Oddalam się coraz bardziej od moich blogów... dziś trudno powiedzieć czy to początek końca, czy przejściowe pandemiczne zniechęcenie. Jeśli przejściowe to trwa chyba już za długo. Jak się wypada z pewnego rytmu coraz trudniej do niego wrócić wraz z upływem czasu. Z minionego roku mam wiele zdjęć czekających na pokazanie, ale nie miałam odpowiedniego nastroju - za bardzo moje myśli zdominowała pandemia, w odniesieniu do każdego fragmentu życia.
A tu już maj za pasem i właśnie mija miesiąc, który wyjątkowo dopasował się do starego przysłowia. Szczególnie pod względem niskich temperatur tuż przed końcem. W moim ogrodzie (i nie tylko u mnie) wszystko jest opóźnione, ale wiosna w końcu ruszyła.
Ze zdjęć zrobionych dzisiaj wybrałam kilka...
a na nich szafirki, cebulice, stokrotki, mlecze, kwitnąca mirabelka i pierwsza kępka szczególnie soczyście zielonej trawy pod jabłonką.
Bardzo lubię obserwować kolejne rzuty różnych rodzajów traw pojawiających się w naszym ogrodzie (w ubiegłym roku wszystkie sfotografowałam). Nie silę się na poznawanie ich nazw, wystarczy mi ich różnorodność.
Wiosna kolorami rozkwita, tylko słoneczko jakieś leniwe, może szykuje się na lato.
OdpowiedzUsuńŚwietne fotki.
Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję :)
UsuńPoczątek maja rzeczywiście jest bardziej jesienny niż wiosenny, ale podobno niedługo zaatakuje nas upał.
I ja pozdrawiam jak najcieplej :)
Piękne zdjęcia...nie myśl tyle o virusie, wyłącz media patrz ma piękną przyrodę ona uspokaja i koi nerwy. Wiele spokoju Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia :)
UsuńO wirusie myślę mniej od chwili zaszczepienia pierwszą dawką.