Już w ostatnich dniach grudnia na blogach robótkowych zaczęły pojawiać się podsumowania, plany i postanowienia noworoczne, informacje i zaproszenia do blogowych zabaw. Chciałoby się wziąć udział w wielu zabawach, ale myśląc realnie trzeba się ograniczać do tych z luźniejszymi zasadami.
Bardzo lubię czytać takie wpisy - oglądanie prac powstałych w różnych technikach to przyjemność, ale można w nich także znaleźć wiele pomysłów i inspiracji dla siebie. Zdarzają się także blogowe powroty po dłuższej przerwie. Dla mnie ta początkowa, najstarsza blogosfera jest ważna - ze względów sentymentalnych, ale także dlatego, że nie mam zamiaru przerzucać się na popularniejsze obecnie fejsy czy instagramy.
Grudzień to miesiąc moich początków blogowych i jednocześnie początków przygody z haftem krzyżykowym - rok 2008. Przypomniały mi się te początki w związku z 10-leciem robótkowego forum. Planowałam odpowiedni wpis, ale nie wyszło. Może jeszcze się zbiorę do napisania o tym (pewnie się przeciągnie do następnego grudnia).
Nie pokazałam także swoich niektórych robótek (zdjęcia są marne, bo coraz gorzej z moim aparatem fotograficznym - też ma już prawie 10 lat i wymaga porządnego leczenia).
Od czasu, gdy natrafiłam w internecie na wzory MTSA, mam je w planach. Wreszcie pierwszy wzorek doczekał się realizacji (chyba było to letnie haftowanie). W rodzinie miłośników kotów musiał to być oczywiście jakiś kocurek. Powstał ten
Również latem zrobiłam ślubną pamiątkę - na zamówienie mojej córki, która zaprojektowała wzór i komputerowo opracowała schemat. Nie mam lepszego zdjęcia, bo termin oddania haftu był tak napięty, że ledwo się wyrobiłam z zapakowaniem i wysłaniem. Obrazek jest dość duży, czego nie widać na zdjęciu, bo nie ma innego przedmiotu do porównania.
A w grudniu, kilka dni przed świętami, wreszcie udało mi się dokończyć SAL-owe bombki.
To mój niedokończony udział w świątecznej zabawie... aż wstyd się przyznać - w zabawie z 2010 roku. Wtedy niestety musiałam przerwać pracę ze względu na chorobę Mamy. A później ... było jeszcze trudniej... no i tak trochę się ten hafcik naczekał, ale nie leżał cały czas - kilka razy go wyciągałam i krzyżyków po trochu przybywało. Było to zawsze w okresie świątecznym, kiedy mogłam trochę odsapnąć po przedświątecznych trudach.
Na zdjęciu, zrobionym w tzw. "trakcie pracy", jest łapka Pierwszego Wnuczka, który bardzo aktywnie "pomagał", włażąc w każdy kadr.
Początkowy stan bombek - 25.10.2010 roku
To chyba wszystkie krzyżykowe zaległości z 2017 roku (jeśli dobrze pamiętam, ale mogłam coś przeoczyć).
Tematem zabawy były "Żakardy i małe formy". Zrobiłam również żakardowe ubranko na Kindla, ale nie doczekało się zdjęcia. Może jutro się uda.
W minionym roku powstało niewiele robótek...
mam nadzieję, że Nowy Rok 2018 będzie dla mnie zupełnie inny...
A wszystkim robótkującym
życzę
jak najwięcej czasu dla robótek
i
jak najwięcej satysfakcji z ich tworzenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz