Liczę na to, że moje problemy zdrowotne trochę chociaż mnie opuszczą... inaczej życie staje się nieznośne w swoim przyziemnym wydaniu, gdy ból towarzyszy nam miesiącami bez przerwy...
Do tego worka dorzuciło mi jeszcze szczególnie wredną grypę (jakby mi było mało!)
W czasie przed 8 marca chorowałam sobie jeszcze i nie mogę powiedzieć, ze chorowałam cichutko, bo dręczyłam swoim kaszlem bliskich sąsiadów dzień i noc.
W ramach leczenia , siedząc przymusowo w fotelu długo w noc, podarowałam sobie dużą odrobinę luksusu jakim jest dla mnie sama czynność haftowania.
Zrobiłam sobie kwiatki na Dzień Kobiet - skoro nie mogłam inaczej świętować (czytaj poza domem).
Powstały dwa małe obrazki, które znalazły swoje miejsce w mojej kuchni.
Pierwsze zrobiłam tulipany
Wzór jest przeznaczony na kartkę w owalnym passe partout, ale ja włożyłam w ramkę prostokątną, żeby dać kwiatkom więcej luzu.
W owalu wydawały mi się za bardzo wciśnięte. Jak widać na wzorze zmieniłam także trochę kolory.
Hafcik jest mały, ale według mnie ładnie wygląda, no i robi się takie maleństwo bardzo szybko.
Drugi obrazek to lawenda
Ten gotowy zestaw czekał w kolejce już kilka lat - dostałam go od jednej z blogowych koleżanek.
Jednej z nielicznych wirtualnych hafciarek, którą poznałam w realu.
Bardzo rzadko mam okazję pracować z takim gotowcem, gdzie podane są wszystkie potrzebne materiały - wiadomo, że to kwestia wysokich cen (im większy obrazek tym gorzej z drabiną cenową). Przynajmniej dla mnie są to ceny wysokie, więc tym bardziej doceniam takie upominki.
W tym wzorze również dokonałam zmiany, trochę z przymusu. Jakoś koślawo wychodziła mi rączka w wiaderku, więc ją pominęłam.
W obu obrazkach widoczne są dolne i górne frędzelki, ale inaczej nie udało mi się dobrać ramek.
A chciałam właśnie TE ramki, więc mamy tu efekt rustykalny...
Przy tych hafcikach miałam szczególny luz-blues, bo robiłam je dla siebie, bez żadnych stresów, jakie mi towarzyszą przy okazji hafcików prezentowych.
Do tego worka dorzuciło mi jeszcze szczególnie wredną grypę (jakby mi było mało!)
W czasie przed 8 marca chorowałam sobie jeszcze i nie mogę powiedzieć, ze chorowałam cichutko, bo dręczyłam swoim kaszlem bliskich sąsiadów dzień i noc.
W ramach leczenia , siedząc przymusowo w fotelu długo w noc, podarowałam sobie dużą odrobinę luksusu jakim jest dla mnie sama czynność haftowania.
Zrobiłam sobie kwiatki na Dzień Kobiet - skoro nie mogłam inaczej świętować (czytaj poza domem).
Powstały dwa małe obrazki, które znalazły swoje miejsce w mojej kuchni.
Pierwsze zrobiłam tulipany
Wzór jest przeznaczony na kartkę w owalnym passe partout, ale ja włożyłam w ramkę prostokątną, żeby dać kwiatkom więcej luzu.
W owalu wydawały mi się za bardzo wciśnięte. Jak widać na wzorze zmieniłam także trochę kolory.
Hafcik jest mały, ale według mnie ładnie wygląda, no i robi się takie maleństwo bardzo szybko.
Drugi obrazek to lawenda
Ten gotowy zestaw czekał w kolejce już kilka lat - dostałam go od jednej z blogowych koleżanek.
Jednej z nielicznych wirtualnych hafciarek, którą poznałam w realu.
Bardzo rzadko mam okazję pracować z takim gotowcem, gdzie podane są wszystkie potrzebne materiały - wiadomo, że to kwestia wysokich cen (im większy obrazek tym gorzej z drabiną cenową). Przynajmniej dla mnie są to ceny wysokie, więc tym bardziej doceniam takie upominki.
W tym wzorze również dokonałam zmiany, trochę z przymusu. Jakoś koślawo wychodziła mi rączka w wiaderku, więc ją pominęłam.
W obu obrazkach widoczne są dolne i górne frędzelki, ale inaczej nie udało mi się dobrać ramek.
A chciałam właśnie TE ramki, więc mamy tu efekt rustykalny...
Przy tych hafcikach miałam szczególny luz-blues, bo robiłam je dla siebie, bez żadnych stresów, jakie mi towarzyszą przy okazji hafcików prezentowych.
Cudne hafciki!!
OdpowiedzUsuńTakie drobiazgi sprawiają wiele radości w trakcie pracy i później, kiedy sobie na nie patrzę. :)
Usuń