Jestem sobotnią pasażerką - w odróżnieniu od niedzielnych kierowców. W tygodniu muszę poruszać się po mieście samodzielnie, bo osobisty kierowca niestety musi kiedyś pracować. Ale w dni wolne mam ten luksus - powiedzmy luksusik, biorąc pod uwagę podeszły wiek naszego samochodu.
Dzisiaj siedziałam sobie wygodnie i bezstresowo na fotelu pasażera, za oknem -10 stopni, pada delikatny śnieżek - jest cudnie. I nagle słyszę: "chyba mamy kapcia". Dzięki warstwie śniegu zjazd na chodnik był łagodny - rzeczywiście, kapeć...
W takich chwilach nie wyobrażam sobie siebie z lewarkiem i kluczem do odkręcania śrub. Wymiana koła to nie jest damskie zajęcie, szczególnie w takim ciężkim gracie jak nasz.
Jednak czasami brak prawa jazdy jest wygodny...
Wątpliwa przyjemność kapeć, a co dopiero zimą.Nigdy koła zimą nie wymieniałam. Gdy zdarzał mi się kapeć w moim maluchu, którym uwijałam przez kilka lat sama codziennie z wyjątkiem niedzieli, robiąc przez dwa lata nawet 120 km dziennie, z początku szukałam pomocy, aż raz wreszcie się zawzięłam i sama zmieniłam.Jednak w zimie sobie takiej zmiany koła nie wyobrażam.)
OdpowiedzUsuńA mój dzielny mąż wyciągnął wszystko co potrzebne i koło zmienił - podziwiam go, bo nasz Polonez swoje waży. :)
UsuńCo byśmy zrobiły bez swoich facetów.)
UsuńFakt, przydają się czasami :)
UsuńOj miło nie było , raz miałam kapcia ale i męża pod ręka sama nie wiem czy bym dała rade , pewnie bym musiała,,
OdpowiedzUsuńJa się dowiedziałam przy tej okazji, że najprościej szukać pomocy u taksówkarzy (oczywiście za opłatą).
UsuńOwszem olej doleję, ale koła nigdy nie zmieniałam. Jak już - to zawsze się trafił jakiś mężczyzna, który pomógł. Kiedy jeżdzę z mężem, to uważam, że skoro ja kieruję, to niech on zmienia koło.
OdpowiedzUsuńDoskonała zasada :)
UsuńI mnie sie zdarzył kapeć, ale zawsze szukałam pomocy;-)
OdpowiedzUsuńKiedy obserwowałam, kto nas mijał na ulicy - staliśmy akurat na przeciwko budynku naszej telewizji, to ciężko byłoby znaleźć pomoc. Same chucherka (i damskie i męskie).
UsuńElu, syn (miłośnik aut z lat PRL) pyta czy to akwarium czy borewicz- cokolwiek to znaczy ;)
OdpowiedzUsuńKrzysiu - nasz egzemplarz to akwarium, rocznik 1989.
UsuńDopiero teraz się dowiedziałam, że nie jeżdżę samochodem, tylko akwariumem :):)