niedziela, 30 października 2022

Resztek u mnie dostatek

Za realizację październikowego zadania w zabawie "Rękodzieło i przysłowia 3" wzięłam się dopiero teraz, w końcówce miesiąca. Wcześniej nie byłam w stanie nic sensownego wymyślić, bo jakoś w czasie choroby mózgowe zwoje mi się wyprostowały albo jakaś inna mgła covidowa zapanowała. Niestety, i nas dopadła nowa wersja, ale sądzę, że daliśmy radę bez większych problemów dzięki szczepieniom. A przede wszystkim żyjemy, co nie było dane niektórym chorym przed wprowadzeniem szczepień.

Z podanych przez Splocika przysłów:

1. Ze słów mostu nie zbudujesz - do tego potrzebne jest drewno.
2. To łatwe, cudzymi rękoma wyjmować kasztany z ognia.
 
wybrałam drugie, a właściwie tylko jedno początkowe słowo: "łatwe". Bo co można zrobić w ciągu krótkiego czasu? ... coś łatwego i małego. Zawsze staram się interpretować całe przysłowie, ale teraz myśli zajęte nadchodzącym czasem zadumy i wspomnień... mało uwagi mogłam poświęcić robótce. Jednocześnie chciałam zrobić coś, co przyda mi się w domu.

Mam pokaźny zbiór włóczek, rozgrzebanych udziergów i mnóstwa mikroskopijnych kłębuszków z supłami. To wszystko relikt minionych czasów - niektóre włóczki kupiłam 45 lat temu! Po co je trzymam? chyba żal było wyrzucić, bo "może jeszcze kiedyś się przyda". Teraz na pewno nic z tych zapasów nie użyję do noszenia "na sobie". To włóczki marnej jakości, niektóre po kilku pruciach - są szorstkie, drapiące, nieprzyjemne w dotyku. A w dodatku mnie zawsze jest ciepło i podobno zimy odwołane, więc nie mam potrzeby się dogrzewać.

Kiedyś widziałam w internecie różne pomysłowe drobiazgi, na które sama nie wpadłam. Między innymi były to zrobione na drutach swego rodzaju ochraniacze przedzielające delikatne naczynia porcelanowe. Mam trochę takich pamiątek rodzinnych, które oczywiście używam, ale na  odświętne spotkania w rodzinnym gronie. Dotychczas używałam papierowych ręczników i serwetek, bo szydełkowych nie chciałam "zamrażać" w szafkach. Pokażę je w kolejnym poście, bo na razie zrobiłam jedną podkładkę pod gorące naczynie żaroodporne.
Ścieg francuski to najłatwiejsze co może być do zrobienia na drutach, ale to też ścieg niepokorny - źle pozuje do zdjęć.
 

 



 

4 komentarze:

  1. Ba4dzo ładny, pasuje do przysłowia.U mnie mało starych resztek bo pierwszy koc był z tych starych resztek.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Od dawna mam w planach pled/narzutę z resztek, ale problemy zdrowotne to największa przeszkoda w realizacji. Jednak nie tracę nadziei. I ja pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Świetnie poradziłaś sobie z przysłowiem i interpretacją wybranego słowa. :)
    Zastanawiam się, czy pod gorące naczynie ta dzianina nie jest za cienka?
    Może warto zrobić drugą warstwę i miedzy obie warstwy dodać coś, co powstrzyma ciepło przed dotarciem do blatu stołu.
    Twój link i fotkę dodałam do mojego wpisu.
    Miło mi, że bawisz się u mnie. :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Splociku :) - Nie miałam czasu na sprawdzenie, ale może masz rację.
      Okaże się w praktyce, wtedy ewentualnie dorobię kolejne warstwy.
      Dziękuję :)

      Usuń