niedziela, 3 września 2017

"Swobodne haftowanie" - zakończenie


Od piątku pogoda nie sprzyja sesjom fotograficznym w plenerze (u nas leje już kolejny dzień), a że termin pokazania efektów zagospodarowania powstałych w trakcie zabawy hafcików mija nieubłaganie, więc zmuszona do zdjęć w jesiennych ciemnościach pokazuję swoje robótki. Planuję dodatkową sesję ogrodową przy dobrej pogodzie - mam nadzieję, że jeszcze będą piękne dni przed zimą.

Mam do pokazania i zgłaszam tylko trzy wykorzystania haftów, ponieważ w wykończeniu pozostałych konieczne jest szycie... którego organicznie nie cierpię. Ostatni raz szyłam na maszynie (przymusowo) dokładnie 38 lat temu. Tak więc hafciki muszą poczekać, aż ręcznie wydłubię to, co zaplanowałam (ręcznego też nie lubię!) lub namówię do współpracy wykonawcę szycia maszynowego - tu mam do wyboru męża i córkę. Nie zrobiłam tego wcześniej, bo pogoda jak zwykle w upały, pozbawiła mnie aktywności.

Pierwszy sposób wykorzystania - mój ulubiony - haft w ramce (wbrew pozorom to nie jest podłoga, moje robótki i książki pozują zawsze na stołku kuchennym).

 


Drugi - wypełnienie drzwiczek w kluczniku.
Tutaj nie jestem do końca zadowolona, bo podklejona z tyłu flizelina wykrzywiła trochę samą kanwę, no i nie udało mi się idealnie przyciąć brzegi. Może coś wymyślę na zakrycie tych krzywulców.
Drzwiczki klucznika będą miały zmienną dekorację - co jakiś czas nową.


Trzeci to zakładka do książek


Od początku myślałam o takim przeznaczeniu każdego konkretnego wzoru, dobierając pod tym kątem materiały...

Bardzo dziękuję organizatorce zabawy za pomysł - to było bardzo przyjemne i rzeczywiście swobodne  haftowanie.