza/Kopcińskiego.

Dojechaliśmy w czasie  prawdziwego oberwania chmury... próbowałam przeczekać, ale nie było widać poprawy, a godzina wizyty tuż, tuż. W końcu wysiadłam - od razu byłam cała mokra mimo parasolki, bo niestety miałam cienką przemakającą kurtkę.

Weszłam na przejście dla pieszych na zielonym świetle - jeszcze się upewniłam, czy na pewno jest zielone, bo spod kaptura mało widziałam. Wszystkie samochody grzecznie czekały... już prawie byłam przy wysepce tramwajowej, gdy nagle jakiś gnój!!! w pełnym gazie przejechał tuż przede mną. Miałam małe szanse, żeby go zobaczyć kątem oka, bo kaptur i parasolka plus oberwanie deszczowej chmury bardzo ograniczały pole widzenia. Zresztą zasłaniały go inne stojące przed przejściem samochody.

Cudem uniknęłam zderzenia... a gdybym zrobiła dwa szybsze kroki? ...

4 komentarze:

  1. To prawda nawet na zielonym trzeba bardzo uważać bo kierowcy i tak jadą. Mi tez ostatnio na zielonym przejechał; ale za mną prawie mi po piętach . Jak bym ciut wolniej szła to tez by było nieciekawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak słów na taką bezczelność. Bo to nie jest głupota, oni to robią świadomie i cynicznie - "on jest najważniejszy". Bandyci za kierownicą.

      Usuń
  2. Sama siedzę za kółkiem i obserwuję, jak zachowują się kierowcy mijający mnie, gdy ja zatrzymuję się przed przejściem; wtedy chce mi się krzyczeć STÓJ!, bo ja przepuszczam pieszego.
    Jednak ograniczone zaufanie trzeba stosować i do kierowców i do pieszych, którzy także potrafią zachować się nieodpowiednio, żeby nie powiedzieć nieodpowiedzialnie.
    Na ten temat można by duuużo pisać.
    Dobrze, że skończyło się tylko na strachu i nerwach.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń