sobota, 31 października 2015

30 dni blogowania w listopadzie

Taką zabawę blogową proponuje Makneta - TU można znaleźć wyjaśnienie i listę proponowanych przez autorkę słów-tematów


To ciekawa, aktywizująca zabawa  i mam zamiar wziąć w niej udział (w ramach osobistej mózgowej  terapii zajęciowej). Ale raczej podejdę do tego bardziej niezobowiązująco.
Zastanawiałam się (ale raczej krótko) nad miejscem tych moich (ewentualnych) wpisów.
Nie widzę ich na blogu książkowym, bo to forma przeznaczona dla prawdziwej literatury - nie mojej, a nie dla blogowej radosnej twórczości amatorskiej - mojej.
Nie wiem, kiedy tak naprawdę zacznę, bo potrzebuję jednak trochę czasu na przemyślenie "jak to ugryźć" - mało casu, krucabomba

piątek, 30 października 2015

Rocznicowa niespodzianka i garść refleksji przy okazji

Bardzo rzadko listonosz puka do mych drzwi z przyjemnymi przesyłkami, bo prawie już nie biorę udziału w zabawach blogowych, czy konkursach z nagrodami. Nie wspomnę, że jeszcze rzadziej cokolwiek wygrywam.
Tym razem jednak nie mogłabym pozostawić bez życzeń Splocika mającego za sobą 10 lat blogowania.

10 lat! - to wydaje się strasznie długi czas i rzeczywiście... to imponujące osiągniecie, biorąc pod uwagę niesamowity rozwój blogosfery. Zmieniło się tak wiele od strony technicznej, a i ludzkie relacje też mają inne oblicze, że tamte początki blogowe są już archaiczną historią.
Technicznie na pewno były to bardziej prymitywne czasy, ale krąg blogerski był mały, znało się większość aktywnie blogujących w danej dziedzinie, a teraz... teraz to kosmos nie do ogarnięcia... nie jesteśmy w stanie czytać ułamka wpisów pojawiających się na przeróżnych platformach. Wtedy znałam i kojarzyłam także nicki osób wpisujących komentarze, bo najczęściej ich blogi były również mi znajome. Teraz czasami "idę tropem" nieznanego nicka, trafiam do nowego bloga, a tam inne, nowe blogi, z których drogi prowadzą do jeszcze innych... nowych...

Blog "Splecione nitki i słowa" był jednym z pierwszych blogów robótkowych na który trafiłam.
Trzeba przyznać autorce, że wykazała się odpornością na kuszące gadżety i nowinki - nie ulegając pokusie zmian zachowała swój kącik w niezmienionej formie przez cały czas.
I tak z tej urodzinowej okazji zostałam obdarowana...

Najbardziej zawsze cieszą samodzielnie wykonanie drobiazgi - ich wartość jest niewymierna.
Frywolitkowa zakładka (sama nie potrafię takiej zrobić),  najlepiej prezentuje się na książce, wybrałam powieść biograficzną "Pani Eliza", bo pisarka, Eliza Orzeszkowa, sama lubiła robótki ręczne. Robótki pojawiają się także na kartach niektórych jej powieści.


Zawieszka z literką znajdzie zaraz swoje miejsce przy nożyczkach


Zawsze bardzo pożądane i przydatne przydasie  



I część dla łasucha


A całość uzupełnia miły liścik.
Splociku - jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :)

środa, 28 października 2015

"Śnieżne warkocze" - robótka odwrotnie proporcjonalna

Na froncie robótkowym mam teraz fazę drutową, krzyżyki chwilowo odłożone, ale jakoś się pogodzą w najbliższym czasie (mam nadzieję). Mitenki, powstające w ramach zabawy u Dagmary, niestety wymagają dużego sprucia i poprawek - oczywiście jak zwykle pochrzaniłam. Na razie je odłożyłam, bo dobiega końca zabawa dziewiarska na Raverly, a chciałabym dokończyć zaplanowane w niej projekty.
To "Razemtworzenie2015" jest już drugą zabawą organizowaną w ramach polskiej grupy.


Zmęczenie upalnym latem wytrąciło mnie na tyle z równowagi, że narobiło się sporo zaległości w tym moim blogowym pisaniu o powstających (z mozołem, ale jednak) robótkach. Ale powoli coś się napisze...

Przy okropnych ponad miarę upałach jak zawsze marzę o zimie - mrozie i śniegu.
I gdy w głosowaniu na rodzaj ściegu wygrały warkocze, natychmiast wzięłam się za planowana od dawna warkoczową poduszkę. Tym razem jednak realizacja praktyczna tego projektu nie była przeze mnie do końca przemyślana, jakoś to wszystko stanęło na głowie.
W grupie "KiP", która zaktywizowała się wiosną powstał pomysł wspólnego dziergania pod angielską nazwą (jakżeby inaczej na tej platformie!) KAL. Powstanie grupy polskojęzycznej dało większą szansę na aktywne korzystanie ze strony tym użytkowniczkom Raverly (takim jak ja co to po angielskiemu ani w ząb). Wcześniej byłam tylko biernym oglądaczem kolejnych  drucianych projektów i udziergów*. Teraz mogę przynajmniej brać udział w życiu tej polskiej sekcji w internetowej obczyźnie.

Zabawa zaczęła się w maju... wszystko pięknie - zrobiłam podusię dość szybko, bo dziergało się z wielką przyjemnością, zrobiłam i ... odłożyłam, bo zostały czynności szyciowe, których nie lubię (zszycie boków, przyszycie guziczków). Był już czerwiec i zaczynały się gorące dni, co jak wiadomo nie sprzyja pracy z grzejącym materiałem jakim jest włóczka (w dodatku w zimowej wersji). I tak sobie odkładałam z dnia na dzień, a termin pokazania efektów zbliżał się wielkimi krokami. Dzień, w którym musiałam zamieścić zdjęcia w temacie zabawy, żeby zmieścić się w podsumowaniu, był oczywiście jedynym pochmurnym, ciemnym i deszczowym dniem w tym czasie. No i zdjęcia są jakie są... czyli beznadziejne.



Nazwa projektu wybrała się sama - włóczka, z której robiłam ma piękny odcień bieli świeżo spadłego śniegu.


I tak robótka majowo-czerwcowa okazała się odwrotnie proporcjonalna do letnich klimatów.
A trzeba było głosować na ażury... przecież lubię je na równi z warkoczami.. Teraz oczywiście, jak nadchodzi zima, w drugiej zabawie forumowej dziergam ażurowo...
W tej pierwszej spotkała mnie jeszcze jedna miła niespodzianka - oprócz przyjemności wspólnego drutowania. Wygrałam jedną z nagród - autorski wzór LadyInYarn, który mogłam sobie wybrać.
I tu dopiero mocno się nagłówkowałam , na co się zdecydować...

*osobista córka trochę zmieniła moje nastawienie do tego słowa, dając za przykład dawno funkcjonujący w polszczyźnie górniczy "urobek".

poniedziałek, 26 października 2015

Jesienne pole

Uwielbiam wszelką przestrzeń... dlatego pewnie nie przepadam za górami, gdzie żeby ją poczuć i zobaczyć trzeba męczyć się i włazić wysoko... Dlatego w czasie jazdy samochodem nie mam potrzeby "zabijania czasu" innymi czynnościami - nie czytam, nie zajmuję się robótkami... wolę patrzeć na to co za szybą samochodu...







czwartek, 1 października 2015

Ostatnie szydełkowanie

Wspominane w tym sierpniowym poście etui na telefon dość długo czekało na proste przyszycie guzika.
Ale gdy zbliżał się dzień wręczenia upominku mojej przyjaciółce guzik został przyszyty, zrobiłam jedno zdjęcie i na tym się skończyła współpraca mojego aparatu fotograficznego. Przez trzy tygodnie byłam pozbawiona prawidłowo działającego sprzętu, naprawa trochę kosztowała, ale to lepsze w mojej sytuacji finansowej, niż wydatek na nowy.

Etui zrobione szydełkiem, na okrągło metodą bezszwową, z klapką i pętelką - wszystko "jednym ciurkiem". Unikam wszelkiego szycia jak tylko mogę.