Wspomnienia z mojego własnego dzieciństwa oddalają się z każdym rokiem coraz bardziej. To jest już tak daleka przeszłość, przykrywana kolejnymi wspomnieniami rodzinnymi, że nie mogę sobie przypomnieć pewnych wydarzeń.
Tak jest między innymi z Dniem Dziecka - nie przypominam sobie, żeby był to szczególny dzień w moim domu lub w szkole. Dziura w pamięci... żadnych rozrywek... żadnych prezentów.
O wiele lepiej pamiętam smaki MOJEGO dzieciństwa, a wśród nich wielkie "wafle tortowe". Cieniutkie kwadratowe arkusze, które lubiłam pożerać bez żadnych dodatków. Te wafle przekładało się marmoladą, przyciskało czymś ciężkim, a później kroiło na dowolne kawałki.
W ramach wspomnień zrobiłam takie wafelki, chociaż to oczywiście tylko namiastka. Tak cienkich wafli nie widzę w sprzedaży, a krem... no cóż... nutella ze słoika.
Dlaczego tak podkreśliłam swoje własne wspomnienia?
Bardzo denerwują mnie wszelkie uogólnienia i założenia, że wszyscy przeżywaliśmy to samo... pamiętamy to samo... znamy te same słowa, potrawy, zabawki itd.
Co rusz pojawiają się w internecie różnotematyczne quizy wspomnieniowe, w których pytania zawierają nazwy i terminy z założenia znane wszystkim. Ich autorzy (najczęściej młodzi ludzie) wrzucają zdjęcia i nazwy np. potraw, o których ja nigdy nie słyszałam. A żyję już dość długo.
Wytłumaczenie jest proste, ale chyba nie dociera do niektórych - zawsze były w polszczyźnie regionalizmy, nazwy znane tylko w niektórych częściach kraju, a teraz wrzuca się wszystko do jednego worka, "bo przecież internet jest jeden!".