Jeszcze nigdy w życiu blogowym nie miałam takiej niemocy pisarskiej. A wcześniej też pisałam szybko, sprawnie, a co najważniejsze z przyjemnością.
Teraz mam taką blokadę, że na samą myśl o postukaniu w klawiaturę odechciewa mi się wszystkiego. Może mi to przejdzie, albo nie przejdzie... okaże się w praniu.
Podejrzewam, że to jeden ze skutków covidowych - inne były i nadal są równie uciążliwe i nieprzyjemne.
W ramach czytelniczej zabawy 3650 stron! planowałam w postach wstawiać zdjęcie okładki i napisać kilka słów o każdej książce, ale na razie skończyło się na wpisaniu tytułów do strony przeznaczonej zabawie i dodaniu nielicznych linków z bloga książkowego.
Teraz jakoś nie mam siły do tego wracać, ale postaram się zmobilizować już od czerwcowych lektur i podzielić się również na tym blogu swoimi uwagami o przeczytanych książkach.
Jeśli nie pomyliłam się w dodawaniu (ani mój kalkulator z wielkimi klawiszami), to przekroczyłam 3650 stron w marcu - wyszedł mi wynik 3777
Patrząc
na liczbę przeczytanych książek to jest bardzo mało w porównaniu z tym
jak dużo czytałam przez całe życie. Powodem są na pewno problemy
zdrowotne, bo nawet w trudnych życiowych chwilach sięgałam po książki -
jako psychiczne lekarstwo. A teraz szybko osiągnęłam "pułap", bo akurat
trafiło się kilka grubaśnych.
Prawie wszystkie książki przeczytane w tym roku to lektury z poszczególnych kategorii zabawy czytelniczej u Sardegny - "Trójka e-pik" (biorę udział w tej zabawie prawie od początku). Wszystkie trzy majowe kategorie zaczęłam i nie dokończyłam, ale mam mocne postanowienie doczytania.
To tyle sprawozdania - czytanie cały czas w toku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz