niedziela, 13 marca 2016

Jeszcze o robótkach 2015 i trochę o guglowych zmianach

W listopadzie zabawiłam się w dobieranie wzoru do posiadanej kanwy.
Tym razem taka była właśnie kolejność - miałam różowy kawałek, więc trzeba było znaleźć dla niego wzór. Trwało to dość długo, a powodem był rozmiar kanwy -  aida 14 to już nie dla mnie  (zbyt wielki rozmiar). Owszem, jest bardzo łatwy i wygodny w realizacji, ale każdy trochę większy wzór osiąga na nim kobylaste rozmiary.
Ze względu na jednak dość intensywny kolor (chociaż to nie wściekły róż, ale bardziej brudny łosoś), zdecydowałam się na jeden kolor. I za namową córki wybrałam odpowiedni zielony.
Po dość długich wahaniach i rozterkach  wybrałam wzorek - znaleziony bez nazwy, więc sama nazwałam go (jakże oryginalnie!) - "Zielony ornament". Praca poszła szybko, łatwo i przyjemnie - w przeciwieństwie do etapu przygotowawczego. I na haftowaniu się skończyło (na razie), bo nie mam pomysłu na wykorzystanie. Poduszka odpada, bo nie znoszę szycia, chociaż próbowałam polubić.


Kończąc różowości zaczęłam myśleć o małych elementach świątecznych... i tu mocno się zawiodłam. Chciałam kupić coś gotowego z jakąś ozdobną oprawą, choćby nawet to miał być duży rozmiar kanwy. Odwiedziłam znajome pasmanterie i okazało się, że nie ma co liczyć na cokolwiek. Musiałam ograniczyć się do własnych zapasów, a tu tylko była jedna mizerna choineczka-zawieszka, kupiona kilka lat temu. Chociaż wzór tej latarenki (Permin) nie do końca mnie zachwyca, to jednak go zrobiłam jest oryginalnie przeznaczony do tej ramki.


W ten sposób tworzy już 2-elementowy komplecik z gwiazdką, która miała w zestawie kanwę i mulinki.


Wyciągnęłam też z moich ZetPeTów  rozpoczętą dość dawno bombkę, która trafiła pod choinkę jako prezent - obrazek.

To już chyba wszystkie zakończone hafciki w ubiegłym roku, o których pamiętam.

Innym brakuje mniej lub więcej krzyżyków do zakończenia... czasami są to tylko brakujące kontury.

Szukając teraz zdjęć do wpisu trochę się męczyłam z  tym bałaganem fotograficznym (mam zdjęcia w różnych albumach i w różnych hostingach). Zaczęłam więc porządki polegające na zebraniu gotowych prac w jednym miejscu (również tu na blogu) - tym bardziej poczułam się do tego zmuszona przez komunikat dotyczący funkcjonowania  picasa, które ma się zmienić od 1 maja (komunikat na ten temat jest na każdej stronie z albumami, na żółtym pasku). Przeczytałam z pomocą wujka guglowego, ale niewiele z tego wynika. Chyba to, że muszę uruchomić funkcję google plus, którą dotychczas omijałam szerokim łukiem. Ale jakoś trzeba zachować zdjęcia wstawiane na blogi, które mogą zniknąć po likwidacji obecnego ustawienia.

2 komentarze:

  1. Śliczny ornament i zawieszki !!!
    Troszkę mnie przeraziłaś, z tym zamieszaniem o "picasie" :(
    To co ja mam teraz zrobić, bo też google plus omijałam szerokim łukiem , bo nie był mi do niczego potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że sama nie wiem, co z tym zrobić.
      Komunikat jest zbyt trudny dla osoby, która nie zna angielskiego (tak jak ja).
      A przecież to jest ważne na blogach - każde zdjęcie, które wstawiamy z dysku, pojawia się w albumie (na picasie), który sam się tworzy automatycznie. Album ma ten sam tytuł co blog. W przypadku usunięcia zdjęcia z tego albumu natychmiast znika zdjęcie z posta.
      Zrobię kolejne podejście do tego komunikatu, tym razem zatrudnię męża jako tłumacza.

      Usuń