Nie udało mi się skończyć całkowicie zaplanowanej wersji kalendarza adwentowego i musiałam przed 1 grudnia przekazać to, co się udało. Nie martwię się tym zbytnio, bo nie z mojej winy, ale jak to się kiedyś mówiło "z przyczyn obiektywnych". To czego brakuje to elementy jakby dodatkowe, ich brak nie zaburza idei kalendarza.
Tak więc spokojnie sobie skończę do następnych świąt, bo teraz to była walka z czasem i nocny finisz z obłędem w oczach prawie do rana.
To kalendarz dla Drugiego Wnuczka - zdjęcia w wersji roboczej oddają właściwie aktualną pogodę i dzienno-nocne marne światło.
Kalendarz jest efektem pracy zespołowej:
mój wkład to część krzyżykowa...
obszycie brzegów, przygotowanie kijków - dziadek...
woreczki uszyła mama Malucha...
na kalendarzu montował tata Malucha...
Tak więc spokojnie sobie skończę do następnych świąt, bo teraz to była walka z czasem i nocny finisz z obłędem w oczach prawie do rana.
To kalendarz dla Drugiego Wnuczka - zdjęcia w wersji roboczej oddają właściwie aktualną pogodę i dzienno-nocne marne światło.
Kalendarz jest efektem pracy zespołowej:
mój wkład to część krzyżykowa...
obszycie brzegów, przygotowanie kijków - dziadek...
woreczki uszyła mama Malucha...
na kalendarzu montował tata Malucha...
Widziałam go na Forum! Cudny kalendarz!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :) - ja jak zwykle widzę niedoróbki zamiast cieszyć się po prostu.
Usuń